Taksówka zawiozła mnie na lotnisko po dziesięciu minutach. Weszłam do wielkiego budynku. Stałam w kolejce do wejścia samolotowego. Przede mną była jedna osoba gdy nagle usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
— Afrodyta, Afrodyta! — krzyczy, znam ten głos, aż za dobrze. Ale nie był taki jak zawsze, był ciepły i zdenerwowany.
Wyszłam z kolejki. Z głośników jakaś kobieta zaczęła oznajmiać, że zostało pół godziny do odlotu w stronę Polski. Szedł pewnym siebie krokiem, lekko przyspieszonym. Stałam i czekałam aby dowiedzieć co się dzieje. Podszedł do mnie i objął. Zwyczajnie, mocno przytulił do siebie.
— Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chciałaś wyjechać bez pożegnania? — Nie puszczał mnie.
— To tylko dwa dni i przecież chciałam się pożegnać, ale byłeś zły nawet nie wiem o co.
— O to, że miałaś ze mną porozmawiać na temat Twojego wyjazdu, a sama podjęłaś decyzję. Przykro mi, że mnie opuszczasz na dwa dni. — mówi, a potem wycofuje się i idzie w stronę wyjścia.
Nic więcej nie powiedziałam ani nie zrobiłam. Wsiadłam do samolotu, ale potem od razu wysłałam mu wiadomość.
Do Mojego Stróża: Przepraszam.
Od Mojego Stróża:: )
Włożyłam słuchawki na uszy i nuciłam każdą piosenkę, która właśnie leciała z telefonu. Po około dwudziestu piosenkach stewardessa oznajmiła żeby zapiąć pasy bo niedługo lądowanie. Zrobiłam to co kazała. Gdy już wylądowaliśmy, piękna jesienna pogoda ukazała się moim oczom. Szukałam rodziców, ale żadnego z nich nie było na lotnisku. Podejrzane, że dzwonią do mnie abym przyjechała, ale nie odbiorą mnie z lotniska. Wzięłam więc kolejną taksówkę. W Kanadzie jest dwudziesta pierwsza czyli u nas jakaś trzecia w nocy. Super, muszę pałętać się sama nocami. Ciekawe co teraz robi Alan. Uśmiechnęłam się na myśl o nim. Byłam już pod domem. Weszłam cicho. Czułam, że dzieje się coś dziwnego, ale nie wiedziałam co.
Przywitała mnie mama. Od razu jej zachowanie wydało mi się inne. Dziwniejsze było, że powiedziała iż tata musiał wyjechać na jakieś spotkanie z pracy. Uznałam, że widocznie jakaś ważna sprawa. Poszłam do swojego pokoju. Mama krzątała się po kuchni, a ja starałam się usnąć. Chwilę, dlaczego mama o czwartej w nocy nie śpi? Pomyślałam, że zastanowię się nad tym jutro. W końcu usnęłam. Nie miałam żadnych snów. Czasem w wyobraźni przeleciał mi Alan na zdjęciach ze swoją rodziną. Obudziłam się o jakieś jedenastej. Przygotowywałam swój wygląd przez około godzinę. Zeszłam na dół, a mama dalej chodziła po kuchni. Włączyłam telewizor, ale od razu mi go zgasiła mówiąc, że tylko popsuje sobie wzrok. Poszłam więc do pokoju swoich rodziców. Stoi tam duży telewizor. Włączyłam go i przed oczami ukazały mi się wiadomości. „Od kilku dni nikt nie widział znanego dobrze polityka, Pana K. Mroza. „Podniosłam brwi, ale to nie był jeszcze koniec. „Jego żony również od kilku dni nie było w pracy. Jeżeli ktoś cokolwiek wie wprosimy o kontakt. „Wszystko wiadomo. W moim domu są Alterna Spiritus. Tylko gdzie są moi prawdziwi rodzice. Nie wiedziałam co zrobić. Moim jedynym pomysłem i nadzieją był Alan. Wybrałam jego numer, ale najpierw upewniłam się, że drzwi są zamknięte.
Tatiana? Za długo będziesz? Dawno się nie wiedzieliśmy kochanie, a potrzebuję bardzo bliskości.
Emm, przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale to ja Afrodyta. Jeżeli możesz to potrzebuje pomocy, bardzo. Wiem, że miałeś mieć wolne ode mnie, ale Alterna Spiritus porwali moich rodziców i teraz ich udają proszę Cię. — mówię błagalnym tonem.
Będę za pół godziny.
Nie wiedziałam jak on chce się tu znaleźć w ciągu pół godziny, ale najważniejsze, że tutaj przyjedzie. Co do jego „przywitania" nie jestem zła, jedynie trochę rozczarowana. Mówił że nie ma dziewczyny i przyjaciół, ale nie ważne. Mówiłam już, że nie można nikomu ufać, czasami nawet sobie. Wróciłam do swojego pokoju. Siedziałam w ciszy, ale jak wielkiej presji. Bałam się, że w każdej chwili mogą po mnie przyjść. W pewnej chwili ktoś zapukał, ale udawałam, że śpię. Nawet starałam się chrapać aby nie wzbudzać podejrzeń. Usłyszałam jakby kroki, że zmora wreszcie ode mnie poszła. Nie chciałam ryzykować, ale pomału wyszłam z pokoju. Nie zamykałam drzwi żeby móc się szybko schować. Wchodziłam do każdego pokoju pojedynczo w celu znalezienia rodziców. Ale jedyne co udało mi się znaleźć to pokoje pełen jakieś dziwnej mazi. Dostałam sms'a.
Od Mojego Stróża: Jestem przed domem wyjdź.
Wyszłam przez okno, mając nadzieję, że zmora niczego się nie domyśli i nie zauważy. Nie wiedziałam czy jest jedna. Byłam przygotowana na wszystko.
CZYTASZ
Mój Stróż
FantastikSzesnastoletnia Afrodyta jest córką bogatego polityka. Jej rodzina już z pozorów nie wydaję się normalna. Jej ojciec, tak jak ona jest w klanie, który ma na celu obronę ludzkiego świata i życia. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie rozszerzone ataki na...