Ashton: I jak?
Ashton: Myszaa?
Ashton: Ugh... Odpisz nooo
Ja: Zabije
zakopię
odkopię
uduszę
zakatrupię! -.-Ashton: Może tak zdecyduj się na jedno?
Ja: Jest godzina 6:43! Ciebie już do reszty pogięło?!
Ashton: Zakładam, że jesteś teraz u Luke'a?
Ja: Może.
Ashton: Czyli wszystko ok?
Ja: Może.
Ashton: Pogodziliście się?
Ja: Może.
Ashton: Morze jest szerokie i głębokie... -.-
Ja: No ok, ok... Jest już okey :)
Ashton: Wygrałem zakład! Heuheuheuhue
Ja: Jesteś nienormalny, rilli.
Ashton: Śpijcie tam dobrze... *poruszam znacząco brwiami"
Ja: Głupi jesteś :D Ty tylko o jednym.
Ashton: Ja tam swoje wiem^^
Ja: Ty się już lepiej nie odzywaj, bo ci już na mózg padło.
Ashton: Spoko loko :) Do później.
Podniosłam głowę rozglądając się po pomieszczeniu - ani śladu Luke'a. To może i dobrze, uda mi się wyjść jeszcze przed nim. Złożyłam koc, po czym ubrałam moje vansy, które leżały porozwalane obok łóżka. Kiedy wychodziłam z pokoju natknęłam się na blondyna, który właśnie schodził ze schodów.
- Co ty robisz? - zapytał zaspanym głosem przecierając twarz.
- Miałam zamiar właśnie iść do domu - westchnęłam, bo wiedziałam, że będzie miał mi to za złe. - Nie mogę spać - dodałam.
- Niech zgadnę... Ashton cię obudził?
- Bingo - zaśmiałam się. - Ciebie też? - przytaknął.
- I chciałaś tak uciec? - uniósł jedną brew, przy czym wyglądał naprawdę komicznie.
- Nie? Nie chciałam cię po prostu budzić, ok? - próbowałam udawać poważną, co w sumie nie wychodziło mi najlepiej.
- Dlaczego ci nie wierzę?
- Hm...
- Dobra, masz pięć sekund żeby uciec - powiedział, a na jego twarz wkradł się chytry uśmieszek. - Jakaś kara musi być, prawda?
- O nie, nie...
- Pięć, cztery... - rzuciłam torbę w kąt, po czym wspięłam się po schodach, gdyż pierwszą moją myślą było zamknięcie się w łazience, jednak mój - jakże genialny - plan legł w gruzach.
- Zero!
- Ejj! Oszukujesz! - udało mi się jedynie krzyknąć, gdyż sekundę później wybuchnęłam śmiechem. - Prze - stań! - wydusiłam, jednak chłopak nie zamierzał przestać mnie łaskotać. - Zrobię wszystko!
- Wszystko?
- Mhm...
- Jesteś pewna?
- Coraz mniej - zaśmiałam się. - No ok, ok....
Luke pomógł mi wstać, a zaraz po tym powiedział coś co zbiło mnie z tropu.
- Pocałuj mnie.
- Ale...
- Obiecałaś zrobić wszystko - wypomniał mi nie tracąc kontaktu wzrokowego.
Długo nie myśląc wspięłam się na palce przywierając do jego ust. Nie da się opisać tego co w tej chwili czułam. Ten pocałunek był zupełnie inny. Było w nim pełno tęsknoty i... miłości, w każdym razie ja to tak odebrałam.
- Brakowało mi tego - szepnął opierając swoje czoło o moje. Szczerze mówiąc mi też.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tam, tam, tam :)
Do następnego!
~Naataleek ;)
CZYTASZ
Message |L.H|
FanfictionNieznany: Hej piękna ;) Ja: Hej? Pomyliłeś numery. Nieznany: Nie sądzę, Holiday. Ja: Znamy się? Nieznany: Nie, ale możemy się poznać :D