Kathia POV
Hellena odpowiedziała na wszystkie moje pytania. Trochę to zajęło.
A więc:
Hellena jest królową świata zmarłych. Moi rodzice się tutaj nie znajdują, czyli żyją.
Zadawałam multum pytań. Jak funkcjonuje ten świat? Czy każda wędrówka do świata zmarłych tak wygląda? Jak czują się moi przyjaciele na Ziemii?
Na każde otrzymałam odpowiedź.
Ten świat jest nazywany różnie: krainą zmarłych, piekłem, niebem... ale Hellena zawsze podkreślała, że jej królestwo to-Nigdzie. Dusze przybywają tam w różny sposób. Ludzie, którszy wiedli spokojny żywot i ich dusza była lekka- czyli nie mieli na sobie złych uczynków- ich dusza miała krótką drogę, lekką i nie tak straszną jak dusze, które miały na swoim koncie wiele przewinień.
I to mnie zastanawiało. Czy moja dusza miała lekką wędrówkę?
Ale jednak zapytałam o moich przyjaciół i usłyszałam, że nie wiele się wydarzyło.
Niewiele? Zasmuciłam się... myślałam, że chociaż będzie im smutno z mojej nieobecności, a Stark? On powinien chociaż zapłakać..przecież stracił taką dobrą pracownice, która przepracowała aż niecałe 2 dni.
-Kathio, nasz czas tutaj różni się od ziemskiego.
Podniosłam głowę i spojrzałam na pełną wdzięku władczynie podziemia.
-Jak bardzo?-spytałam zaciekawiona.
-Jakby to powiedzieć-palcem wskazującym stukała się lekko w brodę-Widzisz czas tutaj nie płynie. Od twojej śmierci minęło może jakieś..trzy.. może cztery minuty.
?
?
?
W moim mniemaniu nie żyłam od jakichś 24 godzin. A nawet i więcej, a tu nagle dowiedziałam się, że mineło tylko 3 minuty?
Wow.
-Fajnie, prawda?
Nie odpowiedziałam na to jej pytanie. Byłam zszokowana.
Trzy minuty.
Po jeszcze krótkiej wymianie zdań Hellena powiedziała mi, że jej pałac jest wystarczająco duży i mogę znaleźć dla siebie jakąś komnate.
Jej służący, który wyglądał jak normalny człowiek tylko był wychudzony i bardzo blady, oprowadził mnie po pałacu. Wszystkie komnaty były w odzieniach czerni i złota.
Korytarze były natomiast przerażające. Gdzie w pomieszczeniach był przepych tak na korytarzach go nie było. Podłoga i ściany były z kamiennych szarych bloków na ścianach były pochodnie i obrazy, na których były namalowane przeróżne potwory.
Służący zaprowadził mnie jeszcze do królewskiej biblioteki. Podobno są w niej księgi ze wszystkich 9 światów.
-Są tutaj też orginały?-spytałam.
-Ależ oczywiście. Większość tutaj to orginały.-i otworzył szeroko drzwi przede mną. Biblioteka była ogromna. Pomieszczenie było w kształcie koła. Na środku były stoły i krzesła, a przy ścianach stały wysokie regały, a na nich równo ułożone księgi.
-Ja..chwilę tu zostanę. Dziękuję.
-Dobrze.-ukłonił się mi (?)-Zna pani drogę do swojej komnaty?
-Tak, znam.-i służący wyszedł, zostawiając mnie samą z całym kompendium wiedzy.
Szłam wzdłuż regałów i podziwiałam piękne zdobienia na grzbietach książek.
Moją uwagę przykuła czarna księga ze złotym napisem Helheim. Czemu mnie ten dobór barw nie zdziwił.
Otworzyłam ją i zaczęłam ją studiować.
Loki POV
Przeteleportowałem się do tego budynku, którym kiedyś Kat nazywała domem.
Stałem chyba w salonie.. i usłyszałem kszątanine w pomieszczeniu obok. Szedłem powoli w stronę odgłosów i zobaczyłem, że to pomieszczenie to kuchnia i Agatha coś gotowała.
-Witam. Znów.
Kobieta na dźwięk mojego głosu odwróciła się szybko w moją stronę. W dłoni miała kubek herbaty.
Zastanawiałem się, czy nim rzuci we mnie?
-Czego tu szukasz?-mówiła zimnym i pełnym pogardy głosem. Cierpliwość to jest jedyna cecha, która u mnie nie jest trwała. Złość, spryt, siła i piękna twarz są wieczne.
-Jestem tu bo twoja podopieczna sobie tego życzyła. Ja jestem tylko dobrą wróżką.-oznajmiłem tak spokojnie jak potrafiłem.
-Kathia? Gdzie ona jest ! Sama by tu przyszła! Nie wysłała by do mnie takiego nieudacznika!
-Uważaj na słowa.- wziąłem głęboki oddech by powiedzieć jej coś co ledwo przechodzi mi przez gardło.-Kat.. nie żyje. To było jej.. ostatnie życzenie.-ozajmiłem. Agatha patrzyła się tępo w moją stronę.
-Kłamiesz. Ty potrafisz.. Ty umiesz... doskonale kłamać. Ty myślisz, że jesteś bogiem -ostatnie słowo wypluła jakby to była trucizna-.. to możesz zabierać życie niewinnej istocie?!-I tu mnie zaskoczyła. Wie, że jestem bogiem?
Cała jej wściekłość wyparowała i zaczęła płakać. Kubek w jej dłoniach wylądował na podłodze, a ona sama stała ledwo na nogach.
-Kat umarła od pchnięcia nożem. Nie z mojej winy. Jeśli wiesz coś na temat jej życia opowiedz mi. Wiesz jak bardzo zawsze tego chciała.
-Ona nie żyje-mówiła przez łzy-komu mam powiedzieć, kiedy moja malutka nie żyje.
-Znałem Kat. Opowiedz mi.-powiedziałem.
-Co mam ci powiedzieć? Nic nie wiem.-przestała płakać i zaczęła zbierać kawałki rozbitego kubka.
-Wiesz i to dużo-podszedłem do niej. Stałem tuż za jej plecami-Wiesz, że jestem bogiem. I zapewne wiesz też, że Kat miała w sobie zalążek boskiej energii. Wiesz więcej niż każdy myślał.
Odpowiedziała mi cisza. Nadal zbierała kawałki, ale bardzo szybko aż na jej palcach pojawiła się krew.
I usłyszałem jak znów zaczęła płakać.
Matko, znów?
-Gdy była z tobą mówiła coś o rodzicach?-kawałki kubka wrzuciła do kosza i spojrzała wkońcu na mnie bez wyrazu odrazy na twarzy.
-Tak. Cały czas.-uśmiechnąłem się na wspomnienie Kat siedzącej na moim łóżku i opowiadającej o swoich marzeniach i reakcji jak spotkanie rodziców.
-Dobrze. Powiem wszystko co wiem. Dla Kat.-ozajmiła.
-Dla Kat.
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.