Sophie zamknęła drzwi na klucz i weszła do auta Caluma. Musnęła jego polki na powitanie.-Siema chinolu! - uśmiechnęła się.
-Cześć. - odpowiedział, a ktoś na tylnych siedzeniach odchrząknął. Dziewczyna spojrzała w tamtym kierunku zdziwiona . Nie zauważyła nikogo, jak wsiadała.
-Miło cię widzieć...
-Ta. Ciebie też Luke. - zacisnęła zęby i spojrzała na Hooda, z rządzą mordu w oczach.
-Nie boję się. - rzekł od razu i zaczął jechać.
-Powinieneś. Michael mi pomoże.
-Co on ma z tym wspólnego?
-Gówno.
-Jego gówno jest dość śmierdzące, a ja nie śmierdzę. Przynajmniej nie teraz. - dziewczyna nie umiała powstrzymać śmiechu. Chichrała się przez dłuższą chwilę, a Cal siedział zadowolony z siebie. Luke zaś był przygnębiony, że on sam nie umie wywołać takiego zadowolenia na twarzy przyjaciółki.
-Myślałam, że jedziemy sami Cal.
-Na randkę mogę zaprosić cię kiedy indziej, jeśli chcesz. - puścił jej oczko. Luke był bardzo zirytowany całą tą sytuacją.
-Niee, jesteś jak brat lol.
-I taka odpowiedź mi się podoba. Grzeczna dziewczynka. - poklepał ją po kolanie i zatrzymał się na parkingu przy pizzerii. Wysiedli z samochodu i weszli do budynku. Zajęli wolny stolik.
-Co bierzemy? - zapytał Luke.
-To, co zawsze? - Azjata spojrzał pytająco na Soph. Gdy ta pokiwała głową, powiedział Hemmo nazwę pizzy dla nich.
-Heh już nawet znasz jej ulubioną pizze... - warknął w jego stronę.
-Tak. Często z nią jadam. - odwarknął. Nastolatka patrzyła na nich z politowaniem.
-Dwa bachory. - stwierdziła.
-Pragnę ci przypomnieć, iż jesteśmy od ciebie starsi. - Lu skarcił ją palcem.
-Nie sądzisz, że najpierw powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić, a potem bawić w jakieś gierki? - uniosła brew do góry. Mina mu zrzedła.
-Pewnie masz rację. - podrapał się nerwowo po karku. Nie lubił rozmawiać o takich rzeczach.
-O nie moi drodzy. Teraz przyjacielskie żarcie, a potem róbcie sobie, co chcecie, ale oczywiście bez mojego udziału.
-Hmm, kiedy tak zmądrzałeś? Rodzina z Chin wysłał ci książki z mądrościami buddystów? - dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie do kolegi. Uwielbiała się z nim droczyć. Tak samo, jak on z nią zresztą.
-Widzę, że język ci się wyostrzył.
-Jest jak nóż!
-Jeśli taki, jak są u nas w domu, to nikomu nic nim nie zrobisz. Wszystkie noże mamy tępe, gdyż Ash kiedyś prawie odciął sobie palca i ma nożową fobię. - zaśmiała się na jego słowa. Hemmings również nie mógł powstrzymać rozbawienia. Czasami miał ochotę dziękować bogu, za zesłanie na jego drogę takiego idioty.
-To bardzo uporczywe. Zawsze jak chce coś pokroić, to woła któregoś z nas, żeby mu pomoc. Twierdzi, że te narzędzia patrzą na niego i szepczą, jak bardzo go nienawidzą.
-Przy pierwszej lepszej okazji muszę się go zapytać, co ćpa. - Soph zrobiła minę myśliciela.
-Żelki. Zielone i czerwone, a jeśli Haribo, to też białe. - Calum odpowiedział bez zastanowienia.
-Jaki obeznany. Też z tego korzystasz?
-Tylko w nagłych wypadkach. Wolę wódkę. - cmoknął i oparł głowę na dłoni. Hemmo przysłuchiwał się tej rozmowie. Czuł się trochę, jak piąte koło u wozu. Zresztą nie miał co się dziwić. Był pokłócony z Soph i to go dobijało. Musiał błagać Hooda, żeby wziął go ze sobą. Teraz musi znosić tę atmosferę.
Po trzydziestu minutach do ich stolika zawitały trzy pizze. Chłopcy oczywiście zamówili dla siebie po dużej, a dziewczyna średnią, przy czym wiedziała, że będą chętni zjeść kawałki, których już sama nie mogła.
Mimo wszystko miło spędzili czas.
CZYTASZ
If you had a twin, I would still choose you. // L.H
Fanfictionmydickisbig: Rzuć monetę. Góra, jestem twój. Dół, jesteś moja. kissmyass: Przykro mi skarbie, ale mam tylko banknoty ;) *** 26.11.16r - #2 w fanfiction 27.12.16r - #1 w fanfiction 24.06.18r - #5 w fanfiction Okładka: @Nathalliex