Po skończonym posiłku wszyscy pogrążyli się w rozmowie. Luke obejmował swoją dziewczynę, a Chris mierzył ich wzrokiem.-Jest lepszy w łóżku ode mnie? A może mu nie dałaś? - zapytał, uśmiechając się głupkowato. Hemmings zaczął się krztusić. Sophie zrobiła się blada, jak mąka. Nie spodziewała się takiego posunięcia. Lu chciał wstać, lecz powstrzymała go, łapiąc za rękę.
-Spokojnie. - szepnęła. Skinął głową i próbował ignorować chłopaka. Nie chciał zepsuć humoru swojej rodzinie.
-Głupie pytanie. Ja jestem najlepszy. - brunet sam sobie odpowiedział i oparł się o oparcie krzesła. Bawiło go, jak jego była dziewczyna reaguje na jego słowa. Diany nie było w pobliżu, więc mógł się chwilkę pobawić. Rozrywki nigdy za wiele.
-Słuchaj koleś! - Hemmo zerwał się z miejsca i wskazał na niego palcem. Spojrzenia wszystkich ponownie zostały skierowane w ich stronę. Liz zacisnęła zęby i szepnęła coś Jack'owi na ucho. Ten tylko machnął ręką.
-Czekam na pikantne szczegóły. Krzyczała twoje imię, czy masz za małego? - Chris oblizał wargi i potarł ręce o siebie.
-Za kogo ty się kurwa masz?! - blondyn nie wytrzymał.
-Kochanie... - Soph próbowała to wszystko przerwać. Nikt nie zwracał na nią uwagi.
-Za faceta, który rozdziewiczył twoją partnerkę. - wzruszył ramionami.
-To ty od teraz możesz mieć mnie za faceta, który rozkwasił ci gębę. - podszedł do niego i złapał za koszulę. Uniósł towarzysza do góry i popchnął. Tamten zachwiał się, lecz nie stracił równowagi.
-Nadal cię to śmieszy? - dodał.
-Jak najbardziej gwiazdeczko. Nie wiedziałem, że teraz leci się na hajs.
Hemmings zamachnął się i uderzył wprost w jego szczękę. Coś chrupnęło. Chris nie był dłużny. Zadał cios w brzuch, a potem pod oko. Rozpętała się bójka. Starsi bracia odciągnęli młodszego i wyprowadzili z pokoju. Diana stała, nie wiedząc co robić. Czy pomóc swojemu chłopakowi, czy być na niego zła. Sophie zaś pobiegła za Luke'iem.
-Nie słyszeliście, co on o niej mówił?! Mam ochotę jaja mu oderwać! - usłyszała krzyki z podwórka. Zwolniła.
-Zrobiłbym to samo, ale błagam, udawaj przed mamą, że cię opierdoliłem. - poprosił Ben.
-Dzięki stary. - Lu usiadł na trawie i wytarł krew z rozciętej wargi.
-Wiesz, co ci powiem? - zaczął Jack.
-Że jestem idiotą?
-Wręcz przeciwnie. Wreszcie dorosłeś gówniarzu. Walczysz o to, co kochasz. - poklepał go po ramieniu i wrócił do mieszkania. Minął się z dziewczyną. Puścił jej oczko. Stanęła na tarasie i przyglądała się ukochanemu. Podeszła do niego cicho.
-Przepraszam... - szepnęła.
-To ja ciebie przepraszam. Wyprowadził mnie z równowagi. - wziął ją w ramiona. Wtuliła się mocno i rozpłakała. Powoli emocje zaczęły się uwalniać.
-Nie płacz. Kocham cię.
-Przeze mnie spotykają cię przykrości. Masz siniaki na twarzy. Jesteś we krwi! - przejechała delikatnie palcem po sinym śladzie na jego policzku. Ułożył swoją dłoń na jej i przytulił się.
-Porozmawiamy o tym później. Los lubi płatać figle, prawda? Akurat on jest teraz w moim domu, z moją rodziną. Głupie to wszystko.
-A pomyśleć, że ten dzień mógł wyglądać inaczej... - ogarnęła mu pozlepiane włosy z czoła - Więcej lakieru się nie dało? - uniosła słabo kącik ust ku górze.
-Akurat mi się skończył.
-Nie jesteś na mnie zły? Nie powiedziałam ci, że ja już... no wiesz. - speszyła się.
-To nie ma znaczenia. Teraz jesteś ze mną i to się liczy. Ja sam nie jestem święty, więc nie mogę obwiniać innych. Nie martw się. Zaraz pewnie Liz przyczłapie i zacznie się pluć. Potem wrócimy do twojego mieszkanka i zrobimy sobie seans twojego ulubionego serialu.
-Ideał... gdzie ty byłeś przez całe moje życie? - dźgnęła go w dołeczek w policzku.
-Chowałam się. - musnął jej usta. Przymknęła oczy i odwzajemniła pocałunek. Objęła chłopaka za szyję. Mimo tylu wrażeń czuła się w jego objęciach bezpieczna i kochana. Już zawsze chciała się tak czuć.
CZYTASZ
If you had a twin, I would still choose you. // L.H
Fanfictionmydickisbig: Rzuć monetę. Góra, jestem twój. Dół, jesteś moja. kissmyass: Przykro mi skarbie, ale mam tylko banknoty ;) *** 26.11.16r - #2 w fanfiction 27.12.16r - #1 w fanfiction 24.06.18r - #5 w fanfiction Okładka: @Nathalliex