Luke usiadł w salonie, a Soph przyniosła im herbatę. Zajęła miejsce przed nim na fotelu i upiła łyk z kubka ze słonikiem. Chłopak przygryzł wargę, zastanawiając się, co powiedzieć.-Wyduś to wreszcie z siebie. - zachęcała go. Odetchnął zmartwiony i oblizał usta.
-To, co zdarzyło się wczoraj... - zaczął.
-Tak? - Sophie przerwała mu.
-Chociaż przez chwilę wyłącz syndrom kobiety i zamilcz. - zaśmiała się na jego słowa i pokiwała głową.
-Chciałem tego i gdyby nie ten przeklęty listonosz... właściwie, co on ci przyniósł?
-Rachunki.
-Skurczybyk. - cmoknął niezadowolony.
-Wystarczy, jak powiem, że pomiędzy nami wszystko dobrze? - zapytała niepewnie. Lu popatrzył na nią z wdzięcznością i potwierdził jej słowa. Uśmiechnęła się i znów napiła. Przeniosła się koło Hemmingsa, a ten przytulił ją, całując w czoło.
-Byliście dzisiaj świetni. - powiedziała. Była z nich dumna.
-Skarbie, my zawsze jesteśmy świetni. - wzruszył ramionami.
-I strasznie skromni.
-Skromność to moje drugie imię.
-Ta? A myślałam, że Robert. - zakpiła z niego lekko. Warknął i zaczął ją łaskotać.
-Nie bądź taka mądra, bo podłoga cię wyminie!
-Co? - wybuchnęła śmiechem.
-Spaliłem to... - pokiwała i weszła na twittera. Zaczęła przeglądać swoje ulubione konta i kilka na temat zespołu.
-Już o mnie piszą... - Lu wyrwał jej telefon i zaczął czytać.
-Od samego początku mówiłem, że twój pobyt w radiu, to zły pomysł.
-Zawsze będziesz chciał mnie ukrywać? - unosiła brew do góry. Zaprzeczył i zamilkł. Nie chciał narażać jej na nieprzyjemne sytuacje. Przytulił ją tylko i słuchał jej umiarkowanego oddechu.
-Pingwinku... nie przejmuj się. - pociągnęła go za włosy. Pisnął i wbił jej palec w brzuch.
-Troszczę się o to, co moje. - odparł.
-Po raz kolejny powtarzam ci, że nie jestem twoja.
-A ja po raz kolejny odpowiem, że to niedługo się zmieni.
-Że niby romantyk?
-Luke Hemmings. Tyle wystarczy. - wystawił język.
-Krowa ma dłuższy i się nie chwali.
-Nie pyskuj tatusiowi!
-Daddy? - zakrztusiła się i nie mogła uspokoić. Lu klepał ją po plecach.
-Nazwiemy tak psa. - zaproponował, zadowolony ze swojego pomysłu. Czasem miał wrażenie, że tylko on na świecie jest kreatywny i wystarczająco fajny.
-Wątpię, żeby był zadowolony.
-Nie znasz się. - prychnął i napił swojej herbaty. Siedzieli, rozmawiając i oglądając jakiś serial w telewizji. Czuli się dobrze i luźno w swoim towarzystwie.
*
iamcalumbaby: jak myślisz...
iamcalumbaby: ruchają się już?
iloveash: pewnie Soph już rodzi
iamcalumbaby: mocz w łazience raczej
iloveash: mocz się wysikuje, a nie rodzi
iamcalumbaby: do prawdy? nigdy bym na to nie wpadł
iloveash: wiem
iloveash: dlatego ja jestem uważany za tego mądrego
iamcalumbaby: chyba tylko przez swoją mamę
iloveash: -.-
CZYTASZ
If you had a twin, I would still choose you. // L.H
Fanfictionmydickisbig: Rzuć monetę. Góra, jestem twój. Dół, jesteś moja. kissmyass: Przykro mi skarbie, ale mam tylko banknoty ;) *** 26.11.16r - #2 w fanfiction 27.12.16r - #1 w fanfiction 24.06.18r - #5 w fanfiction Okładka: @Nathalliex