Hej. Może zacznę od przedstawienia się. A więc nazywam się Izabell (Bella) Green. Chodzę do trzeciej klasy gimnazjum i mam siedemnaście lat, urodziłam się piątego lutego . Mieszkam ze starszym, dwudziestojedno letnim bratem Filipem, ponieważ nasi rodzice pięć lat temu zginęli w wypadku samochodowym. Uwielbiam podróżować, chodź nie byłam byłam dalej niż u ciotki z jakieś sto kilometrów z tond. Ale to co i tak to uwielbiam. Mam dwie przyjaciółki, Alex i Cleo. Kocham rysować, grać na gitarze, śpiewać i najbardziej spacerować podczas deszczu, nieważne czy to mała mżawka czy ulewa. Nienawidzę rano wstawać, mogłabym spać do południa.
Jak wyglądam? Mam brązowe jasne włosy, ścieniowane, sięgające do łokci. Brązowe oczy, ale zawsze marzyłam o zielonych. Nie jestem ani za gruba, ani chuda, taka w sam raz. Średniego wzrostu. I to chyba tyle. Więc zaczynajmy.
Jak już wiecie w tym roku kończę trzecią klasę gimnazjum, nieźle, nareszcie. Jest nas trzy klasy. Razem około 60 osób. A więc okazało się, że całe trzecie gimnazjum obowiązkowo i bezpłatnie leci do Londynu na cały miesiąc, aż do zakończenia roku szkolnego. Super zawsze chciałam wyjechać do Anglii. Dobrze, że umiem perfekcyjnie angielski. Nie to co niektóre głąby od nas z klasy. Ale co tam. Mogli się uczyć. Nie mogę się już doczekać. Poznam nowych ludzi, a nie ciągle siedzieć w domu przed telewizorem. Kocham podróże, ale to też już wiecie. I latanie samolotem. Chociaż jeszcze nigdy nie leciałam, ale zawsze chciałam. Jak wychowawczyni ogłosiła tą wiadomość, normalnie cała klasa skakała ze szczęścia. Wyjeżdżamy za tydzień w poniedziałek.
-Super! Już nie mogę się doczekać.
-Może spotkamy jakiś fajnych chłopaków.
-No co ty... Na pewno!
Przekrzykiwali się jedna przez drugą.
-Prawda Bel?-spytała się Ola.
-E tam. Ja wole pozwiedzać-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jakoś na razie jeszcze nie interesowali mnie chłopcy i mam nadzieję, że nie prędko się to zmieni. Jeszcze się dobrze nie wyszalałam, żeby się zakochiwać i spędzać czas na wzdychaniu do zdjęć.
-Oj. Ty to się nie znasz-skomentowała Natalia.
-Ja po prostu mam trochę rozsądku w głowie. W Polsce też są chłopaki.
-Ale nie tacy jak tam-rozmarzyła się Magda.
-To jacy tam są?-spytałam z sarkazmem.
-One Direction!-krzyknęła druga Magda.
-Że kto, przepraszam bo nie dosłyszałam?
-Będą mieszkali obok naszego hotelu-powiedziała kładąc na ławce czasopismo i pokazując na piękny hotel.
-Od poniedziałku do końca wakacji-dodała Patrycja.
-Super!-krzyknęła Agnieszka.
-Musimy ich poderwać-stwierdziła Anka.
-W końcu który chłopak oprze się tak pięknym dziewczyną jak my-zaśmiała się Magda robiąc dziwną pozę.
-Kto to One Direction-spytałam ponownie, a one spojrzały na mnie z politowaniem.
-One Direction to najsłynniejszy boysband na świecie, w skład którego wchodzą Harry, Liam, Zayn, Niall i Louis...-zaczęły mi o nich opowiadać. A ja słuchałam jednym uchem, a drugim mi wylatywało. Zresztą komu chciało by się słuchać o czymś co go nie interesuje. To co chciałam wiedzieć, wiedziałam. Byli zespołem. Żeby nie sprawić mi przykrości to trochę o nich zapamiętałam. Nazywają się One Direction. Lekcje dobiegły końca. Nareszcie. Wróciłam do domu. Filipa nie było, pewnie łaził gdzieś z kumplami jak to on, więc w domu było cicho. Postanowiłam zadzwonić do brata i opowiedzieć mu o tym co się wydarzyło. Oczywiście od razu się zgodził, a kto by się nie zgodził.
Tydzień miął szybko. Jest niedziela po południu. Postanowiłam się wreszcie spakować. Nienawidzę tego. Oto jedyny minus podróżowanie. No może znajdę jeszcze kilka później. Skoro wyjeżdżamy na miesiąc to trzeba tego trochę wziąć. Zaczęłam powoli pakować pierwszą torbę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju, po chwili stanęła w nich Alex. Przywitałyśmy się mocnym uściskiem. przyjaciółka uratowała mnie z opresji. Zaproponowała, że pomoże mi się pakować. Po około trzech godzinach w rogu mojego pokoju stały trzy wielkie torby wypchane po brzegi ciuchami i innymi pierdołami. Obok nich stała moja gitara szkoda, że nie mogę jej zabrać ze sobą. Kochałam na niej grać. Trudno. Jakoś wytrzymam. Do torby podręcznej spakowałam telefon, MP3,okulary przeciwsłoneczne, chusteczki, różnego rodzaju kremy i inne takie tam. Pożegnałam się z Alex. Wzięłam długi prysznic i położyłam się. Muszę się wyspać skoro jutro mam być gotowa na szóstą. Katastrofa. Po niecałych dziesięciu minutach spałam już smacznie w ciepłej pościeli.