Siedzę właśnie w samochodzie z Alanem. Przygląda mi się.
— Jak to wszystko się wyjaśni musimy porozmowiać. — oznajmia, ale mam małe chęci żeby go słuchać.
— O czym? — pytam, chodź zdaję sobie sprawę o czym chcesz rozmawiać.
— O tym jak odebrałem telefon.
— Mhm. — Tylko tyle umiem z siebie wymusić. Nie wiem co chce mi tłumaczyć. Ja już wiem wszystko co powinnam.
— Jaki jest plan działania? — pyta, a ja mu opowiadam wszystko z dokładnością.
Plan jest aby wejść do domu. Muszę zagadnąć ducha o sprawach, które powinna znać każda matka o swoim dziecku. Potem jak już się upewnimy, że to potwór zabijamy go i idziemy szukać moich rodziców. Obstawiam, że są gdzieś na terenie domu. Wkroczyliśmy do akcji. Miałam już wchodzić do domu kiedy Alan pociągnął mnie za rękę.
— Uważaj na siebie. — mówi, a ja tylko skinam głową.
Wchodzę do kuchni, a ona tam stoi. Obecnie ona, nie wiem co kryje się pod wyglądem mojej mamy.
— Mamo pamiętasz gdzie pierwszy raz pojechałam na wakacje i ile miałam wtedy lat?
— Em. — zastanawia się chwilę. — Cztery lata i do Chorwacji. — Błędna odpowiedź, ale jej tego nie mówię. Miałam pięć lat gdy pojechałam do babci.
— A jak masz na drugie imię? — Oczywiście ja to wiem, Karolina.
— Anna. — Zaczynam się śmiać. Wtedy do salonu wchodzi Alan. Oboje wyjmujemy swoją lelitę. Wyciągamy ją w kierunku zmory. Przyjmuje ona swoją prawdziwą postać. Długie brązowe włosy, które wyglądają jak badyle, opadają na jej plecy. Sina, odstraszająca twarz. Zaciągamy ją do tamtego świata. Nam obojgu przychodzi to z łatwością. Teraz biegamy po domu otwierając wszystkie drzwi. Niestety nigdzie śladu rodziców. Jest jeszcze jedno pomieszczenie. Piwnica. Zbyt często tam nie zaglądałam, ale czasami się zdarzało. Weszliśmy i byli tam. Związani przy ścianie. Wraz z Alanem od kneblowaliśmy ich twarze, ręce i nogi.
— Mamo, tato! — Przytulam ich oboje.
— Kochanie, Alan co Wy tu robicie? — pyta, zaskoczony tata.
— Duch udawał Ciebie i zadzwonił do mnie z Twojego telefonu, żebym przyjechała. Oczywiście Alan miał mieć wtedy wolne, ale im się nie udało.
— Jak się domyśliliście, że to nie my? — zapytała mama.
Opowiedzieliśmy im całą historię. Zaproponowali abyśmy zostali na noc. Alan nie miał nic przeciwko i ja również. Spałam w swoim pokoju, a Alan gościnnym. Tata pojechał załatwić sprawy w sejmie i wyjaśnić swoje nagłe zniknięcie. Słuchałam muzyki gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Był to jakiś jasnowłosy duch. Biała, prześwitująca cera. Zakrwawione oczy. Podszedł do mojej mamy.
— Dziewczyna jest na górze? — Duch myślał, że to jego przyjaciółka. Stałam na schodach, a ktoś złapał mnie za brzuch.
— Co się dzieje? — szepczę do mojego prawego ucha.
— Duch myśli, że moja mama to zjawa. — Popatrzyłam na kobietę, a duch czekał na jej odpowiedź. Popatrzyła na mnie, a ja pokazałam, aby odpowiedziała, że jestem na górze.
— Tak, jest tam. — Schowaliśmy się w moim pokoju. Oboje już trzymaliśmy swoją lelitę. Wysłałam tylko tacie sms'a żeby na razie nie wracał do domu. Drzwi otworzyły się mocno bijąc o ścianę. Alan zaczął mówić zaklęcie, które powinno przenieść ducha skąd przyszedł, ale go wyprzedziłam i wygnałam zmorę do tamtego świata.
— To za moją ścianę. — powiedziałam, a brązowooki się zaśmiał. — Muszę się przespać. — mówię, a chłopak wychodzi, rzucając ciche dobranoc. Była dwudziesta pierwsza. Nawet nie chciało mi się brać kąpieli. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Wstałam o dziewiątej. Wzięłam szybki prysznic. Zeszłam na dół i usłyszałam, że mój ojciec rozmawia z Alanem.
— Cieszę się, że tak dobrze się dogadujecie. — powiedział mój rodziciel do chłopaka.
— Też jestem zadowolony z tego powodu. — Uśmiecha się.
— Dzień dobry. — mówię schodząc po schodach. — Nie ładnie jest rozmawiać o innych bez ich towarzystwa. — dodaję, przytulając tatę.
Na sobie mam czarną bluzkę bez pleców i dżinsowe szorty. Alan mi się przygląda, ale nie zwracam na to uwagi. Idę do kuchni, ale wszystko jest już gotowe. Zasiadamy razem do stołu. Moja mama z tatą naprzeciwko mnie i Alan. Byłam zła, że musiałam siedzieć koło niego, ale tego nie pokazywałam. Jadłam powoli, przesuwając każdy kęs parę sekund. Zastanawiałam się nad moją rozmowę z Alanem przed telefonem i po telefonie. Zmienił się dla mnie. Zachowywał się spokojnie i bardziej jakby chciał mi coś udowodnić.
— Halo, Afrodytko? — Z przemyśleń wyrwała mnie mama.
— Tak? Coś się dzieje?
— Nic. O czym tak myślisz? — pyta mój tata.
— O niczym ważnym. — Uśmiecham się. Alan patrzy na mnie, ale jak tylko na niego spoglądam odwraca głowę.
Po śniadaniu chwilę oglądaliśmy wszyscy razem telewizję. Za domem był basen. Wzięłam Alana i oboje poszliśmy do niego. Zrobiliśmy zawody kto szybciej pływa. Wygrałam z czego byłam bardzo dumna i radosna. Poszłam się ubrać i za dwie godziny wracam do domu w Snag.
CZYTASZ
Mój Stróż
FantasiaSzesnastoletnia Afrodyta jest córką bogatego polityka. Jej rodzina już z pozorów nie wydaję się normalna. Jej ojciec, tak jak ona jest w klanie, który ma na celu obronę ludzkiego świata i życia. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie rozszerzone ataki na...