Zderzenie z rzeczywistością

614 24 9
                                    

- Nie - odpowiedziałam chłodno - Dziecko wcale nie oznacza, że musimy być małżeństwem. Po ostatnich akcjach nie mam zamiaru odpowiadać pozytywnie na to pytanie i rzucać Ci się na szyję jak nastolatka, której marzenie życia się spełniło. Przykro mi bardzo, ale na miano narzeczonego trzeba zasłużyć. Nie wystarczy jedna noc, podczas której zmajstrowałeś nowego członka rodziny. Zważywszy na okoliczności, to mogę być jedynie łagodniejsza i odpuścić Ci poprzednie akcje. Nie licz jednak na to, że nagle staniemy się kochającą rodzinką. Do tego trzeba czasu i starań. Jeżeli wszystko się między nami ułoży, to możesz spróbować ponownie z oświadczynami, nie skreślam Cię całkowicie. Tylko proszę, zrób to należycie. Co to za oświadczyny bez pierścionka zaręczynowego? I to w domu, tuż po tym, jak mi powiedziałeś, że nie jesteś pewien, czy to Twoje dziecko? Wybaczyłam Ci to, okej. Ale teraz naprawiaj, co spaprałeś, a nie lataj na łatwiznę.

Potok słów uleciał ze mnie jak lawa z wulkanu. Andy patrzył na mnie wzrokiem zranionej sarny, której ktoś właśnie wylał kubeł zimnej wody na głowę. Nie mogłam jednak postąpić inaczej. Nie po tym, co się stało. Jeszcze wczoraj nie byłam pewna, czy w ogóle się do niego odezwę, a dziś miałabym być jego narzeczoną? No chyba nie bardzo.  

- Przepraszam, masz rację. Obiecuję, że od tej chwili nie zrobię już żadnej głupoty i będę o Ciebie dbał, jak o swoją królową. Bo nią jesteś. Od samego początku byłaś dla mnie wspaniałą przyjaciółką, potem zaczęło między nami iskrzyć. Nie mogę tego spieprzyć. Proszę, przyjmij te kwiaty na znak mojego oddania. Niech one Ci przypominają, że jest na ziemi taki ktoś, kto będzie o Ciebie walczył do końca swych dni. 

Andy wstał i wręczył mi bukiet, który postanowiłam od razu włożyć do wazonu. W momencie, gdy nalewałam wody do naczynia, rozległ się dzwonek. Chłopak poszedł otworzyć, czego chwilę później mocno pożałował. Gdy tylko się odwróciłam, Biersack leżał na ziemi. 

- Nie będziesz tak traktował mojej przyjaciółki! Zapomnij! Wstawaj i walcz jak mężczyzna! - krzyczał w jego stronę Giese. 

- Richie! Przestań! - podbiegłam do chłopaków i potrząsnęłam przyjacielem - Andy przyszedł przeprosić. Już jest okej. 

- Ups... sorry stary - spojrzał na rywala i podał mu rękę.

Biersack wstał, a z jego nosa zaczęła kapać krew. Podleciałam szybko po lód i ściereczkę, z czego stworzyłam chłopakowi zimny okład. Przyłożyłam go do jego nosa i kazałam mu trzymać.

- Oddałbym Ci, gdyby nie to, że faktycznie mi się należało - rzucił Andy do Richiego.

- Z grzeczności nie zaprzeczę. To co jest teraz między wami? Pogodziliście się i wszystko gra?

- Tak - odparliśmy oboje na raz.

- W sumie... Andy mi się przed chwilą oświadczył.

- Co? No w końcu poszedłeś chłopie po rozum do głowy! - klepnął go w ramię - no to gratuluję wam!

- Ale Kate odmówiła - dodał Biersack ze smutkiem w głosie.

- Chyba się przesłyszałem, że co zrobiła?! Kate, to prawda?

- Tak, dobrze słyszysz. Jak zasłuży, to kiedyś powiem tak. Na razie nie będę się godzić na siłę - odparłam pewnie.

- No dobra, to w takim razie zostawię was samych, pójdę szukać czegoś dla siebie - stwierdził Richie.

- Nie wygłupiaj się, możesz dalej zostać u mnie, po co masz się plątać po hotelach. 

- Chodziło mi raczej o mieszkanie. Postanowiłem zostać w Polsce na stałe. Tu mnie prawie nikt nie zna, mogę spokojnie zrobić zakupy, wyjść na miasto. Podoba mi się to.

- Wiesz co, to mam pomysł! Zabierz Kate ze sobą, daję wam cały dzień na poszukiwania, tylko odstaw mi ją tu o 20. Muszę w końcu się postarać - wtrącił Andy i prawie wywalił nas z domu. 

Ciekawe, co kombinuje...

Fantasy SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz