Rozdział 15

262 16 0
                                    

          Dzisiejszego wieczora postanowiłam zjeść posiłek razem z Nergisşah. Moje dzieci, już dawno zaspokoiły głód, a na męża nie miałam co liczyć. Ostatnio, nawet na mnie nie patrzy. 

          - Co się stało wtedy, w hammamie? Słyszałam, że ktoś chciał zatruć faworytę ojca. - Do dziewczyny także, dotarły informacje o ostatnich wydarzeniach. 

          - Nie zatruć, tylko poparzyć, jeśli już. I nie ktoś, tylko Mihrimah sultan. - Poprawiłam ją. - Niestety twój baba nie chce w to wierzyć. Nieważne. Nie rozmawiajmy o takich sprawach przy kolacji. To nie zdrowe. 

          - Więc, o czym mamy mówić? 

          - Jak myślisz? - Zapytałam, patrząc na piętnastolatkę z figlarnym uśmiechem. - O Yusuvie. 

          - Och, ciociu. - Odparła zarumieniona. W jej oczach pojawiły się małe, skrzące gwiazdeczki. - Myślisz, że... mogłabym... no wiesz. - Dodała jąkając się, po chwili milczenia. 

Nie mogłam powstrzymać przyjaznego śmiechu, widząc jej zakłopotanie. Siedziała po turecku, na pufie, w takim zawstydzeniu, jakie odczuwa każde rozanielone dziewczę. Biedna kobietka. Nie wie, co ze sobą zrobić, a przez tamtego chłopca od dłuższego czasu na niczym nie może się skupić. 

          - Myślę, że sama dobrze wiesz, co powinnaś zrobić.- Odparłam z szerokim uśmiechem. - Jesteś młodziutka. Patrzysz na wszystko inaczej, niż ja. Młodość mija, to i miłość mija. Nie potrafię już, zakochać się w kimś bez pamięci, w przeciwieństwie do ciebie. 

          - Uważasz, że myślę nie trzeźwo? - Zapytała zasmucona. - Że zakochanie mnie zaślepiło? 

          - Oczywiście, że cię zaślepiło. Na tym polega urok miłości. Nie zawsze wychodzi nam to na dobre, lecz czasem ślepa decyzja, okazuje się tą właściwą. To się nazywa kobiecym instynktem, moja droga. 

          - Ale wciąż myślę, że powinnam zachowywać się, jak na sułtankę przystało. Wyjść za jakiegoś paşę, bądź wezyra. Tak jak ty...Nie wiem też, czy Yusuw coś do mnie czuje. 

          - Ciągle tylko ale i ale. - Odparłam, udając poirytowanie. W rzeczywistości, doskonale rozumiałam jej wątpliwości. - Zawsze będzie jakieś ale. Zanim wyszłam za Balego Paşe, on także był tylko Beyem. To dzięki mnie został Hasan Vezir. A poza tym, kto ci powiedział, że musisz od razu wychodzić za Yusuva? Możesz umawiać się na schadzki, poznawać go. 

          - Ale to nie wypada. 

          - Oj, przestań już. Chcesz być bardziej święta, od papieża. 

          - Jakiego znowu papieża?- Zaczęła się zastanawiać Nergisşah.

         - No, papieża. Króla chrześcijan. - Objaśniłam. - Ale, co ty mi tu z papieżem. Rozmawiamy o czym innym. Ty się nie zastanawiaj, czy wypada, czy nie, tylko rób to, co uważasz za stosowne. 

         - Ciociu... - Spojrzała na mnie błagająco. - A mogłabyś zapytać Yusuwa, czy on coś ... wiesz o co mi chodzi. 

         - O nie, moja droga! To twój ukochany. sama się męcz.

         - Ale Ciociu... Jesteś okropna. - Stwierdziła z wyrzutem, robiąc brzydką minę. 

          - Nie jęcz już. - Poleciłam. - I nie rób brzydkich min, bo ci tak zostanie i będziesz wyglądała, jak ciotka Mihrimah. - Obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem . 

          Stałam na dziedzińcu, wraz z Cihangirem i ( niestety) Mihrimah. Chcieliśmy pożegnać braci, którzy wyjeżdżali już do swoich prowincji. Bayazida zobaczę dopiero, gdy wróci na czas wojny, a Selima.... Allah wie kiedy. 

Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz