- Jak się czujesz?- Zapytałam, wparowując do komnaty Mihrunnisy.- Co powiedziała medyczka?
- Nic mi nie jest. Medyczka powiedziała, że to chwilowe. To z nerwów zemdlałam, ale już czuję się normalnie. - Odpowiedziała sułtanka, wstając z łoża i siadając na złoto-zdobionym ottomanie.
- Szkoda, że nie widziałaś zakończenia przemowy Mustafy. - Zaczęłam z uśmiechem opowiadać jej zdarzenia, które ominęła przez omdlenie. - zachowywał się jak prawdziwy pan świata. Władca wszystkich kontynentów. Wrzeszczący tłum od razu umilkł, po spotkaniu z jego groźnym spojrzeniem, a potem wiwatował na cześć swojego padyszacha. - Kiedy skończyłam chodzić po komnacie i wymachiwać rękoma, by urzeczywistnić moje słowa, przysiadłam się do Nissy. Rozkładając się wygodnie i luźno jak zawsze. - Powiadomić sułtana o tym, co ci się przytrafiło? Nie miałam jeszcze okazji mu powiedzieć, a na pewno przyszedłby cię odwiedzić.
- Nic mu nie mów. Jeszcze pomyśli, że coś mi się stało, a przecież to tylko niegroźne omdlenie. Nie ma sensu robić afery. A właśnie.- Przypomniała sobie żona padyszacha. - Chciałam zapytać, co się stało wczoraj. Wbiegłaś do haremu taka zdenerwowana. A potem nie zdążyłam cię dogonić, bo tak szybko wróciłaś do swojego sarayu.
- Nic takiego. - Odparłam nie znacząco. - Po prostu Mihrimah uknuła, że wprowadzi do alkowy Mustafy nałożnice. Chciała zrobić mi na złość, a przy okazji dogadała się z Efsun, żeby któraś z hatun odebrała ci miłość mojego brata. Jak widać, Efsun nie potrafi wywołać jakiegokolwiek zainteresowania u Hunkar.
- Ale jak to? Przecież to ty jesteś Valide Sultan i haadije Hatun ma wykonywać twoje polecenia.
- Mihrimah ją oszukała. Podała się za Valide. - Wytłumaczyłam, rozjaśniając sytuacje kobiecie. - I dobrze, bo Mustafa nie życzył sobie dziewcząt w alkowie, a ja kazałam zarządczyni wysłać je i udawać, że nikt nie wyprowadził jej z błędu. W ten sposób Mihrimah sama będzie miała problemy z tego tytułu. Nawet już je ma, bo właśnie została wezwana do niego.
- Wszystko dokładnie obmyśliłaś. - Zauważyła, pełna uznania. - Ty zawsze potrafisz obrócić każdą sytuację na swoją stronę.
- Tak !- Wykrzyknęłam, uradowana klaszcząc w dłonie. - Idę do haremu. Szukam kobiety dla Cihangira, a Bali Bey przywiózł z Persji kilkanaście hatunlar. Nie widziałam ich jeszcze. Też chcesz zobaczyć?
- Tak, pomogę ci wybrać odpowiednią kandydatkę.
- Destur... ! Valide Rana Sultan Hazretleri ve Mihrunnisa Sultan Hazretleri! - Powiadomił Reihan ağa, zaraz po naszym wejściu do haremu. Stare nałożnice ustawiły się w rzędzie po prawej stronie, a nowe po lewej. Przeszłyśmy przez sam środek sali. Na końcu stała Menekşe, którą wcześniej gdzieś zgubiłam. Dzieje się coś niedobrego, zaczyna znikać jak Reihan.
- Sultana, - Podeszla do mnie. - Szukasz kobiety dla któregoś z şehzadeler?
- Dla Cihangira. Potrzebuję wyjątkowej.
Po tych słowach, wraz z służącą i Mihrunnisą, jeszcze raz przemierzyłyśmy harem. Potem one stanęły z boku, a ja trzeci raz ruszyłam tam i z powrotem, patrząc tylko na nowe dziewczęta. Stałym mieszkankom sarayu, pozwoliłam wrócić do plotek. I tak nic innego nie robią całymi dniami. Przy każdej nałożnicy zatrzymywałam się i oglądałam ją od stóp, do głów. Za pewne były przerażone. Nie wiedziały, co chcę z nimi zrobić. Stały tak ze spuszczonymi głowami, w tych swoich brzydkich, niebiesko- białych sukniach. Bały się nawet oddychać. Marny widok. Nie były brzydkie. Wręcz przeciwnie, bardzo urodne, ale ... zwyczajne. Mój najmłodszy brat jest inny, więc jego kobieta, także musi mieć w sobie coś wyjątkowego. Straciłam nadzieję oraz cały zapał. Miałam już zakończyć poszukiwania, gdy otworzyły się haremowe drzwi. Przeszła przez nie Yasira Kalfa, szarpiąc za sobą pewną dziewczynę, zasłoniętą peleryną z kapturem.
![](https://img.wattpad.com/cover/81928850-288-k494204.jpg)
CZYTASZ
Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era (zawieszone)
FanfictionJa, Rana, Sułtanka wszystkich Sułtanek, doprowadziłam do zmiany biegu historii. Rozpoczęłam nową epokę, nową erę. Poświęciłam jedno życie w imię wielu innych żyć. Wybrałam mniejsze zło. Sprawiłam, że słońce znowu świeci, a gwiazdy dalej wskazują dro...