Chłopak nie wydawał się być za szczęśliwy słysząc o ciąży. Wyglądało to jakby nie dowierzał, że to jego dziecko. A jednak nie jestem wyjątkiem. Jego teksty, takie same od pół godziny, przestawały mnie już bawić.
- Jesteś tego pewna?
- Tak, byłam przecież u lekarza.
- Ale wszystkiego, co mówisz?
- No tak, o co Ci chodzi?
- Dobra, bez owijania w bawełnę... to naprawdę moje dziecko? Nie Richiego?
- Andy, nie spałam z nim! Po tym, co mi zrobiłeś, jeszcze śmiesz mnie posądzać o zdradę i kłamstwo?! Mam tego dość! - pobiegłam w stronę przystanku, a chłopak poleciał za mną i próbował zatrzymać. Miałam jednak farta, trafiłam w ostatniej chwili do autobusu, a zanim Biersack dobiegł, to drzwi się zamknęły.
Jak on mógł mnie o to spytać? Naprawdę uważa mnie za osobę zdolną do takich czynów? Za dziewczynę, która skacze z kwiatka na kwiatek? Myślałam, że będzie inaczej, że mi uwierzy i obędzie się bez takich szopek. Głupia ja.
Kilkanaście minut później byłam już w domu. Wparowałam tam wściekła i trzasnęłam drzwiami na powitanie. Richie spojrzał na mnie z przerażeniem.
- Co się stało? - spytał ostrożnie.
- Zdajesz sobie sprawę, że ten idiota spytał mnie, czy jestem pewna, że to jego dziecko?!
- Zwariował? No a czyje niby miałoby być?
- Zadał mi prosto w oczy pytanie, czy to nie Twoje dziecko.
- Jak on nie chce, to ja bardzo chętnie poderwę taką cudowną dziewczynę! Ale najpierw spiorę go na kwaśne jabłko! Nikt nie będzie Cię tak traktował. Nie dość, że wcześniej idealny nie był, to teraz jeszcze numery robi? Tak się nie postępuje z moją przyjaciółką! - spojrzał na mnie i skierował się pospiesznie w stronę wyjścia. Zanim zdążyłam się odezwać, jego już nie było.
No genialnie. Jeszcze mi bójki do szczęścia trzeba...
Jakieś pięć minut później usłyszałam dzwonek. Byłam pewna, że Giese ochłonął i wrócił przed zrobieniem głupoty, jednak to nie był on. Otworzyłam drzwi, a ku mym oczom ukazał się Andy z bukietem czarnych i czerwonych róż.
- Przepraszam, wybacz mi. Nie powinienem był pytać ani nawet Cię o to posądzać. Jestem debilem i już kolejny raz daję ciała... Jednak zważywszy na okoliczności proszę Cię, wybacz mi.
Spojrzałam na niego, po czym zaczęłam przeklinać siebie w duchu, że ma on na mnie taki wpływ. Nie potrafię się na niego długo gniewać, gdy patrzy na mnie swoimi kocimi oczami. Za dużo Shreka się naoglądał i skubany opanował to spojrzenie do perfekcji. No chyba, że to kot zgapił tę sztuczkę od Biersacka. To też by miało sens. Oj, duży sens. Zdecydowanie. Tak, to sierściuch podpatrzył od niego i zaczął hipnotyzować publikę, tak jak aktualnie chłopak mnie.
- Dobrze, wybaczam Ci. Wejdź - powiedziałam w końcu, a Andy nie omieszkał skorzystać z zaproszenia.
- Jest jeszcze jedno. Skoro będziemy mieli dziecko, to pomyślałem, że musi mieć ono rodziców. Nie jestem na to przygotowany, wszystko się stało tak nagle, ale w tej chwili to będzie najlepszy krok. Nie będzie to może szczyt romantyzmu, ale nadrobimy to w przyszłości. Mam dla Ciebie bardzo ważne pytanie - w tej chwili uklęknął przede mną i spojrzał mi głęboko w oczy - wyjdziesz za mnie?
CZYTASZ
Fantasy School
FanfictionMarzenia mają ogromną moc. Potrafią się spełniać... choć czasem w nieodpowiednim momencie. Jestem tego sztandarowym przykładem - w podstawówce śniłam o ślubie z Andy'm Biersack'iem. Teraz moje marzenie może zrujnować mi życie. Trailer: https://youtu...