Poranek
Kochany Richie zaniósł mnie do łóżka, przez co mogłam poczuć się jak małe dziecko zdolne do teleportacji. Zeszłam do salonu, gdzie on spał na kanapie. Nie chciałam go budzić, więc na palcach powędrowałam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Pod koniec przygotowań, Giese się obudził i ukazał moim oczom.
- Cóż tu tak ładnie pachnie? - powiedział kompletnie zaspany.
- Jajecznica na boczku, zapraszam do stołu - mówiąc to, zaczęłam wykładać danie na talerze.
- Oj, chyba u Ciebie zamieszkam - oboje się zaśmialiśmy, po czym przystąpilimy do jedzenia. To jednak nie postawiło chłopaka na nogi, dalej wyglądał jak zombie w czasie apokalipsy. Zaproponowałam mu zimny prysznic i pokazałam, gdzie leżą ręczniki i wszystko, czego potrzebuje. Sama poszłam się szykować do sypialni, niebawem będzie tu Andy.
Gdy byłam już prawie gotowa i miałam zaraz schodzić na dół, usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkie sprawdzenie się w lusterku, nałożenie skórzanej kurtki i byłam gotowa do zejścia. Richie jednak mnie wyprzedził i otworzył Andy'emu. Nie chcę wiedzieć, co ojciec mojego dziecka sobie pomyślał w tej chwili. Słowa mego gościa rozwiały wszystkie wątpliwości:
- Jestem Social Disappointment, leć ratować sytuację - powiedział załamany.
Wybiegłam więc za Andy'm, żeby przypadkiem nie odjechał. Może i nasza sytuacja nie jest klarowna i nie powinno go aktualnie interesować z kim śpię, ale jednak widok mokrego kolegi owiniętego jedynie ręcznikiem w pasie, mógł wywołać w nim emocje. Udało mi się wskoczyć na miejsce pasażera w ostatniej chwili, a mina tatuśka była nie do opisania.
- Co Ty tu robisz, jak?
- Byliśmy przecież umówieni, zapomniałeś?
- No tak, ale myślałem, że braliście prysznic po...no wiesz. Nie ważne. Nie mówiłaś mi wczoraj, że ułożyłaś sobie z nim życie. Nie chcę wam przeszkadzać, możesz do niego wrócić - mówił zrezygnowany.
- Głuptasie! To tylko mój przyjaciel i nic nas nie łączy!- uśmiechnęłam się do chłopaka, a na jego twarzy było widać wyraźną ulgę.
Ruszyliśmy, a już po chwili byliśmy na miejscu, co przy tym silniku nie było niczym nadzwyczajnym. Gdy dotarliśmy pod odpowiedni gabinet, Andy był kłębkiem nerwów. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Umówiona godzina za chwilę miała wybić na zegarze, a on latał po całym korytarzu jak szalony. Teraz to nawet nie wiem, jaki wynik chciałby usłyszeć. W jego sytuacji żaden nie brzmi dobrze, co zapewne jeszcze bardziej go dołuje.
- Pan Andrew Biersack, zapraszam - powiedziała pielęgniarka zza drzwi.
Chłopak podbiegł, chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zanim się zorientowałam, już byliśmy w środku. Zdziwiłam się widząc za biurkiem mojego ginekologa, chociaż wiedziałam, że ma on kilka specjalizacji i wiecznie biega z pracy do pracy. Poprosił nas o zajęcie miejsc i otworzył kopertę.
- Co my tu mamy, mmm.... - patrzył na kartkę w skupieniu, po czym spojrzał na nas - państwo są parą?
- Tak - odpowiedział stanowczo Biersack, co mnie trochę zdziwiło.
- Cóż mogę w takim razie rzec. Przynajmniej będzie pan miał więcej czasu, by zająć się niemowlakiem. William Black nie jest z panem spokrewniony.
Andy wyglądał na kompletnie zmieszanego odpowiedzią lekarza. O nic się jednak nie pytał, podziękował i wyszliśmy z gabinetu. Był całkowicie rozkojarzony. Szedł przed siebie, aż wyszedł z budynku i dotarł do parku. Usiadł na jednej z ławek, a ja poczyniłam to samo. Spojrzał na mnie, lecz z jego ust wciąż nie wychodziły żadne słowa.
- Andy... nie martw się. Może to i lepiej, że William nie jest Twoim dzieckiem. Nie musisz teraz odkręcać wszystkiego - próbowałam pocieszyć chłopaka.
- Może i masz rację - po chwili dodał - Dziwny ten lekarz, nie sądzisz? Zamiast po prostu mi powiedzieć, to wymyśla jakieś teksty, żebym sobie zrobił własne dziecko. Jakbym miał teraz głowę do takich rzeczy. Tuż po stracie jednego dziecka mam sobie zrobić drugie na pocieszenie? Co on sobie myśli! Z resztą i tak nie mam nawet z kim. Przepraszam, że powiedziałem lekarzowi, że jesteś moją dziewczyną. Nie chciałem, żeby Cię wywalił z sali.
- Lekarzowi niezupełnie o to chodziło - powiedziałam zmieszana, olewając tekst o dziewczynie.
- To o co niby? Widzi dwoje ludzi, których kompletnie nie zna i nie wie, że jeden z nich jest idiotą i stracił tak wspaniałą kobietę przez swoje niepohamowane żądze. Proponuje im więc dziecko, żeby zastąpić drugie! Jak inaczej można to rozumieć?
- Andy... to jest mój ginekolog. On niczego nie proponował, tylko stwierdził fakt - Biersack spojrzał mi w oczy.
- Czy Ty...? - zaczął mówić zszokowany i pełen niepewności.
- Tak, jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko.
CZYTASZ
Fantasy School
FanfictionMarzenia mają ogromną moc. Potrafią się spełniać... choć czasem w nieodpowiednim momencie. Jestem tego sztandarowym przykładem - w podstawówce śniłam o ślubie z Andy'm Biersack'iem. Teraz moje marzenie może zrujnować mi życie. Trailer: https://youtu...