Kathia POV
Ostrożnie weszłam do pokoju i zobaczyłam, że jakaś ciemna postać stoi przy mojej szafce nocnej i w niej grzebie.
Tyle mi wystarczyło.
Zamachnęłam się i rzuciłam z całej siły w tą osobę wazonem. Roztrzaskał się na jej plecach w drobny mak.
Usłyszałam cichy pisk.
Kobiecy.Ta osoba wyprostowała się i ujrzałam krótkie, lekko zakręcone, rude włosy.
Jezu Chryste, co ja zrobiłam?!
Obróciła się do mnie twarzą. Jej postawa i twarz mówiły, że to drobnostka i nic nie poczuła, ale jej oczy krzyczały, że zaraz będzie po mnie.
Ja tym czasem chciałam uciekać, ale moje nogi mnie nie słuchały. Ani trochę.-Cześć, jestem agenta Romanoff.-wyciągnęła do mnie rękę na przywitanie z małym uśmiechem przyklejonym do jej twarzy. Głos miała neutralny.
Jakby ktoś we mnie rzucił wazonem to bym się tak nie zachowywała. Zapewne oddałabym drugim wazonem.
To że ona wygląda na spokojną teraz nie znaczy, że będzie później.
-Kathia-tylko tyle dałam radę powiedzieć.
Boże, na nastepnych treningach umrę z wycieńczenia lub od obrażeń. Skoro ona już tu jest, a ja na powitanie rzuciłam w nią wazonem to nie będę miała lekko.
-Przepraszam, za to-wskazałam na odłamki leżące na podłodze-myślałam, że ktoś się włamał do mojego pokoju i...
-Bo się włamał-przerwała mi.
-Kto?
-Ja, za pusto było w twoich aktach. Rodzice nieznani, wychowana w sierocińcu... możesz być taka jak ja.To prawda. Jest mało rzeczy o mnie, ale ja nic więcej o sobie nie wiem.
-Nie jestem agentką. Zatrudniłam się jako asystentka.
-A teraz co robisz?
-Mam przesłuchać Lokiego.Ups... troche to może wyglądać podejrzanie. Za mało w aktach, zatrudniona jako asystentka na krótki czas, a potem ma przesłuchać groźnego faceta. Ważnego dla TARCZY. Cholera z jej perspektywy to wygląda podejrzanie. Ale ona nie zna pewnie okoliczności, dlatego tak myśli.
Stała z założonymi rękami na piersi. To znaczy, że jest zaborcza i ciężko będzie ją przekonać.
-Wiem jak to wygląda, ale zaufaj mi nic się złego nie wydarzy.
-Mam nadzieję, bo nie będę się powstrzymywać.-powiedziała to tak zimnym tonem, pozbawionym uczuć, że aż włoski na karku stanęły mi dęba.
I wyszła jakby nigdy nic. Żadnego słowa na dowidzenia ani na mnie nie spojrzała.
Stałam nie ruchomo jeszcze przez chwilę, układając wszystko w głowie.
Przyszła do mnie do sypialni grzebać w moich rzeczach. Zapewne gdyby ktoś grzebał w JEJ, to by się to źle dla niego skończyło. Zapewne jadł by przez słomkę lub gorzej.
Dobra, spokojnie Kat.
Teraz najważniejszy będzie Loki.
Później Wdowa.
Najpierw on potem ona.Tony zapewne już słodko śpi, a ja już nie zasnę od natłoku emocji.
Głównie to przez sytuację z Wdową. Ona uważa mnie za wroga. Szpiega. Za kogoś kto zagraża jej i przyjaciołom. To nie fair, ona mnie nie zna.
Spojrzałam na swoją dłoń. Nadal trzymałam urzadzenie Starka.
Wdowa mi nie ufa, a powinna bo zamierzam jej udowodnić jak bardzo jestem pomocna.
Założyłam sprzęt i zasłoniłam je włosami.
Odetchnęłam głęboko i ruszyłam w kierunku windy.
Będę przesłuchiwać Lokiego bez nikogo i udowodnie, że dam sobie radę.
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.