XIV

777 57 4
                                        

-Nie... to niemożliwe... to on. Mój Mathias. Nie wierzę, że tyle czasu byłam tak blisko niego, ale teraz... teraz nic już nie ma sensu! Gdybym wiedziała wcześniej... Może by się nie ożenił, może bylibyśmy znów razem - płakała Iga.

- Kochana nie możesz się załamywać. Musimy wyjaśnić całą tą sytuację. Jestem przekonana, że Mathias nadal żyje a Bruno okłamał was obie - stwierdziła Irma.

- Ale jak on mógł. Własną matkę okłamywać. Tyle płakałam, serce mi pękło a on bezczelnie minie okłamał! - krzyczała pani Helga.

- Mamo... - wyszeptał Bruno niespodziewanie wchodząc do pokój i podbiegając do Igi. - Kochana, co się stało?

- Nie mów tak do mnie! Jak mogłeś?! Czemu mi nie powiedziałeś, że chłopak, którego szukam od ponad 3 lat jest twoim bratem! W dodatku wmówiłeś  matce, że nie żyje.

- A więc wszystko już wiecie... - powiedział podchodząc do okna i zapalając papierosa. - Nie potrzebnie załatwiałem te papiery.

- Jakie dokumenty? - dociekała Irma.

- Josef miał mi pomóc załatwić akt zgonu ale kiedy dzisiaj pojechałem go odebrać , to powiedział, że to i tak nie ma sensu, bo dostałaś listy od Mathiasa.

- I bardzo dobrze zrobił - stwierdziła Irma wystając i idąc ku wyjściu.- Wiesz co? Na ich miejscu to bym się do ciebie już nigdy nie odezwała. Nie myślałam, że jesteś aż taką świnią.

- Irma, zacze... - próbował ją zatrzymać ale kobieta już zniknęła za drzwiami. - To wszystko nie tak jak myślicie...

- A jak? Dlaczego Bruno? Dlaczego to zrobiłeś? - pytała Iga ocierając spływającą po policzku łzę
.
- Kiedy tylko cię zobaczyłem po raz pierwszy od razu moje serce zabiło mocnej. Jesteś piękna, mądra i taka dobra - wprost idelna. Od samego początku wiedziałem, że chłopak którego szukasz jest moim bratem ale zrozum mnie. Ja nie chciałem cię stracić . Gdybyś się dowiedziała to od razu byś mnie zostawiła i odeszła do niego. Nie zniósł bym tego, bo.... - nie mógł dokończyć

- Bo co? -zapytała Iga.

- Bo cię kocham... - W koncu wydusił z siebie Bruno.

- Nie wierzę ! - krzyknęła i wybiegła z pokoju. Iga ze łzami w oczach weszła na piętro i otworzyła drzwi do gabinetu Bruno. Wewnątrz znajdowało się wielkie kartonowe pudło. Podeszła do niego i zajrzała do środka. Wyciągnęła z kartonu zdjęcie, na którym widniał jej ukochany Mathias. Nagle poczuła dotyk na ramieniu:

- Nie chciałem cię zranić - powiedział przytulając ją. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała mu w oczy.

- Wiesz, że i tak nigdy nie będziemy razem - oznajmiła mu.

- Wiem. Teraz proszę cię tylko o jedno. Wybacz mi to, co zrobiłem.

- Proszę, zabierz mnie do niego. Muszę go chociaż zobaczyć. Później odejdę. Nie będę niszczyć waszego życia. On teraz jest szczęśliwy. Ma rodzinę. Widocznie taki jest nasz los ale muszę go zobaczyć..

- Dobrze. Obiecuje, że zabiorę cię do Włoch - odpowiedział całując ją namiętnie w usta. Iga w chwili słabości odwzajemniła pocałunek. Zaczęła odpinać koszulę Bruno i po chwili rzuciła ją na ziemię. Chłopak przyparł ją do ściany i zsunął ramiączko jej zielonej sukienki:

- Na pewno tego chcesz - zapytał.

- Teraz nie mam już nic do stracenia - odpowiedział całując go ponownie.

Spędzili upojne chwilę w pokoju Bruno. Choć Iga go nie kochała dobrowolnie oddała się pokusie i spędziła z nim noc. To był jej pierwszy raz  po tym, jak w ten sposób minęły jej ostatnie chwilę z Mathiasem. Bruno był szczęśliwy. Czuł, że jeszcze ma szansę skoro Iga spędziła z nim namiętne chwilę. Marzył by było mu dane spędzić z nią więcej takich momentów sam na sam. Patrząc na śpiącą obok niego kobietę,  wydawał się być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nagle dziewczyna przebudziła się. Para spojrzała sobie głęboko w oczy:

-  Nie mogę uwierzyć, że to razem zrobiliśmy - powiedział Bruno obejmując ją ręką.

- Teraz nie miałam już nic do stracenia. Nawet nie wiem, czy warto jechać do niego. W końcu ma żonę, czeka na dziecko... ułożył sobie życie beze mnie. Jest szczęśliwy. Pewnie nawet o mnie zapomniał... - powiedziała Iga, ujawniając myśli, które zaprzątały jej głowę.

- Wolałbym żebyś do niego nie jechała ale zrozumiem jeśli będziesz chciała to zrobić - dodał - Tylko proszę cię, nie płacz za nim. Zacznij nowe życie.

- Tak... powinnam w końcu się uniezależnić. Nie mogę już dłużej was wykorzystywać. Wrócę do Polski, do mojej ojczyzny.

- Nie ma takiej mowy. Ta willa jest także twoim domem. Nie będę umiał żyć tutaj bez ciebie. Nie chcę cię do niczego zmuszać ale proszę... zostań ze mną.

- Ale jak ty sobie to wyobrażasz? - zapytała- Niedługo będziesz chciał się ustatkować, ożenisz się, założysz rodzinę... a co będzie ze mną? Będę wam tylko przeszkadzać.

- Myślisz, że chcę znaleźć sobie inną kobietę... Ja kocham tylko ciebie. Nie chcę znać innej - powiedział malując jej dłoń.

- Bruno ja... rozumiem, że się we mnie zakochałeś i nie dostrzegasz wszystkiego, ale ja - próbowała coś powiedzieć ale chłopak jej przerwał

- Ciii.... Nie zaczynaj znowu płakać. Nie ma sensu wylewać łez. Wszystko będzie dobrze. Damy sobie radę.

- Ale ja nie wiem, czy będę potrafiła znów pokochać. Nie wiem czy poczuje do ciebie to co czułam do twojego brata. Nie chcę abyś był ze mną nieszczęśliwy...

- Ja zawsze będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jeśli tylko będziesz przy mnie - powiedział ocierając delikatnie spływającą po jej policzku łzę.

- Dasz mi jeszcze czas? - zapytała. - Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć.Ostatnio wszystko tak szybko się zmienia i nie wiem co o tym myśleć.

- Będę czekał tak długo ile tylko będzie trzeba.

Rano Iga spała dość długo. Bruno już przy niej nie było. Kiedy się obudziła usłyszała, że chłopak rozmawia ze swoją matką. Nie chciała podsłuchować ale siłą rzeczy do jej uszu dochodziły wszystkie słowa:

- Mamo proszę wybacz mi - mówił Bruno rozżalonym głosem.

- Synu, nie gniewam się już. Cieszę się, że miałeś odwagę się przyznać. Kiedy okazało się, że mój kochany Mathias żyje nie mogłam w to uwierzyć. To cud! - mówiła. - Cieszę się, że ułożył sobie życie. Będę miała wnuczka, ale zastanawia mnie jedno. Co teraz z Igunią? To taka cudowna dziewczyna. Tyle cierpiała, tyle przeżyła. Czekała na Mathiasa a teraz jest niemożliwe aby byli razem.

- Mamo, ja nie pozwolę aby cierpiała. Wiem, że nie powinienem ukrywać przed nią prawdy ale ja ją kocham. Chcę żeby została tutaj, w naszym domu, ze mną...

- Będę się cieszyć jeśli wam się uda. Taka dziewczyna to skarb. Wszyscy znajomi i rodzina będą nią wprost oczarowani. Jednak czy ona ci wybaczy? Czy zgodzi się z tobą zostać do końca życia?

- Będę o nią walczył - powiedział przytulając matkę.

Wojna na trzy fronty cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz