Obudziłem się na czymś bardzo miękkim. Z trudem uchyliłem powieki. Jestem w mojej sypialni. Co ja tu robie? Nie za bardzo pamiętam wczorajszą noc. Moje ciało jest jak ołów. Waży chyba z tone. Strasznie boli mnie łeb, a wnętrzności wołają o chociażby najmniejszą krople wody.
Z wielką niechęcią podniosłem się z bardzo wygodnego łóżka. Jestem w tych samych ubraniach, w których byłem wczoraj, tylko bez skurzanej kurtki. Nie będe ukrywał, że czuje się lepiej bez niej. Przeczesałem ręką włosy i zszedłem na dół.
Zastałem tam Jamesa, oraz Lilith siedzących, rozmawiajacych i jedzących śniadanie. Na stole, przy którym siedzieli, były przepysznie pachniące naleśniki, sok i...
Woda.
Podszedłem do stołu i nalałem sobie pełną szklanke. Wypiłem ją w dwóch łykach. Opadłem na krzesło i jeszcze raz przeczesałem ręką swoją rozczochraną czuprynę.
- Kacyk? - zapytał z uśmiechem James. Odpowiedziałem mu pytającym spojrzeniem. - Nieźle wczoraj zabalowałeś.
Postanowiłem przemyśleć tą uwage i zacząłem jeść swojego naleśnika.
- Idziesz dziś ze mną? - zapytała Lilith, po jakimś czasie.
- Gdzie?
- Na plaże.
- A ty? - zwróciłem się do Jamesa.
- Nie lubię plaży. - odparł.
Wzruszyłem ramionami i poszedłem do mojej sypialni, ogarnąć się troche. Kiedy wróciłem, James pił wino, a Lilith bawiła się jego sztyletem. Po czym to poznałem? Tylko broń Jamesa jest czarna i ma na klindze srebne gwiazdy.
- Popadasz w alkocholizm. - stwierdziłem, patrząc na szatyna.
- Gorszy od ciebie nie jestem.
- Milutki jak zawsze. - mruknąłem.
- Idziemy? - odezwała się Lilith.
Pokiwałem głową i wyszliśmy, zostawiając tego biednego alkocholika samego. Po chwili się otrząsnąłem. Dobrze, że on nie umie czytać w myślach, bo byłbym już martwy.
Zajrzeliśmy po drodze do kawiarenki i zamówiliśmy sobie kawe, a potem chodziliśmy jeszcze przez chwile po mieście. Kiedy dotarliśmy na plaże, był już wieczór, a plaża była opustoszała. Nagle Lilith podrzuciła swój pusty papierowy kubek po kawie, a on spłonął fioletowym ogniem w powietrzu. Wpatrywałem się w fioletowo-różowe iskierki i drobniutke kawałki kubka opadające powolnie na ziemie. Ona nie przejeła się tym, aż tak.
Teraz kiedy tak na nią patrzyłem, uznałem, że jest całkiem ładna. W świetle zachodzącego słońca, w krótkich, czarnych szortach i luźnej, szarej bluzce, odkrywającą brzuch z ręką kościotrupa, pokazującą środkowy palec z napisem "Fuck you, bitch" i z tymi czarnymi włosami z fioletową pasemką, faktycznie wygląda interesująco.
Zoriętowałem się, że ja też już wypiłem swoją kawe. Zgniotłem kubek i rzuciłem w strone kosza. Był oddalony o jakieś 10 metrów, ale trening w Śródziemiu się opłacił i trafiłem.
- Niezły cel. - powiedziała, wpatrując się w morze.
- Dlaczego mu pomagasz? - wypaliłem. Zatrzymała się i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co?
- Dlaczego zadajesz się z Jamesem?
- Chyba nie rozumiem. Czemu cię to interesuje?
- Tak jakoś... Nie boisz się?
- Czego?
- Jamesa. No wiesz... Że kiedy nie będziesz mu już potrzebna to cię zabije. - zatrzymała się i spojrzała na mnie.

CZYTASZ
Powrót do rzeczywistości
FantasíaOdkąd Żaklina trafiła do StoryBroock, jej życie zmieniło się o 180 stopni. Kiedy już się przyzwyczaiła do nowej sytuacji, wszystko znowu przewróciło się do góry nogami. Teraz Żaki próbuje żyć normalnie, ale ciągłe sny i wspomnienia zostawione po je...