Gdy wróciłam do Sarayu dzieci spały, lecz wciąż nie było Beya. Dziwne, jest już północ. Sama nie wiem, dlaczego się nad tym zastanawiam. Mam przecież ważniejsze sprawy. Czułam jednak, że kiedy mąż wróci, znowu będzie robił mi wyrzuty z byle powodu.
- Mihrimah się wywinęła. - Zwróciłam się do Menekşe. - Ciekawe co powiedziała Mustafie.
- Na pewno same kłamstwa, sultana. Nigdy się jej nie pozbędziemy w ten sposób.- Stwierdziła.- Musimy wymyślić taką intrygę, by sułtanka zniknęła z Topkapi raz na zawsze. Inaczej wiecznie będzie ci uprzykrzać życie.
- Najpierw dowiemy się, co powiedziała Mustafie, następnie zdobędziemy dowody tak, jak kazał. Mihrimah nie uniknie konsekwencji. - To mówiąc, chodziłam po całej komnacie z rękoma opartymi na biodrach. - A potem... - stanęłam w miejscu z diabelskim uśmiechem. - oderwiemy żmii łeb.
Menekşe wyraźnie ucieszyło ostatnie zdanie, bo zadowolona, pokiwała głową. W tym momencie zjawił się Bali Bey. Tak, jak myślałam, nie był w dobrym nastroju. Jednym ruchem wskazał służącej drzwi.
Menekşe spojrzała na mnie, czekając na pozwolenie. Kiwnęłam głową, a ona opuściła komnatę.
- Gdzie byłaś? - Zapytał mąż, ostrym tonem.
- Jak widzisz stoję przed tobą. Natomiast ty, wróciłeś do pałacu dopiero teraz. W środku nocy. - Odparłam, w obronny sposób.
- A ty nie dawno przede mną. Byłem tu wcześniej. Turhan płakała, lecz ciebie nie zastałem. Powiedz teraz, że byłaś w haremie.
- Byłam w haremie. - Przytaknęłam, nie wiedząc o co mu może chodzić.
- Nie kłam! - Grzmotnął. -Stałaś z marszałkiem pod komnatą padyszacha. Co z nim tam robiłaś!
- Nie zwracaj się do mnie takim tonem. - Odezwałam się, zadziwiona reakcją męża. On chyba zachorował na umyśle. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Ubzdurał sobie, że go zdradzam i teraz nie da mi spokoju. - Śledzisz mnie?
- Co tam robiłaś? Odpowiedz ! - Obniżył ton głosu, lecz nie dał za wygraną i dalej ciągnął tę bezcelową rozmowę. - Może powiesz, że pytałaś marszałka o zdrowie padyszacha?
- Bali Paşa Bey! - Zwróciłam się do męża pełnym tytułem, by wzbudzić u niego skruchę. - Nie masz prawa ze mną tak rozmawiać ! Jestem sułtanką, siostrą padyszacha...
- I moją żoną ! - Wykrzyknął.
- Tak, czy inaczej, należy mi się szacunek. Wszystko, co masz zawdzięczasz właśnie mnie. Nie zapominaj o tym.
- Rozwiedź się ze mną. - Spojrzałam na niego zaskoczona. - Rozwiedź się. Wystarczą trzy twoje słowa. Wtedy na powrót ty będziesz wielką panią, a ja twoim poddanym. Jeśli jestem dla ciebie takim ciężarem wyjdź za Ferhata Ağę, albo za Reihana. Możesz wybrać kogo ci się żywnie podoba. Oni też tobie, sultana zawdzięczają wszystko. Na pewno byliby przeszczęśliwi. - Mówił to z takim smutkiem w głosie, który rozdzierał mi serce. - Jeśli chcesz przeliczać wszystko na zasługi, na korzyści i straty. Ty, sultana potrzebowałaś mnie tylko po to, by mieć sprzymierzeńca w walce z twoimi wrogami. Chyba się w tym wszystkim pogubiłaś. Zapomniałaś, że uczucia też się liczą. Może nie dla ciebie. Ty, sultana nie wierzysz w miłość.
CZYTASZ
Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era (zawieszone)
FanfictionJa, Rana, Sułtanka wszystkich Sułtanek, doprowadziłam do zmiany biegu historii. Rozpoczęłam nową epokę, nową erę. Poświęciłam jedno życie w imię wielu innych żyć. Wybrałam mniejsze zło. Sprawiłam, że słońce znowu świeci, a gwiazdy dalej wskazują dro...