Rozdział 12

273 17 4
                                    

          - Sultana... - Zaczęła zdyszana od biegu brzemienna. - Sultana, była u mnie sułtanka Mihrimah. Powiedziała, że nie będzie miała dla mnie kolejnych zadań. Podobno, chodziło jej tylko o to, bym zaszła w ciąże. - Tłumaczyła zdenerwowana Mariyam. - Zaproponowała mi jedynie wizytę w hammamie dzisiejszego wieczora. Uznała, że powinnam się zrelaksować. 

           - To dziwne. Znowu coś knuje. - Stwierdziłam, zastanawiając się, jaki złowrogi plan tym razem wymyśliła moja starsza siostra. 

           - Też tak pomyślałam, sultana. Więc podsłuchałam jej rozmowy z sułtanką Efsun. To czego się dowiedziałam, było okropne. - Ciągnęła, ze strachem w oczach. - Ona chce poparzyć mi ciało, a potem obarczyć winą ciebie, sultana lub sułtankę Mihrunnisę. Nie usłyszałam dokładnie, o której z was mówiły. 

          - Ona jest bezlitosna! - Wykrzyknęłam. - Zaślepiona, lub szalona. 

          - Sultana, co mam robić? Boję się ich.

          - Mariyam, wracaj do haremu. Jeszcze cię ktoś tu zobaczy i doniesie Mihrimah. Muszę to przemyśleć...

          Zapadł wieczór. Przeszłam przez harem. Nałożnice szykowały się do snu. Miały na sobie tylko cienkie, białe suknie nocne. Miałam wracać do mojego Sarayu, lecz nie dotarłam tam. W pewnym momencie wpadło mi do głowy, by odwiedzić hammam. 

                                                                                                       ***

          Mariyam ściągnęła szatę i przyodziała na siebie biały lniany ręcznik. Oblała swoje piękne, śniade, jędrne ciało ciepłą, przyjemną wodą. Masowała się różano pachnącym mydłem, okrywając ramiona, nogi, piersi delikatną, puszystą pianą. Naszła ją ochota, by po kąpieli wysmarować się nawilżającym kremem, jednak nie mogła go znaleźć w swojej komnacie. Była pewna, że jeszcze rano tam był. Przyjemną chwilę przerwała jej Efsun, która ni stąd, ni  zowąt pojawiła się w sali kąpielowej. Wszystko szło zgodnie z planem. Mariyam oddała ukłon sułtance i wróciła, bez słowa, do swoich rytuałów. 

          - Mariyam. - matka Abdullaha, zauważyła dziewczynę dopiero po jakimś czasie. - To ty też tu jesteś? - Zaczepiła ciężarną w arogancki sposób. - Gdybym wiedziała, to bym tu nie przyszła. Widzę, że chciałabyś użyć balsamu? Myślałam, że wam- faworytą padyszacha, przynoszą je służące. 

          - Miałam swój własny eliksir, ale nagle zniknął z mojej komnaty, sultana. - Odparła dziewczyna, usiłując nie pokazać, że coś jest nie tak. 

          - Coś takiego. A ja właśnie znalazłam jakiś flakonik w mojej komnacie. Może to twój. Służąca się pomyliła. Nawet wzięłam go ze sobą do hammamu. Chciałam go tu zostawić. - powiadomiła Efsun, bez namiętności w głosie. - Canfeda, pokaż jej . - Rozkazała  służącej . 

Tak, wygląda na to, że to mój. - Odparła przyszła sułtanka, biorąc do ręki mały szklany flakonik z różowym płynem. Efsun dokładnie obserwowała, każdy jej ruch. Modliła się w duchu, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Gdy doszła do wniosku, iż stojąc tak i gapiąc się na dziewczynę może wzbudzić podejrzenia, usiadła na marmurowej fontannie i poczęła mydlić swoje długie, zadbane włosy. Mariyam odłożyła krem na posadzkę, by jeszcze chwilę popłukać swoją skórę i twarz czystą wodą. 

                                                                                                       ***

Weszłam do hammamu. Zastałam tam płuczącą się Mariyam i napieniającą Efsun. 

          - Oh... Myślałam ,że o tej porze będę samotnie zażywać relaksu w hammamie. No cóż. Nie żyję tu sama. - Stwierdziłam, po czym spojrzałam z ukosa na brzemienną, której wyraźnie ulżyło na mój widok. Stanęłam na podwyższeniu i ściągnęłam narzutę, odsłaniając moje piękne, młode, blade i zupełnie nagie ciało. Inne kobiety myją się w odzieniu. Ja, natomiast nie lubię niewygody. Poza tym dokładniej oczyszczę się bez zbędnych ubrań.

Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz