Moja pierwsza przespana noc po zmartychwstaniu była całkiem miła. Wstałam po 11 i ruszyłam w piżamie do salonu na śniadanie.
-Urocze.-usłyszałam, gdy szłam w stronę kanapy, gdzie na stole stało już całe nasze jedzenie. Odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu.
Steve stał koło baru i lustrował mnie od góry do dołu.
-Oh, przestań. Podoba mi się ta piżama.
-Mówię, że jest urocza. Te pączki odejmują ci lat.
-Nie wiem jak ty, ale ja idę jeść-usiadłam na kanapie i zastanawiałam się co wybrać.
-Nie czekasz na resztę? -spytał. Fakt. Zapomniałam.
-Clint chyba nie przyjdzie. Skasowałeś go wczoraj. Tony będzie chciał pobyć z Pepper. Więc chodź zjemy razem. Nigdy nie widziałam Wdowy przy posiłkach, nie ma na kogo już czekać. -Steve przyznał mi racje i usiadł obok i nałożył sobie jajecznicy.
-Zapomniałaś o kimś. -podniosłam wzrok z nad talerza na Lokiego.
-Przepraszam. Nigdy z nami nie jadłeś.-tłumaczyłam się. Nie chciałam dalej odwlekać śniadania, dlatego wzięłam kanapkę i zaczęłam jeść. Pierwszy gryz był pyszny, ale następny nie był już taki dobry. Odłożyłam kanapkę i wzięłam jajecznice na talerz. Ona nie smakowała mi wogóle. Coś jest nie tak. Mój żołądek aż błagał o jedzenie a nic mi nie smakowało. Loki, który siedział przedemną śledził wzrokiem każdy mój ruch. Dlatego wzięłam trochę jajecznicy do buzi by zatuszować ten problem.
Jednak to smakowało jak metal. Odrazu wyplułam na talerz.-Kat, dobrze się czujesz? -poczułam jak Steve chwyta mnie za ramię-zakrztusiłaś się?
-Spróbuj tego-Loki rzucił mi jabłko. -Podobno zdrowe.
Ugryzłam, ale znów to samo.
-Co jest do cholery!-zaczęłam panikować. Czy mój powrót to sprawił?
-Kat, wiesz, że nie możesz się denerwować. Rozniesiesz nas i cały budynek. -powiedział łagodnie Steve. Wzięłam głęboki oddech.
-Czemu wszystko smakuje tak obrzydliwie? -spytałam. Wszystko smakowało metalem.
-Może życie w krainie zmarłych w jakimś stopniu na ciebie wpłynęło. Z czasem przejdzie.-ciemnowłosy próbował załagodzić sytuację. Spędziłam tam trochę czasu, więc może mieć on rację.
-Nie wierzę, że to mówię, ale może masz rację. -popatrzyłam na Steve'a-Dokończ, a gdy będziesz miał ochotę to potrenujemy.
-Jasne. Świetny pomysł.
-Smacznego. Idę do pokoju.-pożegnałam się i wyszłam. Za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Lokiego idącego pewnym krokiem.
-Chodzisz za mną? - i nagle straciłam Lokiego z pola widzenia.
-A może to ty za mną? -usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w jego stronę.
-Bardzo śmieszne. Idziesz do siebie? -kiwnął głową-To chodźmy.
Szliśmy ramię w ramię.
-Jeszcze chyba nie podziękowałam tobie, prawda?
-Za co? -był zaskoczony.
-Za pomoc. Zaniosłeś mnie do sali..ogólnie za wszystko. Nie traktujesz mnie jak każdego w tej wieży. Nie jesteś taki zimny.
-Czuj się wyróżniona.
Zaczęłam sie psychopatycznie śmiać. Stanęłam w miejscu i nie mogłam przestać. Loki również przystanął i patrzył na mnie obojętnie.
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.