42. Pytania rudzielca

6 3 0
                                    

#Troy

Lekcje się skończyły, ale ja i Luke musimy zostać i sprzątać sale. Posprzątanie kantorka, zajeło nam około trzy godziny. Prezes, a raczej mój kochany tatulek stoi w drzwiach i przygląda się jak na kolanach szorujemy podłoge. Nagle zadzwonił jego telefon i wyszedł.

- Wieki nam to zajmie. - powiedziałem, siadając na piętach.

Lelas spojrzał na sale, a po chwili pobiegł do kantorka. Chwile potem wyszedł z niego z czterema związanymi skakankami. Wziął moją i jego szczote, wyjął swoje sznówówki i przywiązał szczotki do swoich butów. Zarzucił skakanki, które oplotły się o jakieś prenty pod sufitem i zaczął jeździć po sali, szorując ją dokładnie. Poszedłem pod drzwi i patrzyłem z uśmiechem jak blondyn, co jakiś czas oplata ponownie skakanki, ale w innym miejscu i jeździ jak na łyżwach. Po pięciu minutach sala lśniła. Lelas włożył skakanki do kantorka i po chwili zatrzymał się przede mną.

- Gotowe. - powiedział, uśmiechając się i odwiązując sztoty od swoich nóg.

Skączył wiązać buty i w tej samej chwili przyszedł prezes.

- Skończone. - powiedziałem z uśmiechem.

Zerknął na sale, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

- Szybko... - powiedział, bacznie patrząc na sale.

- To my idziemy. - stwierdził Luke.

Wymineliśmy go i poszliśmy do Żakliny. Max i Żaki siedzieli w salonie.

- Jesteście. Super! - powiedział rudzielec. Mineliśmy go i usiedliśmy w fotelach.

- Wiemy. Masz do nas kilka pytań. Słuchamy. - odparłem spokojnie. Oj to będzie długie popołudnie...

- Okey... To... Ee... Ile tak naprawde macie lat?

- Ja 92. - przyznałem.

- A ja 5586. Chyba.

- Ale wy starzy... - powiedziała Żalina.

- Macie jakieś dziewczyny?

- Nie. - odpowiedział Lelas.

- Mam już żone i syna.

- Arwene?

- Tak. I Eldariona.

- Czyli wracacie do Śródziemia?

- Tak.

- Ja nie. - spojrzałem na niego. Myślałem, że on tylko tak mówi. Nie sądziłem... Przecież nie mówi na serio!

- Zostajesz? - zapytał Max.

- Ale nie w Londynie. Może będe podróżować po świecie. Co ty na to? - zwrócił się do mnie. Prychnąłem i przewróciłem oczami. Podróżować. W Śródziemiu mógłby sobie podróżować. - Argasowi to się chyba nie podoba. Trudno. Jeszcze jakieś pytania?

- Co z waszymi rodzicami? Czy to naprawde Arathorn i T... Tha...

- Thranduil? - dokończyłem. Rudy pokiwał głową.

- Nie. On nie jest moim ojcem. Moja matka zgineła gdy byłem mały, a ojciec mnie porzucił. - odparł Lelas, tak jakby to było najzwyklejsza rzecz jaką kiedykolwiek powiedział. A niech mówi i robi co chce. Od teraz nie będzie mnie to obchodzić.

- Moi rodzice też nie żyją. Ale zgadłeś. To Arathorn. A tak naprawde Thranduil jest jego ojcem, ale żaden z nich się do tego nie przyznaje.

- Ty też nie mówisz wiele o Arathornie.

Powrót do rzeczywistościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz