- Zostaw ją! - wrzasnąłem gdy jakaś obleśna zmora wyciągała rękę ku policzkowi Afrodyty.
- Młody Scott zdecydował się przyjść po dziewczynę, którą kocha chodź ona tak bardzo go rani. - powiedział, a ja czułem tylko gorąco, które ogrzewało moją duszę.
Duch znów sięgnął ręką do mojej podopiecznej.
- Nie rozumiesz czegoś w słowach zostaw ją?! - Wyjąłem lelitę i już miałem wycelować w ducha, lecz usłyszałem głośne wrzaski Afrodyty. - Zostaw ją! Martretuj mnie, ale zostaw ją. - Duch spojrzał na mnie.
- Alan nie... - Usłyszałem cichy szept mojego anioła, który leżał na ziemii, ciężko oddychając.
- Chcesz oddać za nią życie? Tak bardzo Ci na niej zależy?
Nadal nie zdejmowałem z niej wzroku. Popatrzyła na mnie swoimi cudownymi, niebieskimi oczami.
- Tak. - Wyciągnął do mnie rękę. Większość duchów była gotowa do ataku, ale z wielkim skupieniem oglądali całą tą szopkę.
- Wiesz co masz zrobić. - powiedział, a ja podałem mu lelitę, którą trzymałem w ręce. Chodź nie. Raczej rzuciłem ją na ziemię i podbiegłem do Afrodyty. Objąłem ją. Tak mocno jak tylko da się objąć czyjąś duszę. Wyglądała wspaniale, tak samo jak na ziemi. Chodź może jedynie jej blask odrobinę przygasł.
Wszystko byłoby dobrze, a jednak nic takie nie jest. Gdybym wtedy jej nie zostawił. Zapomniałem o jednej rzeczy. W lewej kieszeni trzymam lelitę ojca dziewczyny. Nie dotykałem jej na razie.
- Całe zbiegowisko proszę się rozejść. - Nie wiem kim był ten potwór, ale było widać, że ma nad nimi jakąś władzę.
Ledwo przytomna Afrodyta patrzyła się w ziemię nie zwracając na mnie uwagi. Jedyne co to mocno trzymała mnie za dłoń.
" Ona jest taka bezbronna i niewinna. „- pomyślałem. „Powinienem zrobić wszystko, żeby ją uratować, chodź ja mogę z tego nie wyjść żywy. „
Już każdy z tych potworów wyszedł oprócz tego „wodza" i dwóch innych.
- Związać ich. - oznajmił. Patrzyłem na niego wzrokiem nienawiści. Tak szczerze w tym momencie nic nie czułem. Może to dlatego co zrobił Afrodycie. On kpiąco się do mnie uśmiechał i przyglądał jak jego sługusy nas związują.
- Jesteś nikim. - syknęła dziewczyna, chcąc wyrwać się z moich ramion.
- Spokojnie. - wyszeptałem do jej ucha. Uspokoiła się i przytuliła do mojego ramienia. Usnęła.
- Zostawcie ich. - Duchy wyszły, ale zostawiły ogień, który się rozprzestrzeniał po całym pomieszczeniu.
- Ciesze się, że nasze duszę zginą razem. - znów ten cudowny, zachrypnięty głos. Wtuliła się tylko we mnie mocniej.
- Nie zginą. - Ręką, którą miałem lżej związaną wydostałem lelitę od jej ojca.
" Nic straconego, czas nas może goni.
Jednak chwila nam została,
Wrócić tam skąd los zabiera. „
Wylądowałem w swoim ciele, Afrodyty przy mnie nie było. Zapomniałem, że ojciec jej ciało zabrał do Warszawy. Pojechałem na lotnisko. Usłyszałem, że najwcześniejszy samolot do Warszawy startuje za pięć minut, a kolejny jest za pięć godzin. Wpadłem do pani, która właśnie stała przy kasie.
- Przepraszam mogę bilet na samolot do Warszawy?
- Ten z teraz? On już zaraz od... - Nie dałem jej dokończyć.
- Proszę to bardzo ważne, naprawdę mi na tym zależy.
- Masz i się pospiesz. - Dała mi bilet, a ja zacząłem biec w stronę wejścia na pokład. Wpadłem na siedzenie omijając stewardessę, która bacznie mi się przyglądała i zamykała właśnie drzwi do samolotu/ Usłyszałem słowo „startujemy". Nie wziąłem ze sobą żadnych ubrań ani innych rzeczy, które mogłyby mi się przydać. Spędziłem w tamtym świecie około dwóch dni. Oczywiście nie całych bo pewnie bym już stamtąd nie wrócił.
- Przepraszam panią. - zwróciłem się do wcześniej kobiety. - Może mi pani powiedzieć jaki dzisiaj dzień?
- Dwudziesty.
- Sierpnia?
- Nie października.
- Słucham?
- No tak.
- Jak to możliwe?
- Wie pan, każde kolejne dwadzieścia cztery godziny to kolejny dzień miesiąca.
- Tak, tak dziękuję bardzo.
to znaczy, że w tamtym świecie byłem miesiąc? Przecież nie da się stamtąd wyjść dłużej niż po dwóch czy max czterech dniach. Nie rozumiem jak to możliwe. Przecież tam nic wielkiego się nie zdarzyło. Jak mogło mi to zająć tyle czasu? Może tam czas szybciej leci? Może coś tam zmienia wszystko. Już dwie godziny dzieliły mnie od mojego anioła...
CZYTASZ
Mój Stróż
FantasySzesnastoletnia Afrodyta jest córką bogatego polityka. Jej rodzina już z pozorów nie wydaję się normalna. Jej ojciec, tak jak ona jest w klanie, który ma na celu obronę ludzkiego świata i życia. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie rozszerzone ataki na...