49

412 49 15
                                    

- Cześć, mamo. Gdzie się podziewałaś tyle czasu? Podróż do okoła świata?-spytałam oburzona. Chciałam znaleźć rodziców. Wyobrażałam sobie różnie ich oraz nasze spotkanie. To, że spotkam rodzicielke w łazience przy próbie samobójstwa... Nie było w żadnej mojej wizji. Stała dumnie przede mną. Nawet nie okazywała skruchy.

-No, prawie. Rozumiem, że jesteś wściekła.... Wyjdziesz z tej wanny czy będziesz w niej przez cały czas?

Spojrzałam na siebie. Koszulka i spodenki miałam przylepione do ciała i pojawiła się gęsia skórka i dreszcze. Wyszłam z wanny na kafelki. Stopy miałam tak zmarznięte, że kafelki w łazience były cieplejsze.

-Przeszkodziłaś mi w czymś.-rzuciłam.

-W zimnej kąpieli?- spytała podejrzliwie.

-T-tak- odpowiedziałam nie wiem czy z zimna się zająkałam czy z tego, że kłamałam.

-Nim się nie martw. Przyznał się do winy.- wzięła ręcznik z szafki i rzuciła mi go. Zaczęłam wycierać włosy i przetwarzałam jej słowa.

-Loki?

Kiwnęła głową.

Wyszłam z wanny. Pobiegłam do pokoju przy okazji robiąc mokre ślady na podłodze.

Szybko się przebrałam nie zwracając uwagi czy nieproszony gość mnie zobaczy nago.

Ubierałam skarpetki, kiedy "mama" weszła do sypialni.

-Kto Cię tu wpuścił? Tony wie?- spytałam. Zastanawiałam się jakim cudem ta kobieta się tu znalazła?  Powiedziała komuś, że jestem jej córką?

-Ta sama osoba, która mnie znalazła.- uśmiechnęła się i rozpłynęła w powietrzu. Dokładnie tak samo jak Loki tylko poświata była fioletowa a nie zielona.

Takie nadnaturalne zjawiska nie robiły na mnie wrażenia. W końcu sama potrafie wiele. Wtedy już wiedziałam, że od matki mam te dziwne moce. Chociaż, od taty też mogę mieć.
Pacłam się otwartą dłonią w czoło.

Czemu nie zapytałam? Kretynka.

Z nadal mokrymi włosami biegłam w stronę salonu. Tam miał być Tony.

-To nie...Loki- wydyszałam. Spojrzałam na osobę stojącą przy barze.

-To ja.- osobą stojącą przy barze był Loki jak i w całym pomieszczniu był tylko Loki no i ja. Stał szeroko uśmiechnięty z rozłożonymi rękoma.-A któż by inny?

-Dlaczego się przyznałeś?- podeszłam do niego. Patrzyłam prosto w jego rozwesolone oczy.

- Mama powtarzała, że jak zrobi się coś złego trzeba się do tego..- tłumaczył jak jakiemuś bachorowi.

-Przestań!

-To ty przestań krzyczeć.-pogroził palcem przed moją twarzą. Odwróciłam się od niego a moje mokre włosy dotknęły jego wyciągniętej ręki.

-Kat..- usłyszałam jego delikatny głos. Miałam nadzieję, że zrozumiał swój błąd. Przystanęłam i spojrzałam w jego stronę.

-Kat.. Ty mała, głupia...istoto.-wysyczał.

-O co ci chodzi? Nie pozwalaj sobie.- tym razem ja pogroziłam palcem.

Tylko mrugnęłam a on pokonał dzielącą nas odległość.

-Co oznaczają twoje mokre włosy? - starał zachować jakiekolwiek resztki powagi, opanowania ale marnie mu szło. Jego szczęka była zaciśnięta a na czole pojawiła się wystająca żyła.

-Brałam kąpiel.-odpowiedziałam znudzona.

-Nie kpij ze mnie. Rytuał. Mam racje?

-Nie.- dalej brnęłam w kłamstwa. Chociaż jakby nie patrzeć brałam kąpiel, więc to jest pół prawda.

BoginiWhere stories live. Discover now