Nie płacz, kiedy odejdę...- rozdział III część II

570 40 5
                                    


Mathias leżał samotnie w ciemnej celi. Jego myśli zakłócał okropny ból. Z poranionych pleców sączyła się krew. Nie było nikogo, kto by się nim zaopiekował i opatrzył rany. Bardzo chciało mu się pić, jednak nie miał siły upomnieć się wodę. Na spierzchniętych, bladych ustach pojawiły się bóle. Cierpienia nie dało się opisać. Świadomość, że śmierć jest bliska wyciągnęła z jego mętnych oczu słone łzy. Nie chciał umierać. Nie teraz.

- Puszczaj! Sama wejdę do środka! - usłyszał głośny krzyk zza stalowych krat. Nagle drzwi do celi otworzyły się. W środku stanęła Iga trzymana kurczowo przez jednego z żołnierzy. Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i weszła do środka. Wejście zatrzasnęło się, a Amerykanin odszedł zostawiając ich samych. Iga spojrzała na zmasakrowanego ukochanego. Serce pękało jej z żałości. Podbiegła do Mathiasa i usiadła obok niego na betonowej, zimnej podłodze.Delikatnym ruchem ręki musnęła jego twarz. Chłopak resztkami sił podniósł się i przytulił ją do siebie:

- Nigdy więcej mi tego nie rób... - wyszeptał. - Nigdy więcej mnie nie zostawiaj. Bez ciebie jestem wrakiem człowieka.

- Obiecuję, wyciągnę cię stąd. Nie pozwolę im cię krzywdzić-powiedziała wyciągając spod sukienki małą buteleczkę spirytusu. Oderwała kawałek materiału z rękawa sukienki i delikatnie zwilżyła go alkoholem.

- Co robisz?- spytał cichym głosem Mathias.

- Ciii... nie przemęczaj się. Oczyszczę ci rany - uspokoiła go. Ostrożnie podniosła jego koszulę do góry i przyłożyła prowizoryczny opatrunek do ran. Chłopak zasyczał z bólu. - Już po wszystkim. Nie będę cię więcej męczyć.

- Iga...

- Tak?

- Uratuj go - powiedział ochrypłym głosem.

- Ale kogo? -próbowała dowiedzieć się więcej.

- Mój syn... zabrali go... - wydusił z siebie.- Błagam, zostaw mnie. To i tak nic nie zmieni. Zaopiekuj się moim dzieckiem...

- Jak to go zabrali? A co z twoją... - próbowała użyć tego słowa jednak nie chciało jej to przejść przez gardło. Choć sama próbowała ułożyć sobie życie z innym mężczyzną, to nigdy nie pogodziła się z tym, że jej ukochany ma żonę i bynajmniej nie jest nią ona.

- Paulina nie żyje... Nie został mu nikt. Wiem, że będziesz doskonałą matką.

Iga odwróciła głowę w kierunku okna. Z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Mathias zauważył to i próbował ją pocieszyć. Nie wiedział, co tak zasmuciło Igę:

- Co się stało? Dlaczego płaczesz- zapytał.

- Nic. Nie ważne - stwierdziła lekko się uśmiechając. - Tak długo czekałam na to, aż cię zobaczę. Nigdy nie sądziłam, że nastąpi to w takich okolicznościach. Teraz nie ma już wojny, nic nie stałoby nam na przeszkodzie, ale świat się zmienił. Nasze życie i plany się zmieniły. Nie jestem już tą samą dziewczyną, którą poznałeś kilka lat temu. To co się wydarzyło bardzo mnie zmieniło. Straciłam wiarę i nadzieję, że kiedyś będzie tak dobrze i spokojnie jak przed laty. Moje życie to pasmo wiecznych nieszczęść i problemów. Nigdy byś mnie nie posądził o to, czego się dopuściłam. Nawet ja nie rozumiem, jak mogłam to zrobić. Wiem tylko jedno. Wszystko co zrobiłam, było dla ciebie. Po to, żeby móc znowu cie przytulić, pocałować. Tyko twoja obecność daje sens mojemu bytowi na ziemi. Moje serce bije dla Mathiasa, dobrego człowieka, który powinien być moim wrogiem lecz wbrew wszystkim stał się panem serca zwykłej, polskiej dziewczyny. Żałuję, że nie odważyłam się wcześniej do ciebie przyjechać. Nie chciałam rujnować twojej rodziny. Poza tym, nie zachowałam się w porządku w stosunku do ciebie. Wiem, że możesz mi tego nigdy nie wybaczyć i nie będę cię za to nienawidzić. Jednak chcę, żebyś mnie zrozumiał. Okłamywano mnie. Byłam pewna, że zginąłeś na froncie. On już wcześniej chciał ze mną być jednak ja nie chciałam słyszeć o innym. Dopiero gdy pokazał mi dokumenty, akt twojej rzekomej śmierci, uległam mu. Myślałam, że będę szczęśliwa, że dam radę ułożyć sobie plany na przyszłość na nowo. Myliłam się. Tak naprawdę nigdy go nie pokochałam. Nie dość, że zraniłam ciebie, jego to na tym wszystkim ucierpiała również Olga. Jestem wyrodna. Jaka matka zostawia swoje dziecko kilka dni po urodzeniu?! To nie jest tak, że nie kocham swojej córki. To chyba jedyne szczęście, które spotkało mnie od naszego rozstania.Jednak nie mogę sobie wybaczyć tego, że to nie ty jesteś ojcem mojego dziecka...

- Iga... kochanie. Nie martw się- powiedział podnosząc się z podłogi. - Rozumiem to, że chciałaś być szczęśliwa. Jesteś taka młoda i piękna. Nie chciałbym żebyś zmarnowała sobie życie przez mnie. Ja też cię zdradziłem. Nie próbowałem szukać... Gdybym miał odwagę, nigdy nie popełniłbym tak kolosalnego błędu, jakim był ślub z Pauliną. To była wspaniała kobieta, a ja ją zraniłem. Nie potrafiłem się pogodzić z tym, że to ona- zupełnie obca sercu kobieta, nosi pod sercem moje dziecko. Zacząłem pić. Topiłem smutek w alkoholu. Nie chciałem jej widzieć. Gdy w końcu zrozumiałem, że mnie potrzebuje i muszę stanąć na nogi dla syna, było już za późno. Zmarła w wyniku komplikacji po porodzie. Frans to jedyne, co mi po niej pozostało, a Amerykanie próbują mnie go pozbawić. Chcą aby wychował się w jakiejś ich rodzinie i zapomniał o swoim ojcu, który był zbrodniarzem. Ja naprawdę nie chciałem robić krzywdy tym ludziom, ale strata ciebie- mojej jedynej, prawdziwej miłości, sprawiła, że kompletnie zapomniałem, o tym co dobre. Zamiast im pomagać jak ty, zacząłem nienawidzić. Zatraciłem się do końca w ideach Hitlera. Sądziłem, że żydzi są winni całemu złu na świcie. Obwiniałem tych niewinnych ludzi za twoją śmierć. Gdybym wtedy się opamiętał...nie musielibyśmy siedzieć tutaj zamknięci. Jest jeszcze jedno... Chciałbym cię o coś zapytać. Ty poznałaś imię mojej zmarłej żony. Kto jest twoim mężem?

- To jest chyba najgorsze w tym wszystkim- stwierdziła.- Byłam związana z twoim bratem, z Bruno...

- To...

- Nic nie mów. Wiem, że to okropne. Jednak chcę żebyś wiedział, że nigdy nie wyszłam za niego za mąż. Jedyną osobą jakiej mogłabym złożyć przysięgę przed obliczem Boga jesteś ty i nici nikt, nawet dziecko tego nie zmieni.

- Iga, nawet nie wiesz jak ja cię kocham- powiedział całując ją.

- Wybaczysz mi?- zapytała

- Oczywiście, że tak. A ty zapomnisz o tym, co zrobiłem złego?

- Tak...

- To jest mój ostatni dzień. Nie chcę, żebyś została sama gdy odejdę. Proszę, znajdź mojego syna, wróć do Bruno. To dobry człowiek. Będę umierał spokojnie, wiedząc, że on ci pomoże. Wróć do swojej córki. Nie pozwól jej dorastać bez matki. Ona nie zasługuje na taką karę. Nie jest niczemu winna. Gdy przyjdzie mój czas, nie chcę żebyś przy mnie stała. Nie płacz nad moją mogiłą. Chcę widzieć cię z góry szczęśliwą...

....................................................................................................................................................

Hej kochani^^ dawno nie było żadnego rozdziału, za co bardzo przepraszam. Postaram się dodawać rozdziały częściej. Bardzo dziękuję za te 4000 wyświetleń. Nigdy nie sądziłam, że aż tak wiele osób będzie czytało moje marne wypociny. Zapraszam do czytania ,, Ulicy". Przypominam także o tym, że II część powstaje w osobnej książce!Jak wam się w ogóle podoba ta opowieść? Czy druga część nie jest za bardzo ,, naciągana"? Komentujcie!

Wojna na trzy fronty cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz