Rozdział 2

40 9 0
                                        

Z teczką pod pachą szybkim krokiem ruszył w stronę mieszkania. Mógłby trasę pokonać autobusem miejskim, ale doszedł do wniosku, iż spacer w mroźnym listopadowym powietrzu dobrze mu zrobi. Chciał ochłonąć i przemyśleć, to czego się dowiedział.

Jassminne Ćmą - to jest nieprawdopodobne, niemożliwe... A nawet jeśli... Nie! Nadal zdecydowane nie! Przecież to jej zniszczy życie... Ochłoń chłopie, masz zadanie, musisz ją sprowadzić. Najpierw teczka, potem pomyślisz co dalej.

Z tym mocnym postanowieniem dotarł do wieżowca, w którym mieszkał. Okolica nie należała do najbezpieczniejszych, ani najładniejszych w mieście, ale Maćkowi było to zupełnie obojętne. Mieszkał tu od lat. Błyskawicznie pootwierał wszystkie zamki, pokonał schody na pierwsze piętro oraz dostał się do mieszkania. W locie zdejmując i niedbale rozrzucając buty i kurtkę dotarł do swojej sypialni i rozpakował zawartość witoldowej teczki.
W najmniejszym pomieszczeniu dwupokojowej kawalerki rozsypane dokumenty i fotografie robiły wrażenie pokaźnej kolekcji.
Poza zdjęciami, które wcześniej oglądał w barze, było tam kilka notatek, ksera dokumentów. Postanowił zapoznać się z tym wszystkim jeszcze dzisiaj w nocy. W końcu informatyk teatralny w soboty nie pracuje.

Z tego materiału wyłaniał mu się zupełnie inny obraz dziewczyny. To przestała być Jassminne (nie umiał o niej wcześniej inaczej myśleć, mimo, że poznał jej prawdziwe imię), niedostępna playerka o ciętym języku, w to miejsce narodziła się Joanna Morus - zwykła dziewczyna o dużych ambicjach, dość inteligentna i zdeterminowana, by je realizować (20-latka sama kierująca filią, nawet jeśli ta filia ogranicza się do jednego pokoju, to jednak duże osiągnięcie, szczególnie w małej miejscowości), a na dodatek Ćma poszukiwana przez Izabell. W dodatku przpominała mu kogoś, kogo znał bardzo dawno temu...

Jak ją ściągnąć do Gniazda? Coś co nie wzbudzi u nikogo podejrzeń...

Było bardzo późno, wiedział, że powinien się już kłaść. Maciej dopiero teraz zauważył nieodczytane SMSy od Asi:

[20:00] Jassminne: Cześć, już dojechałam i się rozłożyłam. Towarzystwo średniociekawe, nikogo znajomego w pokoju... Zostajesz mi Ty i książka ;)

[23:00] Jassminne: Chyba dobrze się beze mnie bawicie, a mieliście na mnie zaczekać... No nic, powodzenia i miłej gry. Musze się kłaść, jeśli jutro mam się zwlec na wykłady.

Mam!

Mimo, że było późno, postanowił od razu zadzwonić do Witolda i podzielić się naprędce pomyślanym planem. Szczegóły dopracują razem.

- Chłopie, ja rozumiem, że jesteś stary jak węgiel, ale chyba nawet Długowieczni kiedyś śpią - warknął do słuchawki Witold.

- Później, mam plan jak ją ściągnąć. Zainteresowany? - odpowiedział zirytowanym głosem.

- Mhm...

-Więc o 9:00 u ciebie. Zatrzymałeś się tam, gdzie zwykle?

- Tak.

Panowie rozłączyli się bez pożegnania.


---------------------------------


Następnego dnia.

Punkt dziewiąta Maciej otworzył drzwi do jednego z bardziej przestronnych mieszkań kremowej kamienicy usadowionej na Krakowskim Przedmieściu. W urządzonym ze smakiem słonecznym salonie już czekał na niego Witold oraz kubki gorącej kawy na szklanym stoliku, przyktórym usadowili się w wygodnych fotelach.

- Mów co takiego dla mnie masz, że wymagało to pobudki w środku nocy - zaczął rozmowę Witold pomiędzy kolejnymi łykami gorącego płynu.

- Program stypendialny - rzucił Maciej wpatrując się przez okno w ruch uliczny.

- Możesz jaśniej? - odparł zirytowany gospodarz.

- Jeśli chcesz ją ściągnąć do Gniazda nie budząc żadnych podejrzeń i bez hałasu to najłatwiej zagrać na jej ambicji. Sam zobacz.

Witold chwycił podane wydruki z teczki i zaczął je pilnie studiować.

Ja też byłem pod wrażeniem. Nie miałem pojęcia, że z Jassminne... Asi! taka kujonka. Uśmiechnął się pod nosem Długowieczny widząc minę swego rozmówcy. Zaczynał lubić nazywać ją w myślach po imieniu.

- To co? Jakiś pomysł na doszlifowanie planu stypendialnego?

Córka JagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz