Już następnego dnia Bayazid wrócił do świata żywych. Nie odzyskał jeszcze w pełni sił, lecz mimo tego nie miał zamiaru odpoczywać. Czułam, iż może wpaść na nieodpowiedni pomysł, który sprowadzi na niego kłopoty.
- Wiem, że podejrzewasz Selima, ale nie masz racji. Po co miałby to robić? - Mówiłam spokojnie i opanowanie w przeciwieństwie do brata, nerwowo przechadzającego się po komnacie tam i z powrotem.
- Nie mów do mnie teraz ! - Warknął, groźnym tonem. O nie ! Tak nie może być. Ja go ratuję przed śmiercią, a on odpłaca mi się krzycząc na mnie bez powodu? Za chwilę nie wytrzymam i wygarnę wszystko, co leży mi na sercu.
- Opanuj się Bayazid. -Rzekłam z oburzeniem. - Nie mów do mnie tym tonem, bo...
Nie dokończyłam zdania, gdyż drzwi otworzyły się i stanął w nich Atmaca. Spojrzałam na niego spode łba, potem uniosłam dumnie głowę zastanawiając się z jakimi informacjami przybywa.
- Şehzade... Valide Sultana. - Pokłonił się najpierw mojemu bratu, następnie mnie. - Próbowałem znaleźć truciciela. Niestety, nie znalazłem go. Nie mam pojęcia, kto wczoraj zanosił şehzade kolację. - Po tych słowach złożył ręce i stanął prosto, oczekując dalszych rozkazów.
- Przyniósł mi ją jakiś strażnik... może eunuch. Nie widziałem go tu wcześniej. - Odparł şehzade , marszcząc czoło usiłując przypomnieć sobie twarz tamtego zdrajcy. - Jak osoba z zewnątrz mogła wejść do Topkapi !? - Zastanawiał się głośno i nerwowo. - Kto pilnował bram !? - Po ostatnim zdaniu zakręciło mu się w głowie, lecz Atmaca podbiegł łapiąc go za ramię.
- Powinieneś odpocząć şehzade. Nie nabrałeś jeszcze w pełni sił. - Uznał Bey z troską w oczach.
- Nic mi nie jest. - odrzekł Bayazid, stając prosto. - Nie będę odpoczywał, kiedy ktoś czyha na moje życie. Do tego ty i twoi ludzie nie potraficie z tym nic zrobić!
- Nerwy ci tu nie pomogą. - Wyrzekłam w kierunku brata, widząc niewyraźną minę Turğula, na którym Bayazid wyładowywał swoje emocje. - Nie wyżywaj się na mnie, czy na Atmacy, tylko zastanów się na spokojnie kto, może mieć do ciebie jakieś pretensje albo urazy. Czyim wrogiem jesteś?
- Selim! - Wykrzyknął şehzade. - Kto inny chciałby mnie zabić?!
- Nie wierzę w winę Selima. To nie on. Pomyśl. Po co by mu to było? - Trzymałam się swojego zdania.
Nikt nie przekona mnie, że Selim chciał się pozbyć Bayazida. Nie teraz i nie w ten sposób. Mój brat nie myślał trzeźwo. Jedynym wrogiem, który mógł przyjść do jego głowy był miedzianobrody şehzade. On nie widział, lub nie chciał widzieć innych możliwości. Moi bracia zawsze ze sobą rywalizowali, o wszystko się obwiniali i zwadzali. Kocham ich obu, więc mogę zobaczyć całą sytuację na chłodno. Z mojej oceny wynikało, iż Selim nie zaatakował Bayazida i tego będę się trzymała.
- Ty nigdy nie wierzysz w winę Selima ! - Pieklił się, a całą złość przelewał na mnie. Trudno mi było utrzymać spokój. Nie mogłam go już słuchać. - Zawsze go bronisz, masz za niewinnego ! Nie masz podstaw tak myśleć. Selim wiele razy knuł przeciwko mnie ! Jest...jak jadowity wąż. Nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie ukąsi ...!
Przestałam go słyszeć. Właśnie uświadomiłam sobie, że stosunki moich braci bardzo przypominają mnie i Mihrimah. Tyle, że moja siostra naprawdę, jest diabłem w kobiecej skórze. Selim nie działa z premedytacją. A jeśli już, to nie z takich powodów, jakimi kieruje się Mihrimah. Gdy Bayazid skończył swój wywód usiadł na kanapie. Widocznie gorzej się poczuł. Nie ważne. Cieszyłam się, że w końcu zamilkł. Przewróciłam oczami z politowaniem.
CZYTASZ
Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era (zawieszone)
FanficJa, Rana, Sułtanka wszystkich Sułtanek, doprowadziłam do zmiany biegu historii. Rozpoczęłam nową epokę, nową erę. Poświęciłam jedno życie w imię wielu innych żyć. Wybrałam mniejsze zło. Sprawiłam, że słońce znowu świeci, a gwiazdy dalej wskazują dro...