43. Klątwa snu

6 3 0
                                    

Zanim zdążyłem zareagować, Luke wytarł swoją twarz. Czemu wcześniej na to nie wpadłem!? James powiedział, że chce dostać łze elfa. Nie powiedział, że musi to być łza smutku.

#Żaklina

Gadaliśmy jeszcze przez jakiś czas. Dopiero gdzieś o pierwszej poszliśmy spać. Luke jak zawsze został w salonie i pewnie nie zmróży oka przez całą noc. No niestety ja elfem nie jestem i potrzebuje snu. Kiedy położyłam głowę na mojej mięciutkiej poduszce od razu zasnełam.

Znowu jestem w tym dziwnym korytarzu. Ide powolnym krokiem. Wiem do kąd. Skręciłam w lewo, ale nie zauwarzyłam małego pasma światła takiego jak poprzednio. Mimo to ide dalej. Do tych drzwi. Nagle lampa na początku zabłysła mocnym światłem. Odwróciłam się, ale wszystkie lampy zgasły i teraz było strasznie ciemno. A raczej strasznie i ciemno. Usłyszałam cichy szept. Serce zaczeło mi szybko bić. Powoli się odwróciłam. Na końcu korytarza stała jakaś czarna postać. Wryło mnie w ziemie i choć chciałam uciekać i krzyczeć na całe gardło, mogłam tylko stać i patrzeć na nią szeroko otwartymi oczami. Czułam jak serce wali mi w gardle, jakby zaraz miało wyskoczyć. Dziwna postać miała długą, czarną suknie z kapturem na głowie. Niestety przez ciemność nie dostrzegłam jej twarzy, ale doskonale widziałam jej białe oczy, bez teńczówek i źrenić, oraz kościste ręce z długimi szponami. W jednej coś trzymała. Jednak nie przyjżałam się co, bo postać zaczeła szeptać jakieś słowa. Przez moje walące serce i ogromny strach nie odróżniałam słów.

#Luke

Siedziałem i oglądałem telewizje. Nagle usłyszałem przerażający krzyk. To Żaklina. Poderwałem się i pobiegłem na góre. Przychodziły mi do głowy to dwa wyjacia. Albo to James, albo ta dziwna postać z jeziora. Gdyby to był sen, przecież by tak nie krzyczała. Troy też wybiegł z pokoju i razem wpadliśmy do sypialni Żaki. To co tam zobaczyłem było naprawde dziwne.

Żaklina wierciła, a raczej rzucała się po łóżku jakby chciała odgonić od siebie jakieś widmo. Przeraźliwie krzyczała i płakała jednocześnie. Wśród szlochu i krzyku zrozumiałem tylko jedno słowo "Nie!".

Nagle Troy też krzyknął i złapał się za głowe, zaciskając powieki i zęby. Tym razem to nie ja. Oparł się o futryne i osunął się po niej. Teraz pytanie. Kto pierwszy? Troy, czy Żaki? Argas jest silny. Poradzi sobie przaz chwilę.

Podbiegłem do Żakliny i złapałem ją za ramiona. Zacząłem krzyczeć do niej chcąc ją obudzić, ale ciężko było przekrzyczeć jej szloch i krzyk. To, że strasznie się rzucała, też nie pomagało. Wkońcu otworzyła gwałtownie oczy i poderwała się. Po chwili rzuciła mi się na szyje i wybuchła głośnym płaczem. Odwzajemniłem niepewnie uścisk. Zerknąłem na Argasa. Nadal siedział pod ścianą z zacisniętymi oczami i zębami. Mineło kilka minut zanim Żaklina się choć troche uspokoiła. Wstałem i podszedłem do Troy'a.

- Wszystko okey? - otworzył oczy i spojrzał na mnie. Pokiwał lekko głową.

Cała nasza trójka poszła do salonu. Żaki nadal była cała roztrzęsiona, a Troy był jakiś przygnębiony.

- Powie mi któreś z was co się stało? - odezwałem się.

- A co mogło się stać? Znowu miałam ten koszmarny sen... - odpowiedziała, łamiącym się głosem.

- O czym? - nie mogłem się powstrzymać. Tak jak sądziłem nie odpowiedziała. Schowała głowe w kolana i pociągneła nosem. Przeniosłem wzrok na Troy'a.

- A ty?

- Tak jakby miałem nagły i bolesny wybuch wspomnień.

- I co?

Powrót do rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz