Siedzieliśmy tak i rozmyślaliśmy. Nagle zadzwonił do mnie Max z pytaniem, czy może przyjść do mnie. Oczywiście się zgodziłam. Po kilkunastu minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i w drzwiach zobaczyłam Maxa. Kiedy wszedł do salonu rzucił okiem na chłopaków, którzy szybko schowali mój szkicownik. Byłam im za to bardzo wdzięczna.
- Wy tutaj? - zapytał rudy.
- Ee... No jak widzisz. - odezwał się Luke.
- To moi współlokatorzy. - wyjaśniłam.
Max burknął coś w stylu "Aha" i usiadł na fotelu. Poszłam w jego ślady. Atmosfera stała się dziwnie napięta. Wkońcu cisze postanowił przerwać Luke.
- Dobra. Ide po coś do picia. Ktoś coś? - zaprzeczyliśmy i po chwili blondyn wrócił z szklanką soku malinowego.
- Nie wierze... Pijesz coś co nie ma w sobie alkocholu. - powiedział Troy.
- Skad wiesz? - zaśmiałam się.
- No tak. Kto jak kto, ale on zawsze ma w sobie alkochol. Nie to co ja... Jestem jak aniołek. - Luke parsknął śmiechem, a że akurat był w trakcie picia to się opluł. To dziwne, ale przypomninał mi Maxa z mojego snu. Teraz Troy zaczął się śmiać.
- Jak dziecko. Nawet wypić soku nie potrafisz. Weź się wytrzyj, bo coś ci kapie... - nagle jakby go olśniło. Zerwał się na nogi i wybiegł z domu.
- A temu co? - zapytał Max, oglądając się za nim.
- Może wkońcu go olśniło. - odparł Luke, wycierając się.
- Na to wygląda. - przytaknełam.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i oglądaliśmy telewizje. A mówiąc "wszyscy" mam na myśli mnie, Maxa i Luke'a. Troy nadal nie wrócił, a Lara poszła na spacer z Zuką.
- Żaki... - zaczął niepewnie Max. Przeniosłam na niego wzrok. Zauważyłam, że Luke też spogląda na niego ukratkiem. - Do balu zostało już tylko kilka dni... - fakt. Ta impreza będzie w piątek. Ale ja już mam sukienke i wszystko, więc nie przejmuje się. Nawet o tym zapomniałam. - Ja... Ee... Chciałabyśpójsćzemnąnabal?
- Co? - zapytałam, bo powiedział to zbyt szybko i niezrozumiałam ani jednego słowa. Mimo to Luke chyba zrozumiał, bo odwrócił wzrok.
- Czy nie poszłabyś ze mną na bal? - zapytał niepewnie. No tak... Zapomniałam, że u nas na każdą impreze chłopaki zapraszają dziewczyny. Głupia zasada.
- J-ja... - Max zerknął na Luke'a, który wpatrywał się w telewizor.
- No chyba, że masz już kogoś...
- Nie. - przerwałam mu szybko. - Nie. Z przyjemnością pójde z tobą. - wyszczerzył zęby (ale nie tak słodko jak to robią Luke i Troy) i zwrócił się do blondyna.
- A ty masz kogoś? - przeniosłam wzrok na niego. Też byłam tego ciekawa.
- Anke. - odparł bezuczuciowo, nadal wpatrując się w TV.
- Co? Ale kiedy? Jak? - wybuchłam. Czemu zaprosił JĄ a nie MNIE?! Żaki ogarnij się! Ty i Luke to tylko przyjaźń... Dobra... Spokój... Oaza spokoju...
- No kiedy pomagałem jej wybierać sukienke i te inne, zapytała mnie o to. Nawet nie wiedziałem, że takie coś jest, ale zgodziłem się.
- Ciekawe, czy Troy kogoś ma. - zagadałam.
Mineło kilka godzin. Jest wpół do dwudziestej trzeciej. Ustaliliśmy, że Max będzie tu dzisiaj nocować, a jeśli chodzi o książki do szkoły, to weźmie sobie moje. No bo przecież ja jestem chora. Przy okazji odprowadzi moją kochaniutką siostrzyczke.
CZYTASZ
Powrót do rzeczywistości
FantasyOdkąd Żaklina trafiła do StoryBroock, jej życie zmieniło się o 180 stopni. Kiedy już się przyzwyczaiła do nowej sytuacji, wszystko znowu przewróciło się do góry nogami. Teraz Żaki próbuje żyć normalnie, ale ciągłe sny i wspomnienia zostawione po je...