Rozdział 15

18 7 2
                                    

W samochodzie panowała niezręczna cisza, tej sytuacji nie poprawiło odpalone, niedługo po ruszeniu w drogę, przez Tomka radio.

Asia siedziała zmieszana i niepewna jak się powinna zachować, za to Iwka wyglądała jak dziecko z ADHD - cały czas się wierciła na siedzeniu obok kierowcy, po czym odpięła pas i zaczęła przechodzić między siedzeniami na tył, sadowiąc się obok Asi.

- Iwka, czyś ty do końca zdurniała? - zapytał oburzony Tomek - Co to ma być?

- Nic nic, kieruj sobie spokojnie dalej, dobrze ci idzie. Ja tu się tylko przesiadam. - wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu w kierunku naszego kierowcy, który tylko pokiwał zrezygnowany głową, widocznie Iwka zrobiła tak nie pierwszy raz.

- No dobra, to teraz możemy pogadać - oznajmiła radośnie Asi, gdy już siedziała z grzecznie zapiętymi pasami.

- Ok, co chcesz wiedzieć? - zapytała Asia, widząc, że nie wymiga się od rozmowy, a właściwie przesłuchania.

W ten sposób na rozmowie zleciało im niemal pięć godzin jazdy, w trakcie których postoje udało im się ograniczyć do dwóch krótkich wizyt na stacjach benzynowych. Niestety w godzinach popołudniowych na drodze panował większy ruch, co mocno spowolniło ich przejazd do Gniazda. 

Koło 19, w całkowitych ciemnościach wjechali na teren posiadłości. W tych warunkach Asia nie była w stanie dostrzec wiele więcej ponad zarys rozłożystej bryły budynku. Tomek zatrzymał się przed głównym wejściem, gdzie czekał na nich jakiś człowiek.

Gdy wysiedli z auta i podeszli w jego kierunku, okazał się jegomościem po 50-tce o włosach przyprószonych siwizną i sumiastych wąsach tej barwy, które w tym momencie podkreślały wyraz jego zatroskanej twarzy.

- Iwka, twoja bestia uciekła z kojca jakąś godzinę temu i biega beztrosko po cały terenie - rzucił - próbowałem go złapać, ale to bydle prawie odgryzło mi rękę. Zróbże coś z nim a nie tak stoisz.

- Brunio? Niemożliwe... - powiedziała z miną niewiniątka - Zaraz po niego pójdę, pewnie biedaczek jest bardzo wystraszony. Zostawiłam go samego na tak długo. - ruszyła w kierunku ciemności - Aaaaa, Tomek, rzeczy Asi zanieście do pokoi naprzeciwko moich. Będziemy mieszkały po sąsiedzku. Asia, rozpakuj się tam, a potem do ciebie wpadnę, jak już znajdę mojego Brunia.

Zanim ktokolwiek ją zatrzymał, ruszyła przed siebie, wykrzykując imię swojego ukochanego psa.

- Ta boi się, jeszcze czego. Pewno kogoś zamordował i właśnie konsumuje go na kolację - odezwał się ponownie mężczyzna, po czym spojrzał na Asię - A gdzie moje maniery... Henryk Ciesielski, jestem opiekunek obiektu. Tomka poznałaś, to mój współpracownik. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, możesz przyjść z tym do mnie. A teraz może zabierzmy twoje rzeczy do środka.

Już kończyli wypakowywać zawartość bagażnika, gdy nagle w ich stronę pomknął szary cień. Sporej wielkości bryła runęła prosto w kierunku Asi, pomijając pana Henryka i Tomka, którzy momentalnie zbledli, widząc szarżującego wprost na Asię Bruna. Niestety było za późno na ratunek z ich strony i kudłata mieszanka owczarka niemieckiego z co najmniej 2 innymi rasami przewróciła Asię i zabrała się za pracowite obśliniania ogromnym jęzorem jej twarzy.

- Bruno baranie! Natychmiast z niej złaź! - krzyknął pan Henryk, który pierwszy ocknął się z szoku.

Próbował podejść do futrzaka i złapać go za obrożę, ale w tym momencie zwierzak obrócił w jego kierunku swój łeb i zaczął cicho powarkiwać. Asia przezornie postanowiła się nie ruszać.

- Iwka!!! Chodź tu, twoje bydle próbuje nam zjeść gościa! - ryknął poirytowany nieudaną próbą odsieczy.

W tym czasie Bruno stracił zainteresowanie starszym panem i pozwolił Asi wstać, po czym wciąż się o nią ocierając, tak że dziewczyna chwiała się na nogach, domagał się głaskania po głowie i za uszami, które były w kolorze brudnego śniegu, tak jak większość jego wielkiego cielska.

Córka JagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz