Kathia POV
Ćwiczyliśmy jeszcze przez półtorej godziny.
Utrzymanie równowagi na linie, walka wręcz z Lokim, stanie na rękach oraz unikanie przedmiotów, które we mnie ciskał- non stop.
Miałam mieć tylko jedną przerwę, a i tak w ciągu jej trwania rzucał to raz nożem a raz...czymkolwiek co miał pod ręką.
Nie wiem jak wyszłam z tego tylko z siniakami i jednym zadrapaniu na ramieniu.
Loki przez cały czas trwania mojego treningu był w bardzo dobrym humorze.
Za każdym razem jak lądowałam na tyłku na jego twarzy pojawiał się ten jego uśmieszek.
Ehh...
Byłam w swoim pokoju. Leżałam na łóżku i odpoczywałam , gdy usłyszałam głos J.A.R.V.I.S.'a:
-Pan Stark dzwoni do pani.
Podniosłam się z łóżka. 24 godziny temu pożegnałam Tony'ego. Mam nadzieję, że już ich misja się skończyła.
-Odbierz-powiedziałam do komputera.
Po sekundzie usłyszałam szmery i czyjś przyśpieszony oddech.
-Kat, uciekaj z wieży. Natychmiast!-Tony mówił wszystko bardzo szybko. Bardzo ciężko oddychał.
-Tony co się tam dzieje? Co to za odgłosy?-schodziłam już z łóżka i biegłam w stronę drzwi.
-Idą po ciebie! Hydra zastawiła pułapkę... nie zdążę... nie dam rady przylecieć po ciebie.
Teraz biegłam korytarzem w stronę pokoju Lokiego... jeszcze jeden skręt w lewo i trzecie drzwi po prawej..
-Tony,jesteś tam?!-krzyczałam w pusty korytarz, mogłam z nim tak rozmawiać bez używania telefonu... takim telefonem był J.A.R.V.I.S... mogę z nim tak rozmawiać, ale nie w takich okolicznościach.
Stałam na środku korytarza i wyczekiwałam jego głosu...
-Jestem.-odpowiedział. Dopiero teraz zauważyłam, że wstrzymałam oddech.
-Ja już się zbieram.. ja.-plątałam się we własnych słowach. Dzisiejszy dzień to katastrofa.
-Idź po Lokiego on się tobą zajmie, a ja już jestem w drodze. Bedę jak najszybciej. Bądź ostrożna Kat- i się rozłączył.
Trzecie drzwi..trzecie drzwi.. są!
Wpadam do pokoju Lokiego... widzę jego niezadowoloną minę, ale teraz to się nie liczy. My oboje jesteśmy w niebezpieczeństwie.
-Czy ty nie wiesz jak..się.. Kat co się dzieje?- na początku chciał mnie skarcić za to, że wchodzę do jego pokoju jak do siebie, ale zobaczył przerażenie w moich oczach i odrzucił myśl ukarania mnie.
-Musimy uciekać.. idziemy.- ja już szłam spowrotem w stronę korytarza, ale on stał na środku pokoju jak słup soli.
-Powiedziałam idziemy!-odwróciłam się do niego... a w tym czasie szyba po mojej lewej stronie się roztrzaskała.
Po podłodze przeturlała się jakaś ciemnozielona kulka... to był granat.
Spojrzałam ostatni raz na Lokiego, a on na mnie.
Siła wybuchu wyrzuciła mnie aż na korytarz, a Lokiego na jego łóżko. Chociaż on miał miękkie lądowanie. Ja walłam plecami o ścianę na korytarzu i osunełam się z jękiem na podłogę.
W uszach mi dzwoniło, a wzrok się rozmazywał. Poczułam metaliczny smak w ustach.
Ledwo co wstałam, a musiałam się dostać ... no właśnie gdzie? Nie mam pojęcia.
Najpierw do Lokiego.
Ale gdy tylko zrobiłam krok naprzód, upadłam. Moje nogi były jak z waty.
-Już, pomogę ci.-nawet nie macie pojęcia jak się ucieszyłam jak usłyszałam jego głos. Nie będę w tym bagnie sama.
-Dzięki- powiedziałam gdy zbierał mnie z podłogi. Biegliśmy korytarzem, nadal mnie podtrzymywał, choć mówiłam, że już mi lepiej.
-Do windy-wskazałam na nią. Możemy zjechać do garażu, wziąść auto Starka i dowidzenia.
Popatrzył na mnie jakby to był zły plan. Eee to dobry plan!
-Możemy utknąć w windzie... schody lepsze.- i biegliśmy w ich kierunku.
-A teleportacja?-spytałam.
Ten gdy to usłyszał walnął się otwartą dłonią w czoło. Złapał mnie za ramiona i zamknął oczy.
-Możesz odczuć lekki dyskomfort... i mdłości.-powiedział spokojnie.
-Czekaj. Co?!
Poczułam jak każda komórka mojego ciała odrywa się ode mnie ... to ma być ten lekki dyskomfort?!
Loki jak przeżyjemy...
to cię zabiję.
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.