Rozdział 26

243 11 0
                                    

          Dzisiaj,  postanowiłam z samego rana odwiedzić harem. Przechodząc obok stajni zdecydowałam się wejść, by zobaczyć mojego czarnego,  jak heban rumaka. Zastanawiałam się, czy nowy stajenny dobrze się nim opiekuje. Będąc obok wejścia, dostrzegłam na jednym z wybiegów Abdullaha şehzade. Głaskał swojego konia. Nic nie byłoby w tym nadzwyczajnego, gdyby nie to, że obok niego stała jakaś dziewczyna. Nie była nałożnicą, nie mieszkała w haremie. Znam każdą hatun, mieszkającą w Topkapi. 

         - Şehzade ! - Zawołałam, podchodząc do nich. 

          - Witaj, valide sultana. - Odparł młodzieniec, odrywając dłoń od grzbietu klaczy, by przywitać się ze mną. - To Batul.- Przedstawił dziewczę, a ta, pokłoniła mi się nisko. - Opowiadałem ci o niej.

         - Batul. - Rzekłam z szerokim uśmiechem. - Na wstępie, od razu powiem ci, że nie jestem matką Şehzade. - Dodałam, przypominając sobie niegdysiejsze nieporozumienie, przez które wybuchła kłótnia między Abdullahem i Alim. 

         - Oczywiście, sultana. - Odparła przyszła faworyta mojego bratanka. - Jesteś zbyt młoda, by być czyjąkolwiek matką. Wiele o tobie słyszałam. Ludzie na targu, często mówią o słynnej Ranie Sultan. Wiedziałam, że jesteś piękna, ale nie spodziewałam się, że aż tak. - Wyglądała, jakby wcześniej ćwiczyła tą wypowiedź. Ani razu się nie zająknęła na mój widok. I jeszcze ta pewność w głosie. Posiadała cechy, których brakuje nie jednej nałożnicy w haremie. 

         - A tu się mylisz. - Rzekłam figlarnie. - Mam własne dzieci. Nie jestem, tak młoda, jak ci się wydaje. - Zaśmiałam się, widząc, że Batul,  trochę straciła pewność siebie. - Jesteś córką kupca, tak? Wolną muzułmanką? Zdecydowałaś się mieszkać w haremie?

         - Nie, sultana. Mój baba nigdy by się na to nie zgodził. Muszę pomagać mu w handlu. Ale z wielką przyjemnością będę tu bywała. - Gdy usłyszałam te słowa, cały czar prysł. Co to znaczy "będę bywała"? Nie istnieje " będę bywała" w haremie. Albo żyje w Topkapi, albo nie mam nic wspólnego z Şehzade. 

          - Şehzade, chodź ze mną . - Rozkazałam, nie tracąc uśmiechu. - Musimy obmówić z Şehzade pewną sprawę. Zaczekaj chwilę. - Powiadomiłam zdezorientowaną hatun.

          - Co to znaczy, że nie mieszka w haremie? - Zapytałam, gdy odeszliśmy tak daleko, aby Batul nie słyszała o czym rozmawiamy. Oczywiście, mogłam wszystko powiedzieć przy niej, lecz to, byłoby nietaktem. 

          - Wiedziałem, że cię to zdenerwuje. 

         - Więc, jeśli wiedziałeś, to po co ją tu zaprosiłeś Abdullah? 

       - Proszę cię, sultana. Nie mieszka w haremie, ale co to za różnica? - Mówił chłopak, przyciszonym głosem. - Nikt nawet nie zauważy, że czasem tu bywa. To nie potrwa długo. Po wojnie wyjadę do prowincji i zabiorę ją ze sobą. 

         - To wbrew zasadom haremu. - Zirytowałam się. - Gdybym każdemu pozwalała sprowadzać tu dziewczęta nie wiadomo skąd, w końcu nastałby chaos i harem przestałby funkcjonować. Nie wolno ci tak robić. Nałożnice są niewolnicami i koniec,  kropka. Nie chcę widzieć tu tej dziewczyny. Rozumiesz?

         - Przecież, to tylko cztery dni. Pojawi się tu, góra trzy razy. Nie będzie ci przeszkadzała. 

         - Nie o to chodzi, czy przeszkadza, czy nie. Nie taka jest idea haremu. Nie zgadzam się na to. Powiedz jej, że ma tu więcej nie bywać, albo ja to zrobię.- Spojrzałam na niego groźnie, lecz on, postanowił nie dawać za wygraną i nie stracił pewności siebie. 

Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz