Tak zaczynam akceptować swoje życie w Snag. Może to dziwne, ale zaczyna mi się tam podobać. Właśnie czekam na taksówkę, która ma mnie zawieźć na lotnisko. Alana nie widziałam już dwie godziny. Miał wracać ze mną, ale nie mam zamiaru na niego czekać. Co do naszej relacji zmieniła się. Podchodzę do niego chłodno, a on stara się naprawić stosunki między nami. Nie mam mu nic za złe. Jestem jego podopieczną, a on moim stróżem, wszystko jest tak jak powinno być. Czekam na transport jakieś piętnaście minut. Pożegnałam się z rodzicami. Tata mi powiedział, że szybowiec ma być mały. Będzie się wyróżniał tym, że jest czerwono- niebieski. Nareszcie pojazd na który tyle czekałam nadjechał. Wsiadłam do niego. Włożyłam słuchawki z których właśnie leciało „Never Go Away", C-BooL. Po dojechaniu na port lotniczy zapłaciłam kierowcy, chodź powinnam dostać zniżkę za to spóźnienie, ale trudno. Weszłam na lotnisko i szukałam wzrokiem samolotu, który opisał mi tata. Znalazłam go i weszłam do środka. Nikogo w środku nie było. Poszłam do pilota. Zamurowało mnie. Alan siedział na jego miejscu w garniturze takim jak inni piloci.
— Emm. — wydukałam zdziwiona. — Jesteś pilotem?
— Zdziwiona? — Zaśmiał się. — Siadaj bo czas leci.
Usiadłam na fotelu. Miałam przed sobą godzinę drogi więc w telefonie puściłam ekranizacje „Twój na zawsze". Lubię ten film, ponieważ jest bardziej realny niż moje życie. Wciągnęłam się, gdy wszedł Alan i powiedział, że jesteśmy na miejscu. W takim razie dokończę później. Wyłączyłam ekran, wstałam i powędrowałam do domku. Na szczęście chłopak nie zatrzymał samolotu zbyt daleko. Ciemnowłosy miał zamiar otworzyć drzwi kluczem, ale były otwarte.
— Nie zamknąłeś ich? — Uniosłam brwi do góry. Jak można być tak nieodpowiedzialnym?
— Zamykałem, na pewno. — Wszedł pierwszy do środka, a ja zaraz za nim. Chłopak rozglądał się po wszystkich pokojach. Z końca korytarza, ku nam szedł jakiś chłopak. Wysoki, czerwony oczy, czarne włosy, nieskazitelna, biała cera. Nie był duchem, ale było w nim coś innego. Schowałam się za Alanem, a on trzymał mnie ręką.
— Witajcie. Myślałem, że już się Was nie doczekam. — powiedział płynnym głosem.
— Kim jesteś? — zapytał mój stróż.
— Wiktor Sobesto. — Podał rękę Alanowi.
— Alan. — Niechętnie odwzajemnił uścisk dłoni.
— Tak, tak znam Was. Pani Mróz i młody Scott. Pamiętam Twojego brata, był wspaniałym człowiekiem. Szkoda, że był.— przerwał mojemu stróżowi.
— Powiedz czego chcesz. — Nie ruszałam się zza pleców Alana.
— Moi młodzi przyjaciele chcę abyście oddali to co, moja piękna Afrodyto trzyma Twój ojczulek. — Popatrzyłam na Alana. Nic nie rozumiałam, ale może jemu chodzi o rzecz przez, którą tyle zmór mnie goni?— Ona nic nie wie? — Podszedł do mnie i uniósł moją brodą do góry. Na szczęście Alan zaraz go odsunął.
— Wyjdź stąd. — Powiedział spokojnym tonem.
— Powinniście jej wszystko wyjaśnić. Jest za ładna żeby ją okłamywać. Teraz przyjaciele żegnam się z Wami. Zabłysną swoimi kłami i wyszedł. Wampir. On jest wampirem. Pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z krwiopijcom. Niestety to nie był mój problem, ale to o co mu chodziło. Nie wiem czy opłaca mi się pytać Alana o co mu chodziło. Sama muszę się tego dowiedzieć, ale każda wskazówka się przyda. Ciemnooki poszedł do swojego pokoju, a ja poszłam z nim porozmawiać. Zapukałam, a drzwi otworzył w samej bieliźnie.
— Cześć. — Uśmiechnęłam się. — Możemy porozmawiać? — spytałam.
— Właśnie miałem iść do Ciebie w tej samej sprawie. — Wpuścił mnie do pokoju, który jak zwykle był starannie posprzątany.
— Dziękuję, że mnie obroniłeś jak przyszedł ten cały Wiktor.
— Nie ma sprawy, ale wiesz, że on...
— Tak jest wampirem, wiem.
— Teraz Ty chciałeś o czymś porozmawiać.
— Tak. Co do tamtego telefonu, ja nie chciałem, znaczy.
— Spokojnie, zapomnijmy o tym. — Popatrzył na mnie z wdzięcznością. — Jeszcze jedna rzecz, o co mu chodziło?
— Z czym? — zapytał jakby nie wiedział o co mi chodzi.
— O powód, że co raz więcej duchów na mnie napada.
— Słyszałem, że chodzi o jakieś papiery, które ma Twój tata. To coś miałoby bez karnie dać duchom wchodzić do naszego świata, ale Twój ojciec chce to zniszczyć czy coś. Nie przejmuj się tym.
— To wrócę do swojego pokoju. Spać mi się chcę.
Zamknęłam drzwi i usłyszałam jak Alan mówi, że za pięć minut do mnie przyjdzie. Przebrałam się w pidżamę i położyłamna łóżku. Otworzyłam jeszcze medalik, który miałam na szyi. Popatrzyłam na zdjęcie moje i mamy. Dopiero teraz zaczynam widzieć podobieństwo między nami. Mój stróż przyszedł do pokoju i usiadł tym razem na ziemi, koło mojego łóżka. Udawałam, że śpię, a on zaczął gładzić mój policzek, aż w końcu usnęłam.
CZYTASZ
Mój Stróż
FantasíaSzesnastoletnia Afrodyta jest córką bogatego polityka. Jej rodzina już z pozorów nie wydaję się normalna. Jej ojciec, tak jak ona jest w klanie, który ma na celu obronę ludzkiego świata i życia. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie rozszerzone ataki na...