29

584 45 19
                                    


Stark POV


Rozłączyłem się z Kat. Jest mądra. Pewnie już jest w drodze do Lokiego i uciekną. 

Gdy rozwaliliśmy baze HYDRY- co moim zdaniem poszło za łatwo- mieliśmy ze sobą czterech "więźniów". Furry miał ich przesłuchać, ale kapitan ich nie dopilnował i popełnili samobójstwo. Nie ładny widok.

Jeden ostatkiem sił powiedział do mnie, że mój domek z kart się rozwali. To mi wysarczyło, ostrzegłem Kat, ale droga z Nowej Zelandii do Nowego Yorku jest nie mała nie zdążyłbym na czas. Musiałem iść na największe ryzyko i dać Kat pod opiekę tego Jelenia.


Gdy byłem tuż przy wieży zobaczyłem, że jedna z szyb w wierzowcu jest zbita. Wleciałem tą dziurą i zorientowałem się, że to pokój Lokiego. Przestraszyłem się. Całe pomieszczenie było zrujnowane. Łóżko z baldachimem całe połamane, drzwi wyrwane z zawiasów.. wyszłem na korytarz i zobaczyłem wgniecenie w ścianie. Niedobrze. 

-J.A.R.V.I.S, czy Kat jest bezpieczna?-powiedziałem wszystko na głos.

-Tak-usłyszałem J.A.R.V.I.S.A i jednocześnie ten anielski głos. Mam nadzieje, że duch Kat nie stoi jakieś 5 kroków ode mnie  i nie chce mi zrobić z mojego życia Paranormal Activity. Ale nie, jednak to ona, żywa. Czujniki pokazywały mi jej stan zdrowia, serce bije, kości całe.... mnóstwo siniaków!?

-Kat, do cholery skąd masz tyle siniaków?!-jeśli musiała z kimś walczyć wręcz to będę musiał pogadać z Jelonkiem , a najlepiej niech porozmawia sobie z moimi repulsorami.

Stała zmieszana na środku korytarza patrzyła to na mnie to na podłogę. Nagle zza rogu wyszła nasza lodowa księżniczka i jak zwykle pewna siebie odpowiedziała:

-To ja jej to zrobiłem.

Wtedy nasz Jeleń po wypowiedzeniu tych słów wylądował w pokoju Clinta. Weszłem przez dziurę jaką zrobił w ścianie i znów celowałem w niego. Leżał na podłodze i nadal się uśmiechał. 

Moje repulsory już się ładowały, ale nagle Kat się zachciało zgrywać obrońce zwierząt. 

Stanęła między mną a prawie martwym Jeleniem z wyrazem niezadowolenia.


-Kat, psujesz zabawę.-mówiłem z nadal uniesioną ręką.

-Tylko ty się tu bawisz. A my dlaczego nie możemy?-spytała wskazując na siebie i Lokiego.

Podała mu rękę, a on bez chwili wachania ją uścisnął i wstał. No super. Mają koalicje.

Chyba za długo byliśmy w tej Zelandii co prawda dzień, ale im ten jeden dzień wolności chyba wystarczył, żeby się jakoś dogadać.

Loki tylko patrzył na mnie  z wyższością, a Kat z uśmiechem powiedziała:

-Uciekaj.-tyle mi wystarczyło. Włączyłem silniki i uniosłem się nad ziemie. Pomachałem na dowidzenia i wyleciałem przez okno. Trzeba zamówić nowe.



***


Kathia POV


Wszyscy już wrócili z misji. Cali, w jednym kawałku, ale widać, że obolali.

Siedzieliśmy w salonie. Był nawet Furry. Analizowali akta jakie zdobyli z bazy HYDRY.

Każdy zajmował się sobą, nakładał lód na zbolałe barki-Kapitan, odpłynął gdzieś daleko swoimi myślami-Wdowa, anazlizował skomplikowane dane-Stark i Furry, ale każdy z nich co jakiś czas zerkał na Lokiego, który siedział obok mnie na kanapie. 

BoginiWhere stories live. Discover now