Obudziło mnie głośne pikanie czegoś. Popatrzyłem się wokół i po chwili zorientowałem się o co chodzi.
- Pielęgniarka!! - krzyczałem na cały szpital. Wybiegłem za drzwi i coraz głośniej nawoływałem kogoś z personelu.
Zaraz przybiegł lekarz z pielęgniarką. Podbiegli do łóżka na którym leżała ciemnowłosa. Stałem z tyłu sali przyglądają się całej sytuacji. Lekarz przybliżył do jej ciała defibrylator. Pielęgniarka trzymała jej nogi i tak w kółko. Po piątym razie maszyna przestała pikać, wydawała tylko jeden długi dźwięk. Lekarz zgiął ręce.
- Przykro mi...
- Nie to niemożliwe! - wrzasnąłem.
- Niestety straciliśmy ją. - odpowiedział mężczyzna.
Zsunąłem się po ścianie i zasłoniłem ręce dłońmi. Lekarz, oraz pielęgniarka wyszła.
Podszedłem do niej.- Afrodyta... - powiedziałem i pogłaskałem ją po włosach. Jej sina twarz wydawała się teraz taka spokojna. Z zza zamkniętych powiek wypłynęła łza. Pomyślałem, że nie jest za późno. Zadzwoniłem do jej ojca.
Halo? - powiedział spokojny głos.
Pan Mróz?!
Tak, co się dzieje? - zapytał.
Jest pan w hotelu?
Jakim hotelu? O czym ty mówisz?
Dzwoniłem przedwczoraj do pana.
Tak, ale zginął mi telefon.- duchy musiały go porwać, nie rozumiem tego wszystkiego, dlaczego mi pomogły w wydostaniu Afrodyty?
Musi pan jak najszybciej do nas przylecieć jesteśmy w szpitalu.
Coś się stało?
Afrodyta nie żyje. - powiedziałem załamanym głosem. W słuchawce nastała już tylko cisza. Nic nie odpowiedział.
Wróciłem do wcześniejszego miejsca.
- Uratuję Cię. - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Siedziałem nad jej łóżkiem. Dziwiłem się, że pielęgniarka tu nie przychodzi. W końcu do sali wszedł pan Mróz z żoną. Kobieta była cała zapłakana, a mężczyzna ją obejmował i głaskał po głowie.
- Co się stało? Dlaczego moja córka nie żyje?! - krzyknął. Opowiedziałem mu całą historię. - Dlaczego w ogóle się tym nie przejmujesz?
- Mam plan. - odpowiedziałem.
- Jaki? - zapytała jego żona.
- Dwa dni dusza wędruje do miejsca gdzie już pozostanie, prawda? - zapytałem.
- Tak. - powiedział.
- Pójdę do czyśćca i ją wyciągnę. - odpowiedziałem.
- To jest za bardzo niebezpieczne. - Starał się wybić mi to z głowy.
- Kogo to obchodzi? Trudno.
- Nie zmuszam Cię do tego, ale jeżeli chcesz to zrobić to musisz wiedzieć, że twoje ciało i dusza mogą tam zostać.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- My weźmiemy jej ciało do Polski. - powiedział Pan Mróz.
- Dobrze. Jak coś wrócę tam. Jeżeli wrócę. Przynajmniej nie będzie sama pośród tych potworów, jeżeli stamtąd nie wyjdę.
- Dziękuję. - powiedziała jej mama, obejmując mnie.
Pan Mróz poszedł załatwić sprawę z lekarzem o transportowaniu zwłok Afrodyty. Miałem już wracać do domu i przyszykować się do "podróży".
- Alan poczekaj. - Zatrzymał mnie ojciec mojej, właśnie kogo mojej... Właśnie kim dla mnie jest Afrodyta? Przyjaciółką, osobą, którą miałem się zająć, dziewczyną? Nie mogę teraz tego powiedzieć bo nie wiem tego, ale wiem, że jest dla mnie kimś ważnym. - Muszę Ci coś dać. - Z jednej ręki podał mi naszyjnik z krzyżem. Tylko, że był to naszyjnik Afrodyty, a w drugiej trzymał lelitę. Jednak nie wyglądała ona tak jak moja. Była czarna z jakimiś szarymi rysunkami.
- Nie mogę tego przyjąć. - powiedziałem.
- Afrodyta na pewno by chciała, abyś wziął ten naszyjnik, a ta lelita jest o wiele silniejsza od twojej. - oznajmił. Po chwili, z grymasem na twarzy przyjąłem lelitę. Pojechałem do domu, śpieszyłem się wiedząc że nie mam zbyt dużo czasu.
CZYTASZ
Mój Stróż
FantasySzesnastoletnia Afrodyta jest córką bogatego polityka. Jej rodzina już z pozorów nie wydaję się normalna. Jej ojciec, tak jak ona jest w klanie, który ma na celu obronę ludzkiego świata i życia. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie rozszerzone ataki na...