( II ) Rozdział 6

34 4 1
                                    

Wachałam się ale odebrałam i wziełam na głośno mówiący :

- Tak słucham ? - powiedziałam troche spokojniejsza.

- Dzień dobry czy dodzwonilismy się do Oli Dąbrowskiej ?

- Tak. A kim pani jest ?

- Dzwonie ze szpitala im. świetej zofii w warszawie. Pani rodzice mieli wypadek i trafili w ciężkim stanie do szpitala. Czy może pani przyjechać ?

- Tak ależ oczywiscie za 30 minut pwinnam być.

Nie czekajac na odpowieďź pani po drugiej stronie. słuchawki rozłaczyłam się. Wtuliłam się z całych sił w michasia i zaczełam głośno płakać, nie mogłam uwierzyć w to co się stało ręce mi sie trzęsły.

- Ciii, będzie dobrze, spokojnie jestem tu. - uspokajał mnie Michal tuląc mnie mocniej do siebie.

* Time skip 15 min *

Właśnie dojechaliśmy do szpitalem.
Wysiadłam z auta i wbiegłam do szpitala. Za mną przyszedł Michał. Podeszłam do recepcji :

- Dzień dobry czy mogę dowiedzieć się gdzie znajdują się Blanka i Jan Dąbrowscy ? To moji rodzice podobno mieli wypadek i trafili tutaj.

- Tak, tak. Obecnie obojga mają operacje. Niech pani poczeka pod salą 344 na drugim piętrze. - powiedziała miła pani. Ja tylko skinełam głową powiedziałam "Dzieki " i poszłam pod sale. Za mną cały czas szedł Michaś.

Kiedy podeszłam pod sale usiadłam na dość nie wygodnym krześle. Oparłam sie łokciami o kolana i schowałam twarz w dłonie, ponownie płacząc. Michał wziąl mnie na kolana i ponownie przytulił. Nagle z sali operacyjnej, ktora byla jakieś 4 metry obok drzwi do sali przy, której siedzieliśmy wyszedl najpierw lekarz, potem pielęgniarki wiozły moich rodziców. Podbiegłam do mamy:

- Mamo , prosze, obudź się. - trzymalam ją za reke i szlam z pielęgniarkami.

- Przepraszam a pani to ktos z rodziny ? - zapytał lekarz.

- Jestem ich córką. - powiedziałam.

- Zapraszam do gabinetu. -powiedział i wskazał na szare drzwi. - Ja skinełam głową i poszłam za lekarzem mówiąc do Michała:

- zaraz wracam.

Weszłam do gabinetu i usiadłam na owiele wygodniejszym krześle niż wczesniej ale to teraz nie ma znaczenia.

- A więc tak, niestety ale pani ojca nie udało nam się uratować, obrażenia byly zbyt duże a dotegi jeszcze wylew zewnętrzny i wstrząs mozgu, bardzo mi przykro. - powiedział a ja zamarłam nie dochodziło do mnie to co powiedział do mnie lekarz, ręce mi się trzęsły.

-  a c.. o z.. ma..mą ? - zapytałam ale głos mi sie załamywał.

- Z pani mamą...

Tururur POLSAT !

Author's Note

Tak wiem wiem, jestem okropna. XD i polsat ze mnie. Ale cóż jak to się mowi "lajf is brutal " hy hy

Dozoba i Pa Pa !

I think I love you || Jdabrowsky ff || 1&2 ( W Trakcie Poprawiania 🥀 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz