Rozdział 14

13 7 1
                                    

Kolejne 2 tygodnie były bardzo ciężkim okresem w życiu Asi. Sobotni wieczór upłynął jej spokojnie, po powrocie do domu rzuciła torbę i z Martą oglądały do późna jakieś głupawe komedie. Niedziela, od momentu kiedy poinformowała rodzinę o wyjeździe na półroczne stypendium, stała się początkiem domowej gehenny. 

Rodzice od razu przeszli do ofensywy. Można byłoby pomyśleć, że ich starsza córka nie dzieli się z nimi wiadomością o jednym z życiowych sukcesów, a wyskakiwała z nie pierwszym w swojej karierze pomysłem na zmarnowanie sobie życia, przyprawiającym ich o stado siwych włosów na umartwionych skroniach. Była przygotowana na karczemną awanturę, ale nawet ją przerosła skala rodzicielskiej "troski" w tym wydaniu.

Marta nie odzywała się, słysząc litanię żali i inwektyw lecących w stronę jej starszej siostry ze strony rodziców. Wyglądała na zadowoloną z jej szczęścia, chociaż w jej oczach pobłyskiwały iskierki żalu, że Asia nie powiedziała jej tego już wczoraj wieczorem, gdy były same w domu. Z drugiej strony rozumiała jej postępowanie i podziwiała ją. Sama bardzo bała się postawić otwarcie rodzicom, nie zrobiła tego praktycznie nigdy, za to tam, gdzie nie sięgał ich wzrok, robiła na co miała ochotę. Była wdzięczna starszej siostrze za to, że ona toczyła za nią ciężkie batalie z rodzicami. Sama Asia na niczym nie zyskiwała, za to młodsza korzystała z odrobinę większej swobody. Przerażało ją, jak będzie wyglądało jej życie sam na sam z rodzicami, bez swojego anioła stróża.

Kolejne dni mijały szybko, "tym z fundacji", jak to mówiła Asia, bardzo zależało na czasie. Pod koniec pierwszego tygodnia sprawy formalne zostały dopięte na ostatni guzik. Kierowniczka, słysząc o dotacji dla biblioteki i widząc możliwość pozbycia się "konkurencji" wyrastającej jej pod bokiem, z radością podpisała podsunięte dokumenty i umówiła się z Asią na rozliczenie ze stanu filii na kolejną środę. Samo przekazanie poszło bez większych kłopotów, dziewczyna miała czas na uporządkowanie papierologii i pożegnanie z czytelnikami. 

To był jeden z trudniejszych dla niej momentów. Starsi czytelnicy ze spokojem i zrozumieniem przyjęli informację, że przez kolejne pół roku ktoś inny będzie im doradzał w wyborze lektur, kilka osób nawet jej pogratulowało i życzyło szczęścia. Trudno za to było wytłumaczyć dzieciom, że ich ulubiona pani odchodzi (przynajmniej na jakiś czas) nie dlatego, że ich nie lubi, ale dlatego że dostała propozycję ciekawego projektu. Zdążyła jeszcze odwiedzić panie w szkole, aby przekazać im umówione pytania na konkurs wiedzy o regionie, żałując, że w tym roku nie zasiądzie w jury.

Po pracy bała się powrotów do domu. Rodzice w ciągu pierwszego tygodnia byli niebywale napastliwi, awanturami doprowadzając ją do totalnej rozsypki i nocy pełnych łez. Gdyby nie wsparcie z zewnątrz wycofałaby się szybciej, niż podjęła decyzje o przyjęciu stypendium. Rozmowy z Maćkiem, Janą, Ewą i panią Greń podnosiły ją na duchu i utwierdzały w przekonaniu, że podjęła słuszną decyzję. Raniło ją milczenie siostry, która biernie, jak zwykle, odnosiła się do starć na linii Asia-rodzice. Weekend odpoczynku na uczelni od sytuacji w domu, przywitała z wielką radością, wśród ludzi ze swojego roku nie czuła się jak ostatnia ofiara.

Z Iwoną, dziewczyną, która się z nią kontaktowała po załatwieniu wszystkiego z prawnikiem, ustaliła, że w piątek podjadą po nią i jej rzeczy. Iwka chciała specjalnie na ta okazję organizować busa, każąc jej spakować właściwie cały dobytek. Asia z trudem ją przekonała, że na jej cały bagaż wystarczy pojemny bagażnik osobówki.

W tym czasie jej rodzice przeszli od nic niedającego ataku frontalnego do postawy pasywno-agresywnej w jej najlepszy wydaniu... Nic tak nie rujnuje do końca nadszarpniętych nerwów jak wymowne milczenie pełne nienawiści i napotykany na każdym kroku wzrok wyrażający pogardę w najczystszej formie.

Córka JagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz