Luke i Sophie wstali z trawy i powoli ruszyli do wejścia. Nie spieszyło im się. Woleliby od razu pojechać do dziewczyny, jednak nie wypadało nie wyjaśnić swojego zachowania. W domu panował duży hałas. Wszyscy krzyczeli. Nie dało się dużo z tego zrozumieć. Gdy dwójka pojawiła się w salonie, rozmowy ucichły.-Synku! - Liz podeszła do niego szybko i przytuliła mocno. Luke objął ją i uspokajał. Nie była zła, lecz zmartwiona.
-Nic mi nie jest mamo...
-Twoja twarz!
-Zagoi się. - uśmiechnął się lekko. Pokiwała głową i odsunęła się. Warknęła w stronę Chrisa.
-Wyjdź z mojego domu łotrze. Co za tupet! Diana, gdzie ty znalazłaś takiego gnojka? - pani Hemmings nie powstrzymywała się w rzucaniu obelg na młodzieńca. Ten spuścił głowę i westchnął ociężale. Chciał coś powiedzieć, ale czarnowłosa go uciszyła.
-Nie wiem ciociu. Przepraszam w jego imieniu. To nie powinno mieć miejsca. Sophie, ciebie też przepraszam. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś. Luke...
-Nie musisz nic mówić. - poklepał ją po ramieniu i puścił oczko.
Kuzynka popchnęła swojego chłopaka w stronę drzwi. Pragnęła jak najszybciej opuścić to miejsce. Czuła się upokorzona. Musiała sobie z nim dużo wyjaśnić.
-Nie potrzebujesz jakiegoś opatrunku? - tata zapytał z po wątpieniem. Blondyn zaprzeczył i napił się wody. Jack i Ben rozmawiali ze sobą cicho. Nawet pies leżał w koncie z przyklapniętymi uszami.
-Będziemy się już zbierać. - powiedział Lu i złapał dłoń swojej partnerki. Ta pokiwała i pożegnała się ze wszystkimi. Jeszcze raz zapytała Liz, czy nie potrzebuje pomocy.
-Idźcie do siebie dzieci. My damy sobie radę. - udało jej się uśmiechnąć. Gdy młodzieńcy wyszli, kobieta opadła na kanapę i złapała się za głowę. Ten dzień miał się inaczej skończyć.
Hemmo usiadł za kierownicą. Soph spojrzała na niego, jak na wariata.
-Żartujesz? - zapytała - Ja prowadzę!
-Ugh. Wszystko jest dobrze. Mogę kierować. - sprzeczał się. Czuł się jak inwalida, gdy każdy chciał go wyręczać.
-Nie wygłupiaj się. Korona ci z głowy nie spadnie. No już. Wysiadaj. - pospieszyła go. Mruknął tylko i zamienił się miejscem. Po chwili byli w drodze do mieszkania. Nie odzywali się. Obydwoje potrzebowali ciszy i chwili na przemyślenia. Gdy dojechali na miejsce, pierwszą rzeczą, którą zrobił chłopak, było wyjęcie piwa z lodówki. Ta czynność rozbawiła Sophie. Objęła go od tyłu i przytuliła się.
-Przebiorę się i możemy pogadać, jeśli chcesz. - zaproponowała.
-Tak. To dobry pomysł. - odrzekł i poszedł usiąść na kanapie.
CZYTASZ
If you had a twin, I would still choose you. // L.H
Fanfictionmydickisbig: Rzuć monetę. Góra, jestem twój. Dół, jesteś moja. kissmyass: Przykro mi skarbie, ale mam tylko banknoty ;) *** 26.11.16r - #2 w fanfiction 27.12.16r - #1 w fanfiction 24.06.18r - #5 w fanfiction Okładka: @Nathalliex