Wieczne połączenie

403 25 13
                                    

Ocknęłam się w łóżku w pokoju Richiego. Chłopak od razu zauważył moje przebudzenie i zareagował.

- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.

- Tak, już jest dobrze, dzięki. Co się właściwie potem stało? Jak się tu znalazłam?

- Straciłaś przytomność, a ja w porę usłyszałem Twój krzyk i wpadłem do pokoju. Odciągnąłem Andy'ego od Ciebie i przeniosłem Cię do siebie. Kazałem mu się też trzymać od Ciebie z daleka. 

- Dziękuję. Nie wiem, co by się stało, gdybyś nie zareagował.

- Nie ma sprawy - Richie posłał mi słodki uśmiech.

Dwa tygodnie później

Andy wciąż próbuje się do mnie dodzwonić, pisze sms'y. Wiem, że chciałby przeprosić, naprawić, ale nie jestem pewna, czy byłabym w stanie ponownie się do niego zbliżyć. Na pewno nie teraz. Nie chcę go widzieć ani nawet słyszeć przez telefon. Potrzebuję przerwy. Wiem, że nie panował nad sobą, ta sytuacja go przerosła, emocje się skumulowały. Doskonale to rozumiem, ale jednak mam blokadę. Może za jakiś czas mi przejdzie i będziemy mogli wrócić do tego, co było. Może zostaniemy po prostu przyjaciółmi. Może uznamy, że lepiej rozstać się w zgodzie i zapomnieć o wszystkim. Chociaż tego bym nie chciała. Cholera, tęsknię za nim. Wszystkie wspólne chwile, rozmowy, spotkania... To było piękne nawet przed naszym małym romansem. Zawsze chciałam mieć takiego przyjaciela. Mogłam mu o wszystkim powiedzieć bez skrępowania. 

Zostało to jednak przekreślone przez jeden niekontrolowany moment, którego konsekwencje wciąż czuję w swym ciele. Siedzę właśnie u ginekologa i muszę udawać, że trochę nas z chłopakiem poniosło. Mam nadzieję, że zaraz przepisze mi jakąś maść na otarcia i będę mogła stąd spokojnie wyjść. 

- No dobrze. Mam dla pani ważną informację, proszę usiąść wygodnie.

- O co chodzi? - aż się boję, co mi zaraz powie. Może mi nie uwierzył i zadzwoni na policję, że ma tu ofiarę gwałtu? O Boże, oby nie! Błagam!

- Gratuluję, jest pani w ciąży. 

- J...jak to? - zająknęłam się w szoku.

- Jest to 16 dzień.

Podziękowałam lekarzowi i poszłam do domu. Na miejscu zadzwoniłam do Richie'go, a ten chwilę później był już u mnie. Gdy tylko stanął przede mną, rzuciłam mu się na szyję z płaczem. 

- Hej mała, co jest? - zapytał zdziwiony i mnie mocno przytulił.

- Muszę się spotkać z Biersackiem. Boję się. 

- Spokojnie, możesz jeszcze poczekać, jeśli nie jesteś gotowa. Jak chcesz, to sam mogę z nim pogadać, żeby dał Ci czas. Z resztą, po tym co Ci zrobił, nie masz obowiązku go więcej widzieć. - odsunął się ode mnie i spojrzał w moje zapłakane oczy. Wziął moją twarz w swoje ręce, otarł łzy z policzków, a następnie zbliżył się i mnie pocałował w usta. Oddałam mu pocałunek, który przerodził się w jeden bardzo namiętny. Po chwili opanowałam się i odskoczyłam od chłopaka. 

- Przepraszam, nie powinnam. 

- To ja przepraszam, myślałem, że między Wami już wszystko skończone i... od początku mi się podobałaś  - powiedział zmieszany.

- Nie możemy być razem, bo Andy i ja...

- Rozumiem, nie musisz tłumaczyć. Kochasz go mimo wszystko. Mogłem się domyślić - powiedział ze smutkiem i westchnął.  

- Będziemy mieli dziecko! - wykrzyczałam z przerażeniem i zaczęłam płakać. 

Richie objął mnie i zaczął pocieszać. Czułam się spokojniejsza w jego ramionach. Zmotywował mnie do wykonania telefonu i już chwilę później rozmawiałam z Andy'm.

- Hey, musimy się spotkać - powiedziałam do słuchawki.

- Jak dobrze Cię słyszeć! Dziękuję, że w końcu do mnie zadzwoniłaś. Przepraszam za tamtą akcję, nie wiem, co we mnie wstąpiło. Obiecuję, że więcej nie stracę już nad sobą kontroli. Nigdy Cię nie skrzywdzę. Nie chcę Cię tracić. Zależy mi na Tobie - w jego tonie głosu słychać było nadzieję. 

- Porozmawiamy o tym na żywo. Dziś wieczór w naszej ulubionej kawiarni?

- Będę po Ciebie o 19. Do zobaczenia kochana. 

Fantasy SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz