XXIV

666 56 7
                                        

04.06. 1946r.

- Ojcze!- krzyknął Bruno wchodząc do niewielkiego domu. W środku panowały egipskie ciemności. Stara podłoga skrzypiała pod stawianymi krokami. Wnętrze nie było zbyt eleganckie. Ściany przydałby się na nowo pomalować a meble wymienić. Bruno nie był przyzwyczajony do takich warunków. Nie wyobrażał sobie tam mieszkać ale wiedział, że musi się poświęcić dla dobra rodziny. W końcu wolał być w starym domu z Igą i dzieckiem niż bez nich pławić się w luksusach.

- Bruno! - odezwał się po chwili pan Hermann. Podbiegł do niego i mocno ściągnął jego dłoń. - Jak dobrze cię znów widzieć, synu. A gdzie ta twoja narzeczona? Dlaczego nie przyjechała?

- Tato, to wszystko jest bardzo skomplikowane. Iga nie jest moją narzeczoną i raczej nigdy nią nie będzie. Przyjedzie tutaj za trzy dni. Póki co jest w szpitalu.

- Co się stało? Coś z moim wnukiem? - zapytał.

- Nie, to już nic poważnego. Lekarze chcą po prostu zobaczyć jak się będzie czuła, bo dostała bardzo silne leki, które mogą jej zaszkodzić.

- No cóż... wejdź do pokoju. Nie stój na korytarzu. Rozgość się. Chcesz jedno cygaro?

- Poproszę - odpowiedział Bruno.- Tato dlaczego nie masz tutaj żadnej służącej. Powinieneś odpoczywać. Gdzie jest twoja pielęgniarka?

- Pff... kochany. Moja choroba to mit. Może na początku trochę źle się czułem. Ta cała historia z moim złamaniem jest wymyślona.

- Co?! Dlaczego okłamujesz mamę? Ona tak się o ciebie martwi.

-  Mam już jej dosyć. Na starość robi się nie do zniesienia. Zachowuje się jakby była niedawno kim. To, że jesteśmy bogaci nie znaczy, że może poniżać ludzi. Nie wytrzymywałem, gdy ciągle opowiadała, jakie to nasi sąsiedzi nie są źli. Sam wiesz jak potraktowała twoją Igę. Przy tobie i innych ludziach udaje, że jest idealna a tak naprawdę najchętniej wydłubałaby jej oczy.

- Ale mama kiedyś taka nie była... poza tym dlaczego chcesz ją poznać skoro nie lubisz Polaków?

- A tam.... nie przepadam za nimi ale co jak co, ale kobiety to tam mają najlepsze na całym świecie. Co do mężczyzn, to raz mnie jeden skurwesyn tak wyrolował w barze, że później przez pół roku musiałem go szukać, bo zwinął mi grube pieniądz... - opowiedział

- Tato! Nie możesz się tak odnosić. To nie przystoi. Kiedy przyjedzie tu Iga musisz być kulturalny. Chcę, żeby nadal uważała nas za porządną rodzinę- poprosił Bruno.

- Dobrze, dobrze synu - odpowiedział robiąc łyka koniaku z butelki stojącej na stole i łapiąc do ręki kopertę leżącą obok niej. - Wczoraj przyniósł mi to listonosz. Nie wiem od kogo to, ale przyszło z Włoch. Nie mam pojęcia kto jest adresatem i skąd zna ten adres. Mógłbyś otworzyć i przeczytać?

- Dobrze... - odparł Bruno domyślając się już kto jest autorem tego pisma. Rozciął kopertę nożem i wyciągnął list. Zaczął czytać:

Drogi ojcze!
Wiem, że nie pisałem do Was kilka lat. Nie dbałem o rodzinę, jednak odważę się w końcu zadać Ci to pytanie: Co u Ciebie? Jak się miewa mama? Irma powiedziała mi, że wypoczywasz na wsi. Wracaj szybo do zdrowia. Piszę z dwóch powodów: Chcę ci powiedzieć, że kilka dni temu zostałem ojcem. Tak... mam wspaniałego syna. Narazie nawet go nie widziałem. Rozstałem się z Pauliną. Ona nie chce już mnie wiedzieć ale rozumiem dlaczego tak jest. Zaniedbałem ją. Nie mamy pieniędzy. Z tym związana jest moja prośba. Tato, jeśli jesteś w stanie, proszę, prześlij nam choć 1000 marek. Muszę w końcu stanąć na nogi i zawalczyć o rodzinę, którą tak bardzo skrzywdziłem. Kiedy tylko zobaczę moje dziecko i nadam mu imię znów do Ciebie napiszę. Bardzo tęsknię za wami. Pozdrów mamę.
Twój starszy syn
Mathias

- Jezu... tyle się u niego działo... - wyszeptał pan Hermann. - Tyle czasu mu nie pomagałem. Kto by pomyślał, że mam wnuka! Muszę natychmiast wysłać mu pieniądze. Powinien pogodzić się z żoną i jak najszybciej przyjechać do Niemczech. Byłoby cudownie! Dwa maluchy w domu. Poznaliby razem ze mną tą twoją Igunie!

- Tato Mtahias już zna ją... nawet lepiej niż ja...

- Ale jak to? Przecież...

- We wojnę byli parą. Planowali wspólną przyszłość ale Ige postrzelono za ratowanie żydów. On myślał... nadal myśli, że ona nie żyje. To dlatego Iga nie chce zostać moją żoną. Nadal go kocha. Myślała, że przy mnie zapomni ale nawet dziecko niczego nie zmieniło. Dla jego dobra zdecydowaliśmy, że zostaniemy razem ale nie zostaniemy małżeństwem. Zresztą Iga nie chce psuć Mathiasowi życia. Uważa, że niepotrzebnie wprowadziły zamieszanie.

- Jaki ten świat jest zwariowany... Ach... cóż zrobić, serce nie sługa ale miłości nie da się oszukać ani udawać...

Wojna na trzy fronty cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz