XVI

747 66 11
                                    

04.04.1946r. Berlin
- wróciłem!- krzyknął Mathias wchodząc do domu jednak nikt nie odpowiadał. - Mamo?! Iga?!
Nadal cisza... Chłopak zdenerwował się lecz nagle dostrzegł, że kobiety znajdują się na dworze i rozmawiają z nieznajomym mężczyzną. Obcy mógł mieć około 25 lat. Ubrany był w granatowy mundur, który przypominał ten noszony przez marynarzy. Jego lśniące, ciemno brązowe włosy przykrywała wojskowa czapka:

- To naprawdę interesująca historia- powiedziała pani Zimmerman.

- Zawsze mnie ciekawiło, jak to jest pływać po morzach, oceanach, być daleko od lądu. Nie boi się pan? - zapytała Iga.

- Czasami jest ciężko ale i tak kocham to uczucie kiedy mogę stanąć przy burcie i wpatrywać się w znikające za horyzontem słońce. Na morzu są najpiękniejsze zachody słońca na ziemi.

- Ach...  Chciałabym to kiedyś zobaczyć na własne oczy.

- Jeśli panienka by chciała, chętnie zabrałbym ją na jakąś piękną wyspę - powiedział śmiejąc się i łapiąc Igę za rękę.

- Ja bardzo chętnie - odparła zarumieniając się.

- Ręce precz od niej! - powiedział donośnie Bruno, wchodząc ze złością do pokoju. Był wściekły a w zasadzie zazdrosny. Nie mógł dopuścić do tego aby inny mężczyzna trzymał jego ukochaną za rękę.

- Bruno! - krzyknęła pani Zimmerman patrząc z wyrzutem na syna. - Jak ty się zachowujesz?!

- Wara od mojej Igi- powiedział łapiąc nieznajomego za kołnierzyk.- Wynoś się i nigdy więcej się tu nie pokazuj.
Chłopak nie widząc żadnej reakcji  marynarza nie wytrzymał i przeszedł do rękoczynów. Mocno uderzył w nos przeciwnika, z którego po chwili zaczęła lać się krew.

- Bruno co ty robisz! Zwariowałeś?! Zostaw go!- krzyknęła zdenerwowana Iga podbiegając do poszkodowanego mężczyzny. - Nic ci nie jest?

- Spokojnie. To nic poważnego. Zaraz przejdzie - odpowiedział przekładając chusteczkę do krwawiącego nosa.- Proszę się mną nie przejmować.

- Przyniosę coś zimnego - powiedziała próbując wyjść z pokoju. Bruno staną w przejściu i nie pozwolił jej opuścić pomieszczenia.

- Iga zostań. Musimy porozmawiać. Daj mu chwilę. Niech sobie stąd idzie - powiedział patrząc w jej szklane od łez oczy.

- Wiesz co? Jesteś zwykłym draniem!

- Kochanie! Proszę uspokuj się.

- Zostaw mnie w spokoju!- krzyknęła przepychając się przez Bruno.

- Iga!

- Źle się czuję - dodała wbiegając na piętro i z hukiem wpadając do pokoju. Chciała zostać sama. Naprawdę coś jej dolegało. Przed oczami widziała jedynie czarno-białe mroczki. Jej głowa bolała tak bardzo, że zdawało się, iż zaraz eksploduje. Na domiar złego miała mdłości. Myślała, że za chwile zwymiotuje. Pobiegła do łazienki i zatrzymała się przed umywalką. Spojrzała w lustro. Była blada jak ściana.  Nie wiedziała już co ma robić: zostać na górze i ukrywać swój stan dalej czy zbiedz na parter i zapobiec kłótni. Nagle w progu pomieszczenia stanął Bruno. Był zmartwiony:

- Kochanie co ci jest? - zapytał spoglądając na marnie wyglądającą dziewczynę.

- Zostaw mnie - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.

- Nie gniewaj się. Po prostu nie umiem się tobą dzielić a ten facet zwyczajnie cię podrywał - tłumaczył się.

- Wyjdź. Proszę! Chcę zostać sama!

Wojna na trzy fronty cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz