Kathia POV
Avengers są już na misji. Mam dziwne uczucie w żołądku.
Czuję, że może się stać im krzywda. Narażają sie na niebezpieczeństwo za każdym razem podczas ich wypraw.
Zawsze chciałam się czuć potrzebna.
Zaproponowałam Tony'emu pomoc. Chciałam polecieć z nimi. Wiem jestem tylko piątym kołem u wozu, ale gdybym potrafiła panować, używać w dany sposób swoich zdolności...
Przydałabym się.Ponoć potrafię panować nad żywiołem. Myślę, że w Nowej Zelandii, podpaliłabym nie jednego żołnierza Hydry.
Ale nie potrafię tego użyć w walce. Ogólnie ich nie potrafię użyć.
Muszę się zdenerwować jak Banner by ten mój "talent" dał o sobie znać?
Mam nadzieję, że nie. Złość piękności szkodzi.
Loki siedzi ciągle w "swoim" pokoju.
Od kiedy Tony go tam zaprowadził nie wyszedł ani razu.
To się zmieni.
~¤~
Loki POV
-Wejdź, Kat.
Zobaczyłem jak przez drzwi wychliła się Kathia.
-Skąd wiedziałeś, że to ja pukałam?
Weszła z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
-Intuicja.-odpowiedziałem.
-Aha. Wiesz.. skoro w wieży jest pusto.. i Avengers nie mogą mi niczego zabronić...
-Co masz na myśli? -spytałem. Nie zabardzo rozumiałem co chce mi powiedzieć.
W wieży jest pusto, ale nie zostawili mnie bez "opieki".
Agenci tarczy i ten..Furry mogą się zjawić w każdej chwili. Nie chcieli zostawiać Kat sam na sam ze mną.
A co mógłbym jej zrobić?
Zabić? A po co mi to?
Ona się może jeszcze do czegoś przydać. Jest inteligentna. Szkoda usunąć ze świata taką istotę.
-Chcę nauczyć się panować nad sobą. Używać tych "darów".-zaznaczyła w powietrzu palcami cudzysłów.
-A JA mam ci w tym pomóc?
Nie wiem czy będę chciał ją niańczyć. Nie mam cierpliwości, a krzywdy nie chcę jej zrobić. W sumie na treningu może zrobić sama sobie krzywdę bez mojej pomocy, a odpowiedzialny będę za to ja.
-Tak- odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
Milczałem jeszcze dłuższą chwilę, widziałem jak z każdą sekundą jej uśmiech słabnie.
Aż cały znika.
Spuściła głowę i powiedziała:
-Przepraszam. Nie powinnam cię o to prosić. Miałbyś potem problemy.-patrzyła niby na mnie, ale nie tak jak zawsze... nie patrzyła mi już prosto w oczy.
Tracę ją.
Wstałem ze swojego łóżka, które jest całkiem wygodne.
-Poczekaj-nawiązała ze mną kontakt wzrokowy-nauczę cię paru rzeczy. Ale jestem surowym nauczycielem.
-Zniosę wszystko.-powiedziała szybko.-Chyba-tu już powiedziała niepewnie.
-Jesteś pewna?
Zrobiłem krok w jej stronę, ale ona się cofnęła. Zmarszczyłem brwi.
-Czy ty się mnie boisz? -trochę mnie to uraziło. Wcześniej jakoś w celi się nie bała.
Zarumieniła się na twarzy.
Ja już nic nie rozumiem.
-Chcę pomóc. Gdy nauczę się korzystać z mocy... będę jak..
-Bohater? Możesz być kimś lepszym.
-Jest ktoś lepszy od bohatera? -spytała. Użyła takiego tonu jakbym żartował.
-Bohater musi mieć zawsze dobrą opinię wśród ludzi.
-Stark nie ma-odpowiedziała. Czemu ona zawsze o nim wspomina?
-Stark to nie bohater.-powiedziałem z drwiną.
-Jeśli mówimy, że bohater pomaga ludziom, broni ich i przekłada czyjeś życie nad swoje, to możemy uznać, że nim jest.-była zadowolona z siebie.
-Zmień temat.-naciskałem. Ile można słyszeć jedno i to samo. Jak nie ma Starka to i tak mnie irytuje.
-Masz rację-usiadła na fotelu, który stał przy łóżku. Natomiast ja wróciłem na swoje poprzednie miejsce. Na łóżko.
-A ty kim jesteś, Loki?
No i tu mamy problem.
Zerwałem się z łóżka w jej kierunku. Na jej twarzy pojawiło się niezrozumienie, a potem przerażenie?
-Nie baw się-każdy wyraz mówiłem przez zęby. Źle trafiła.
- W PSYCHOLOGA!-Co? Loki.. ja.. nie
-Przestań! Myślisz, że nie wiem po co tu przyszłaś! Chciałaś bym ci się spowiadał, aby reszta zobaczyła, że się do czegoś nadajesz.-na jej twarzy pojawił sie ból. Trudno.
-Gówno prawda! Dlaczego jesteś taki wrażliwy na tym punkcie?
Nic nie chciałam z ciebię wyciągać! Chciałam cię poznać!Pff.. Tak jasne.
-Zawsze chciałaś być potrzebna... czuć się uwielbiana przez innych, ale zrozum nie masz nikogo na tym świecie!
W jej oczach pojawiły sie łzy, ale nie pozwoliła by jakakolwiek spłyneła jej po policzku.
Gdy to zobaczyłem zrozumiałem co powiedziałem.
Uraziłem ją i to w taki sposób, że trochę żałuję.
W Asgardzie moja matka nauczyła mnie i Thora manier. Zachowania przy kobietach i jak je traktować. Matka nie była by teraz ze mnie dumna.
I najgorsze.
Dałem Kathii nadzieję, a to ją zgubi. Nie pozwolę na to. Nie miała się dowiedzieć w ten sposób. Wogóle miała się nie dowiedzieć.
Popatrzyła na mnie z najgorszym uczuciem w oczach.
Miała nadzieję w oczach.
Odeszłem od niej by wyjść z tego coraz mniejszego pomieszczenia.
Ale ona wstała zaraz za mną.
-Loki? Wiesz gdzie jest moja mama? -Spytała niepewnie.
Ona miała nie wiedzieć. Nie przygotowałem się do czegoś takiego. To ją zniszczy. Nie pozwolę by zaraz rozniosła wieżę.
Wieżę w której jestem JA.
-Kat, nie mam pojęcia gdzie jest twoja matka.
I wyszedłem by nie okłamywać jej już więcej.
Witam was!
W piątek możecie spodziewać się bonusowego rozdziału.
:)
Marion
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.