Zrobiliśmy tak jak nasze plany zakładały, poszliśmy (co dziwnie ,nawet bardzo zabrzmi) poleżeć do namiotu.
Kiedy byliśmy już ułożeni wygodnie w namiocie zrobiło mi się dziwnie zimno i miałam dreszcze ,ale naprawdę nie wiem czemu kichałam .
Zmartwiony ciastek zapytał mnie troskliwie.
Junkook*Tori jest Ci zimno ?
Bo kichasz .
Ja*Tak troszkę.
Junkook*a masz jeszcze coś do założenia?
Ja *już nie wszystko mam już na sobie.
Junkook*ja niestety też nie mam ale czekaj.
Zdjął bluzę i przykrył mnie nią.
Ja*ale kooki przecież Ty zmarzniesz.
Junkook*nie zmarzne.
Ja*jak to nie ,przecież Ty masz samą bluzkę i nic więcej ,a tu jest zimno .
Junkook*dam sobie radę ,ważne byś Ty się nie rozchorowała.
Ja*dziękuję Ci, ale nie pozwolę byś tak poszedł spać.
Zdjełam jego bluzę i spowrotem mu ją oddałam mówiąc.
Ja*wolę by tobie było ciepło .
Junkook*w takim razie jak nie chceszmojej bluzy to choć daj się przytulić, w taki sposób obojgu nam będzie ciepło.
Ja*no dobrze.