Let him die.

537 37 3
                                    

- Dzięki, że się zgodziłeś pomóc mi z zabraniem rzeczy. Sama robiłabym to wieczność.

- Nie ma za co, to dla mnie przyjemność pomagać tak pięknej kobiecie.

- Kamil powinien już być w pracy, więc będziemy mogli wszystko spokojnie popakować.


Zdziwiłam się jednak już przy otwieraniu drzwi. Oboje zawsze zamykaliśmy je na dwa zamki, a tym razem dolny był otwarty. Wchodząc powoli do mieszkania, natknęłam się na butelkę rumu walającą się po podłodze. Mój 'pożalsięboże' mąż leży zalany w trupa na kanapie. Zajebiście, musimy więc uważać, by go nie obudzić. Nie chce mi się z nim gadać, ani nawet na niego patrzeć. Oby tylko się nie obudził. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli, a Andy podszedł do mnie i wyszeptał "nie daruję tego gnojowi, tak się nie robi własnej żonie" i ruszył w stronę Kamila. Już chciałam go powstrzymać, jednak zdziwiła mnie reakcja chłopaka. Stanął nad moim mężem, a z ust wyrwało mu się bezgłośne "o fuck".


Kilka dni później...


Nie wierzę w to, co się stało. Podczas kilku ostatnich dni wydarzyło się więcej dziwnych i niewiarygodnych przypadków, niż przez całe moje życie. Miałam męża, którego kochałam nad życie. Byliśmy dla siebie stworzeni, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle wszystko runęło jak domek z kart. Już nigdy z nim nie porozmawiam, nie przytulę, nie pocałuję. Nie wiem nawet, jak się teraz czuć. Stoję tuż nad jego zimnym ciałem, ubrana w czarną klasyczną sukienkę. Na dłoniach mam czarne koronkowe rękawiczki, w jednej z nich trzymam tegoż samego koloru parasolkę, a w drugiej różę. W mej głowie również króluje ten kolor. Nie mogę zapomnieć tego, co mi zrobił. Nie wiem, czy kiedykolwiek wybaczę. Nie będzie miał nawet możliwości przeprosić, wytłumaczyć się. Odebrałam mu tę opcję zostając na noc u Biersacka. Czy był to błąd? Być może. Czy powtórzyłabym ten ruch? Zdecydowanie. Może gdybym wiedziała, jak to się skończy... chociaż w tamtej chwili miałam go głęboko gdzieś. Marzyłam o jego śmierci. Co ja się oszukuję, postąpiłabym tak samo. Teraz jednak myślę o wspólnej przeszłości. Było jak w bajce. No, do czasu. Ostatnio się coś psuło, jednak nie sądziłam, że znalazł sobie kochankę. Teraz to i tak bez znaczenia. Nie wiem tylko, jak go pożegnać. Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Zalać się w trupa dosłownie? Tylko on mógł to zrobić, w końcu kochał takie gry słowne. Ludzie dawno już odeszli, tylko ja zostałam nad jego grobem.

"Nigdy nie przestanę Cię kochać idioto" wypowiedziałam na głos i rzuciłam czarną różę na środek nagrobka.




Fantasy SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz