Rozdział 18

18 5 5
                                    

- Asiaaa! Asiaaa! Wszystko w porządku? - wykrzykiwała Iwka, dobijając się od kilku minut do drzwi sąsiadki z naprzeciwka. - Już po dziesiątej, nie było cię na śniadaniu, w bibliotece też cię nie było! Jesteś tutaj? Zaspałaś? Odezwij się!

Widząc, że czyniony hałas nie odnosi żadnego zamierzonego efektu, Wieszczka pociągnęła za klamkę i weszła do mieszkanka Asi.

Salon okazał się pusty, jedynie zza niedomkniętych drzwi szafy, wychylała się przemoczona wczoraj kurtka, na krzywo wiszącym wieszaku.

- Asia! Jesteś tu? - wołała już nieco ciszej dziewczyna, nadal nie otrzymując odpowiedzi.

Pewnym krokiem podeszła do drzwi prowadzących do sypialni i bez pukania weszła do pomieszczenia.

- Jezu Chryste, co ci się stało?! - zawołała, na zastany widok.

Asia leżała skulona na lewym boku, owinięta ciasnym kokonem z pościeli i dodatkowego koca. Miała nienaturalnie płytki i świszczący oddech, do tego jej wystająca z opatulenia twarz, była chorowicie bledsza niż zwykle, a usta lekko zsiniałe. Iwka wyciągnęła w jej stronę rękę, potrząsając dziewczynę za ramię. Nie zareagowała, pogrążona w głębokim śnie. Rudowłosa dotknęła jej twarzy, która okazała się zimna w dotyku, ale co dziwne, w przeciwieństwie do takiego stanu w chorobie, skóra nie była wilgotna od potu. Tym, co zwróciło jej uwagę po chwili wpatrywania się w śpiącą, był kubek stojący na stoliczku obok łóżka.

- Marta... - wycedziła przez zęby, wychodząc biegiem z pomieszczenia, z kubkiem w ręce, prawie zapominając o pozamykaniu za sobą drzwi.

Rozsierdzona biegła w kierunku kuchni, gdy natknęła się na idącą w stronę jej pokoju Izabellę.

- Iwona, dobrze, że cię widzę, musimy porozmawiać o wybrykach twojego zwierzęcia. - zwróciła się do mijającej ją dziewczyny.

- Nie teraz - wyrzuciła z siebie zgadnięta, trochę zwalniając kroku - muszę się dowiedzieć co ta Wiedźma dała Asi.

- O czym ty mówisz?

- Czyli ty nic nie wiesz? - na twarzy Iwki pojawił się wyraz ulgi.

- O czym? - Czapska powoli zaczęła tracić cierpliwość.

- Marta, cichaczem, dała wczoraj Asi jakieś ziółka do wypicia i teraz ona leży nieprzytomna w swoim łóżku i wygląda jak trup. 

Tyle wystarczyło, by obie zgodnie podążyły w kierunku kuchni.

Martę zastały podśpiewującą pod nosem nad garnkiem parującej zupy, o przyjemnych dla nosa zapachu.

- Witam wielmożne panie w moich skromnych progach, czym mogę służyć? - rzuciła wesołym tonem, wracając zaraz do swojej przyśpiewki i zawartości garnka.

Iwona już miała otwierać usta, gdy Izabella uciszyła ją gestem ręki i sama odezwała się do kucharki:

- Marto, jak się umawiałyśmy, odnośnie eksperymentowania na moich pracownikach z twoimi wywarami? - zapytała szorstkim głosem.

- Nie testujemy niczego na osobach postronnych, szczególnie bez ich wiedzy, pani hrabino. - powiedziała usłużnie zbita z tropu kobieta.

- Dokładnie... a teraz może powiesz co podałaś nowej bibliotekarce i co ci nieszczęsna kobieto strzeliło do głowy, żeby zrobić coś takiego? - w głosie Czapskiej dawało się usłyszeć lekkie wrzenie, jeszcze nie wydobywające się spod skorupy spokoju.

-  Verum Formae  - powiedziała, spuszczając wzrok.

- Jak śmiałaś bez mojej zgody - wysyczała, blednąc, Hrabina.

Córka JagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz