Słowa Alana mnie bardzo zdziwiły. Nie sądziłam, że mógłby mi powiedzieć coś takiego. Nawet nie miał powodu.
- Afrodyta musisz bardziej uważać. Obiecuje, że już Cię nie zostawię nawet na krok.
- Alan nie możesz być przy mnie cały czas, jestem duża dam sobie radę. - powiedziałam
- Tak wiem, wiem. Tylko, że zamiast teraz porwania duchy chcą Cię zgwałcić i to jest bardzo poważna sprawa. - powiedział.
- To nie był pierwszy raz. Lecz wcześniej to się działo zanim byłeś moim ochroniarzem. Myślałam, że to były przypadkowe zdarzenia do moment, aż jakiś duch zaczął mówić, że zostanie ojcem króla tamtego świata.
- Co ? - Odwrócił się do mnie.
- Nie wiem.
- Czemu mi o tym nie powiedziałaś? - zapytał.
- Mówiłam Ci, myślałam, że to nie ma znaczenia.
- Źle myślałaś.
- Wiem. - powiedziałam.
Po śniadaniu ubrałam się i oboje poszliśmy do sklepu. Kupiliśmy różne łańcuchy, ozdoby ze straszydłami czy innymi oznakami Halloween. Przy kasie zobaczyłam ogłoszenie: "Potwornie fantastyczna impreza z okazji Halloween, przyjdź z drugą połówką, a wejście gratis." Pomyślałam, że to może nie najlepszy moment na imprezowanie, ale sądzę, że parę godzin nic nam nie zrobi, a odpoczynek od tego wszystkiego nam pomoże.
-Alan? - powiedziałam do chłopaka. Gdy się odwrócił pokazałam mu ulotkę.
- W sumie możemy iść na chwilę jeśli tak bardzo chcesz. - Uśmiechnął się.
Cieszyłam się tym bardzo mocno, potrzebowałam chwili z daleka od tego wszystkiego. Przez cały dzień ubieraliśmy dom. Choinki na podwórku były przystrojone światełkami w kształcie duchów.
Wspięłam się na drabinę chcąc zawiesić na dachu łańcuchy. Alan poszedł na chwilę do domu po młotek. Nagle chcąc wejść o jedną szczeble wyżej poślizgnęła mi się noga. Zamknęłam oczy, czekając na ból po uderzeniu. Jednak nic nie poczułam.
- Jesteś jak dziecko, nie mogę zostawić Cię nawet na dwie minuty. - powiedział Alan szeroko się uśmiechając i kręcąc głową. Patrzył mi się prosto w oczy. Czułam napięcie między nami. W końcu sama nie wiem jak to się stało, ale nasze usta się złączyły. Mówiłam coś wcześniej o chęci oddalenia się od tej sytuacji? Uwierzcie takim oddaleniem były właśnie jego usta.
-Przepraszam. - powiedziałam po chwili gdy stawiał mnie na ziemię.
Żadne z nas się nie odezwało. Jedynie on przycisnął mnie do siebie tak, że znajdowałam się na nim oplatając go nogami. Przyparł mnie do ściany gdzie oboje tak naprawdę nie mogliśmy się od siebie oderwać. Jego ręce trzymały moją jedną ponad głową, a drugą bawiłam się jego włosami. Nigdy nie czułam czegoś takiego jak teraz. Nic się nie liczyło oprócz nas. Nagle ktoś z tyłu zakrzątał na nas. Odsunęliśmy się od siebie, a z tyłu zobaczyliśmy jakiegoś młodego chłopaka.
- Nie wiem czy na tym polega ta cała ochrona, ale jeśli tak to widzę, że będzie nam się miło pracowało. - wyciągnął rękę w moim kierunku.- Miło mi Cię poznać Afrodyto, jestem Daniel Fabbro. Słyszałem, że mam być twoim drugim ochroniarzem. Jednak na trójkąty z mojej strony nie ma Cię co liczyć.
- Cześć jestem...
- Alan Scott, tak wiem, wiem. Jeden z najlepszych łowców duchów, oraz widzę, że jeden z najlepszych ochroniarzy. - Mrugnął do mnie. Alan przygryzł usta nie wiedząc co myśleć na temat nowego "ochroniarza". Myślałam, że tata wybił sobie ten pomysł z głowy, ale cóż chyba się myliłam.
- Spokojnie jestem z wami jak na razie tylko do końca listopada,
- Co? Dla Ciebie to tylko? - zapytałam.
- Afrodyta spokojnie. - powiedział Alan.
- To gdzie będzie mój pokój? - zapytał, wchodząc do domu jak do siebie. Był ciemnym brunetem o bardzo jasnej karnacji, brązowych oczach i wzrostem był o parę centymetrów niższy niż Alan.
- Tutaj na dole na końcu korytarza jest pokój gościnny, my idziemy coś zjeść, a ty się rozgość. - powiedział Alan.
Wyszliśmy i zabrał mnie do restauracji o nazwie " Spaghettihouse" Siedliśmy w ciemnym kącie tak, żebyśmy się nie rzucali w oczy. Podeszła do nas kelnerka, która czekając na zamówienie nie patrzyła na to, że tu jestem i nie ukrywała swojego zainteresowania jego osobą.
- Poproszę makaron z sosem carbonare, a co dla Ciebie skarbie? - popatrzył na mnie nie zważając na podryw ślicznej brunetki.
- Ja poproszę sałatkę grecką, a do tego woda niegazowana z cytryną. - odpowiedziałam.
Gdy dziewczyna odeszła napotkaliśmy się wzrokiem.
- Co sądzisz o Danielu? - zapytałam.
- Sam nie wiem, mam co do niego mieszane uczucia, ale rozmawialiśmy z nim pięć minut. Wszystko może się jeszcze zmienić. - powiedział- Przeczytałaś, że na jutro potrzebne są przebrania halloweenowe, prawda?
- Co? Naprawdę? - zapytałam, a Alan tylko pokiwał głową. Fajnie że mam niecały dzień, żeby wymyślić jakiś kostium w którym nie będę wyglądać jak bestia przy Alanie.
Chwilę milczeliśmy, czułam na sobie palące spojrzenie Alana. Sama nie wiedziałam na czym stoi nasza relacja, ale bałam się go o to spytać, bałam się odrzucenia. Alan złapał moją dłoń i zaczął głaskać ją kciukiem.
- Alan kim my dla siebie jesteśmy? - zapytałam nie wytrzymując.
- Kocham cię i nie mogę trzymać się od Ciebie z daleka będąc tak blisko. Skarbie wszystko zależy od Ciebie. - powiedział i przybliżył moją dłoń do swoich ust. Byłam tak szczęśliwa, że sama nie wiedziałam co z sobą zrobić. Pierwszy raz w moim życiu był ktoś na kim naprawdę mi zależało.
CZYTASZ
Mój Stróż
FantastikSzesnastoletnia Afrodyta jest córką bogatego polityka. Jej rodzina już z pozorów nie wydaję się normalna. Jej ojciec, tak jak ona jest w klanie, który ma na celu obronę ludzkiego świata i życia. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie rozszerzone ataki na...