Lekcyjna buntowniczka

274 20 2
                                    

Dzień przed koncertem

Jak zaraz nie przestanę myśleć o jutrze, to uczniowie wejdą mi na głowę. Muszę zaprowadzić tu porządek i w końcu poprowadzić jakoś tę lekcję. Jest już pięć minut po dzwonku, czas najwyższy. Kate, ogarnij się! 

Nagle do sali weszła nieznajoma mi dziewczynka ubrana cała na czarno. Przeprosiła za spóźnienie, a ja przypomniałam sobie, że faktycznie miała dziś dojść do tej klasy nowa uczennica. Zaprosiłam ją od razu na środek i przedstawiłam reszcie. 

Pół lekcji zleciało, wyjaśniłam uczniom kilka pojęć, a teraz mam chwilę odpoczynku. Zadałam im kilka zadań, więc przez najbliższe 20 minut mam spokój. Lubię jednak się czasem przejść po klasie i poobserwować jak im idzie, więc i tym razem to zrobiłam. Przerażeni od razu lepiej pracują, a ja się nie muszę martwić, że coś źle zrozumieli, bo od razu widzę efekty. 

Zdziwiłam się, gdy doszłam do ławki tej nowej. Kompletnie nieprzejęta moją obecnością, kontynuowała rysowanie czegoś na kartce A4. 

- Nie zauważyłam, żeby gdzieś w poleceniu było słowo 'narysuj'. Czy mogę więc się dowiedzieć, co Ty teraz robisz i dlaczego nie jest to zadanie? - oparłam się o ławkę i zaczęłam stukać paznokciem o drewno.

- Ja tego nie rozumiem i nie będę robić. Mam gdzieś to zadanie - powiedziała od niechcenia.

Tiaa, buntowniczka się trafiła. Takie można uspokoić tylko sposobem. Albo olać i skonfiskować co nieco. Będzie wściekła, ale przynajmniej zobaczy, kto tu rządzi.

- Oddaj mi swoją pracę. Dostaniesz ją z powrotem pod koniec lekcji. No chyba, że dalej nie będziesz pracować, to odbiorą ją wieczorem Twoi rodzice. A teraz powiedz, czego nie rozumiesz, to Ci wyjaśnię - niechętnie oddała rysunek, po czym położyła głowę na ławkę.  

- Wszystko rozumiem - wymamrotała - to jest nudne i nie będę tego robić.

- Jak sobie chcesz, Twoje dzieło trafi więc do mojego zbioru. Powieszę je sobie na ścianie, jak trofeum. Swoją drogą, co my tu mamy? - spojrzałam na rysunek i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę - panna z Armii?

- To pani wie, o co chodzi? - zszokowana dziewczyna podniosła się z ławki i spojrzała na mnie pełna podziwu.

- Ja wiem wszystko, a teraz już pracuj. Po lekcji dostaniesz kartkę, dokończysz ją w domu i jutro mi ją oddasz. Chłopaki z zespołu się ucieszą, jak im to dam - na twarzy uczennicy pojawił się niezły karpik. Spojrzałam jeszcze raz na kartkę. Był na niej tekst 

"The gates of heaven were locked shut,

The pits of hell... they were all filled up,

And I fear,
I don't belong here.

Yeah!"        

oraz zabawne karykatury chłopaków. Mój wzrok zatrzymał się na Andy'm. Nawet w szkole mnie prześladuje. Nie mam normalnie chwili spokoju od myśli o nim. Odwróciłam kartkę i podeszłam do biurka ją odłożyć. 

Od dawna czekałam na moment, kiedy przyjdzie mi uczyć jakąś fankę. Już traciłam nadzieję, że kiedykolwiek się to stanie, a tu niespodzianka. Jedna dziewczyna na całą szkołę, niezły wynik. Czego słucha ta reszta dzieciaków, to ja nie wiem. Ostatnim razem, jak puściłam im w ramach wstępu do lekcji kawałek teledysku, to jeden z uczniów z końca sali wykrzyczał "a co to? Bieber?". Miałam ochotę go zabić na miejscu, ale jakoś udało mi się olać ten tekst. Boję się teraz tylko jednego, a mianowicie mojego podejścia do niej. Nie mogę jej przecież traktować inaczej, jak osoby uprzywilejowanej. Ma dobry gust muzyczny, ale nie mogę przez to wariować i podwyższać jej ocen. Nie ma tak. Niestety. 


Pod koniec zajęć uczennica podeszła do mnie i przeprosiła za wcześniejsze zachowanie. Powiedziała, że jest przejęta jutrzejszym koncertem i nie może się na niczym innym skupić. Rozumiem ją bardzo dobrze, więc oddałam jej kartkę i powtórzyłam polecenie odnośnie dokończenia i jutrzejszego oddania. Nie wyciągnęłam żadnych konsekwencji z jej chamskich tekstów, bo w tym przypadku nie miałoby to już sensu. Sprawa wyjaśniona, buntowniczka ujarzmiona. Ciekawe, czy się spotkamy gdzieś przypadkiem na koncercie. Oby nie, bo przecież jako nauczyciel muszę dawać jej dobry przykład, a w końcu z zespołem się robi różne głupoty. Marząc o takiej uczennicy, nie przemyślałam tego aspektu. No nic, jakoś to będzie. 

Muszę wytrwać jeszcze tylko jutrzejszą pracę i jedziemy. Przez ostatnie dni zbliżyłam się bardziej do Richiego i stał się on trochę pewniejszy swojego. Nie wiem, czy słusznie, wszak dalej nie podjęłam decyzji. Spotkanie z Andy'm będzie decydujące. Porozmawiam z nim  po koncercie i... nie, tak naprawdę to mam nadzieję, że będzie jak w filmach - zobaczę obojga naprzeciwko siebie i w tym momencie będę wiedziała, czyja chcę być. Ech, co ja się oszukuję, życie to nie film. WARIUJĘ! 

Dzień później   

Ewa, bo tak na imię tej nowej uczennicy, oddała mi swój rysunek. Zaczęła nieśmiało rozmowę:

- To pani też ich słucha?

- Tak wyszło - uśmiechnęłam się do dziewczynki - będziesz na dzisiejszym koncercie?

- Tak, zwalniam się z ostatniej lekcji, żeby zdążyć. Muszę się dostać tuż przed scenę! A pani idzie?

- Jakbym nie szła, to bym nie brała od Ciebie tego obrazka - puściłam jej oczko - dopilnuję, by zespół to dostał do rąk własnych, a potem Ci zdam relację z ich reakcji.

- Super! Dziękuję! - uczennica wyleciała z klasy przeszczęśliwa. 

  Ja też muszę się już zbierać, lekcje na dziś skończyłam. Lecę się przebrać w coś rockowego, zjeść i jedziemy! Ciekawe, czy Richie jest już gotowy. 

Tuż przed koncertem

Dotarliśmy na miejsce idealnie o czasie. Mieliśmy być wcześniej, ale były takie korki, że nie dało się przez nie przebić. Widok Andy'ego sprawił, że moje serce zaczęło szybciej bić. Przytuliłam się do niego na powitanie, zamieniliśmy dwa słowa, po czym chłopaki wyszli na scenę, a ja z Richiem obserwowaliśmy show z boku. Biersack był strasznie spięty, nie sądziłam, że przeżywa taki stres na koncertach. To w końcu jego chleb powszedni. Reszta zespołu była na luzie, przez co jeszcze bardziej mnie to zdziwiło. 

Fantasy SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz