Luke: Hej słońce :D Śpisz już?
Ja: Chciałabym, ale niestety ktoś mi przeszkadza 😝
Luke: Udam, że nie wiem o kogo chodzi.
Ja: Ha. Ha. Domyślałam się, że wróciliście już z miasta?
Luke: A i owszem.
Ja: A obiecanych żelków nadal nie dostałam -,-
Luke: Mnie się nie czepiaj 😂 To Calum obiecał, nie ja.
Ja: -,- Foch 4ever na pięć minut 😂
Luke: Przejdziemy się?
Ja: Nie.
Luke: Dlaczego?
Ja: Bo chcę moje żelki!
Luke: Dostaniesz jeśli ze mną pójdziesz :D
Ja: To jest szantaż!
Luke: Skądże?! Jakbym mógł?
Luke: To zaraz po ciebie jestem.
Ja: A może ja nie chcę iść?
Luke: Wiem, że chcesz :*
Ja: Nie wiem czy chcę ryzykować karą za wymykanie się tylko po to, aby dostać moje żelusie :D
Luke: Zrób to dla mnie.
Ja: No nie wiem, nie wiem...
Luke: Nie bądź uparta!
Ja: No ok, ale robię to tylko, aby dostać żarełko :D
Luke: To boli 😪 ► ❤
Ja: Przecież żartuje, pingwinku :*
Luke: No ja myślę! Czekaj na mnie przed domkiem :)
Ja: Nie ma sprawy.
Szybko włożyłam na siebie czarne leginsy i ciemną bluzę wychodząc najciszej jak tylko potrafiłam, aby nie obudzić Melanie. Od razu poczułam chłodny powiew wiatru. Nie ma się co dziwić jest już północ. Stałam tak z kilka minut czekając na Luke'a. W pewnym momencie moje usta zostały zatkane czyjąś dłonią...
-------------------------------
Tam, tam, tam :D
Powracam po dosyć długiej nieobecności. Niestety moja wena gdzieś sobie uciekła i długo nie wracała... Jednak specjalnie dla Marty Surmy, która upominała się o rozdział napisałam kolejny :)
Miłego! :)
~Naataleek :)
CZYTASZ
Message |L.H|
FanficNieznany: Hej piękna ;) Ja: Hej? Pomyliłeś numery. Nieznany: Nie sądzę, Holiday. Ja: Znamy się? Nieznany: Nie, ale możemy się poznać :D