Iwona z westchnieniem wychodzi z kuchni, gasząc za sobą światło. Żywiła nadzieję, że po cały dniu podróży Izabella pozwoli jej wyspać się porządnie, a raport będzie mogła zdać jutro z samego rana. Zamiast tego posłusznie człapała w kierunku jej gabinetu, który znajdował się na drugim piętrze w tym skrzydle.
Weszła bez pukania. Jako jedna z nielicznych cieszyła się tym przywilejem. Jej mocodawczyni siedziała za obszernym biurkiem, na które padało przytłumione światło. Pomieszczenie rozświetlały z rzadka wkomponowane w ściany halogeny, nadając mu nieco ponury wyraz.
- Nareszcie, ile można na ciebie czekać. Myślałam, że sama zjawisz się od razu po powrocie - rozpoczęła bez zbędnych powitań Izabella.
- Również miło cię widzieć. Brunio uciekł i musiałam się nim zająć w pierwszej kolejności, a potem zorganizowaliśmy kolację... Liczyłam, że w związku z tym zobaczymy się jutro rano. - odparła zirytowana Iwona.
- No tak, to zwierzę - westchnęła Czapska. Tak jak pozostali mieszkańcy Gniazda nie znosiła psa Iwki, gdyby nie to, że jej protegowana tak kocha tego potwora, już dawno kazałaby się pozbyć zwierzaka. Posiadali kilka placówek, w których jego mordercze zapędy mogłyby być wykorzystane z pożytkiem dla wszystkich, jednak póki nie ma solidnej podstawy, nie może go, ot tak, odebrać dziewczynie - Mam nadzieję, że nie narobiło szkód?
- Poza obślinieniem Asi to chyba nie - odpowiedziała zmieszana właścicielka Bruna.
- Można prosić jaśniej?
- No bo... - zaczęła się jąkać i plątać - jak tylko podjechaliśmy, Henio krzyknął że mam lecieć szukać Brunia, bo zdążył zwiać. Było ciemno i zanim obeszłam wszystkie jego kryjówki trochę minęło. Właściwie już kończyłam obchód, gdy usłyszałam krzyk przed wejściem, że moja psina się znalazła i próbuje zjeść Asię. Okazało się, że on tylko ją przewrócił z radości i lizał po twarzy. Nawet dał się jej podnieść o pierwszym szoku, a potem się do niej łasił. Widzisz? Mówiłam, że to dobry pies, skoro jej nic nie zrobił, to wy też nie powinniście dramatyzować na jego widok - zakończyła tę część opowieści z ogniem w oczach.
- Zostawmy to... - dążenie tematu miejscowego postrachu na czterech łapach nie należało do meritum tego spotkania - Co o niej sądzisz? Ile czasu potrzebujemy?
- Jest... jakby to powiedzieć... inna. Tak, to chyba dobre słowo. - Mentorka spojrzała na Iwkę z brakiem zrozumienia w oczach - Widzisz, z tego czego dowiedział się Witold wynika, że to kujonka bez palca i tyle. Zawsze wzorowa i grzeczna, bardzo zdystansowana. Tylko, że tak na prawdę ona jest bardzo samotna, a z drugiej strony boi się komuś zaufać... Jest też miła, wcale nie widać po niej, że tyle wie, no może czasem jej się wymsknie jedno mądrzejsze zdanie, ale nie robi z siebie gwiazdy. Nie lubi być bezczynna, cały czas szuka sobie zajęcia i musi koniecznie pomagać.
- Ciekawe... Bardzo ciekawe.
- I Brunio ją lubi. Ona po pierwszym szoku, chyba też go polubiła.
- Ile czasu potrzebujesz, żebyśmy mogły ją we wszystko wtajemniczyć? - ponowiła pytanie Izabella, zanim Iwonka miała okazję po raz kolejny poruszyć temat swojego pupila.
- Nie wiem... Najpierw musimy zdobyć jej zaufanie. Bez tego nie damy rady. Myślę, że potem w miarę dynamicznie będziemy mogły jej wszystko powiedzieć. - Iwka na moment się zamyśliła - i warto byłoby ściągnąć tutaj Maćka.
- Po co? - zapytała zaskoczona Czapska.
- Widzisz... - Iwona po chwili wahania zdecydowała się opowiedzieć Izabelli co zaszło, gdy była w odwiedzinach u Maćka. Dopiero potem Izabella pozwoliła jej opuścić swój gabinet i udać się na spoczynek. Do tematu miały wrócić jeszcze w kolejnych dniach.
CZYTASZ
Córka Jagi
FantasyW erze Legend, przed czasem Człowieka, na Ziemi żyły w zgodzie Istoty i Ludzie. O Istotach wiedzieli tylko Ludzie Magii, chroniąc Niewtajemniczonych przed zagrożeniem ze strony nieprzestrzegających Paktu, który zaprzysięgła dla równowagi i bezpiecze...