I

895 34 6
                                    

*POV Chloe*
- Dobra, Chloe, wystarczy na dziś. - Bumblebee w końcu uznał, że idzie mi lepiej niż wczoraj.
Każdego dnia odbywałam ciężkie treningi, dzięki którym miałam nauczyć się walczyć wręcz, strzelać, ogólnie radzić sobie w kryzysowych sytuacjach.
Mój trening trwał już ponad miesiąc. Zaczęłam się uczyć, gdy Optimus ogłosił, że chce stworzyć drużynę, która będzie chroniła Ziemię przed różnymi zagrożeniami.
Po śmierci Charlie i wyjeździe Adama za granicę, trzymałam się z Autobotami. Nie miałam innych przyjaciół. Co prawda, pojutrze zaczynała się szkoła, więc może czas nawiązać nowe znajomości. Oczywiście było to dla mnie trochę trudne. Dziwak, outsider - raczej tak myśleli o mnie inni uczniowie.

Dziś ćwiczyłam na strzelnicy. Kiedy usłyszałam, jak Bumblebee coś do mnie mówi, wyjęłam zatyczki z uszu i spytałam:
- Co mówiłeś?
- Mówiłem, że na dziś wystarczy. Wyglądasz na wyczerpaną.
- Może trochę - odparłam.
W rzeczywistości czułam się tak, jakby ktoś wziął mnie do ust, przeżuł i wypluł. Chciałam jak najszybciej położyć się do łóżka.
Jeśli chodziło o to, kto mnie szkolił, to bywało różnie.
Najczęściej był to Autobot, zazwyczaj Bee albo Jazz. Czasami jednak uczyli mnie ludzie, którzy byli trenerami w wojsku. Wtedy moja walka przypominała sparring między karłem a olbrzymem. Chodziło mi o to, że robili mi taki wycisk, że do domu wracałam ledwie żywa.
Dlatego wolałam treningi z Autobotami, bo byli bardziej "delikatni".
Mama nadal współpracowała z Autobotami, ale uznała, że nie nadaje się do walki w terenie. Ponieważ nawet w wakacje musiała pracować, stwierdziła, że będzie pomagać Ratchetowi.
- Nie zastąpię Charlie, ale Ratchet może mnie sporo nauczyć. - powiedziała któregoś dnia.

Po skończonym treningu poszłam do łazienki, by wziąć prysznic i przebrać się. Stojąc pod prysznicem rozmyślałam nad tym, jaka będzie nowa drużyna. To prawda, nie znamy jeszcze jej składu, ale będziemy szukać ludzi, którzy zechcą nam pomóc.

*POV Mike*
Znowu ten sam sen. Każdego dnia mnie nawiedza i przypomina o tym strasznym dniu, w którym straciłem rodziców.
Nie. Nie tylko ja. Cole, Maddy i Darcy przeżyli to samo. Moje lepsze połówki. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym ich stracił. Zginąłbym razem z nimi.
Minęło już cztery lata. Razem z rodzicami jechaliśmy nad Ocean Atlantycki. Wszystko było okay, do czasu, kiedy na naszej drodze stanął ogromny robot i wystrzelił w naszą stronę serię pocisków. Tata cudem zrobił unik, skręcając na pobocze, lecz stracił panowanie nad kierownicą i samochód z całej siły uderzył w drzewo. Mama i tato, którzy siedzieli z przodu, zmarli na miejscu. My przeżyliśmy, lecz nie obyło się bez obrażeń. Wstrząśnienie mózgu, połamane żebra - mimo to wyszliśmy ze szpitala dwa tygodnie po wypadku.
Ponieważ to ja byłem najstarszy - miałem dziewiętnaście lat - na mnie spadło brzemię odpowiedzialności za rodzeństwo.
Nie zrozumcie mnie źle. Nie narzekałem z tego powodu. Wręcz przeciwnie. Obiecałem sobie, że będę się nimi opiekować, że dam z siebie wszystko.
Niestety, nasze późniejsze życie nie było zbyt kolorowe.
Ponieważ nie mieliśmy żadnych bliskich krewnych, mieszkaliśmy w naszym domu, lecz nie mieliśmy pieniędzy na utrzymanie go. Przez dwa lata żebraliśmy na ulicy. Nie chodziliśmy do szkoły. Nie mieliśmy z czego żyć, a opieka społeczna miała nas w nosie.
Pewnego dnia, kiedy byłem w mieście szukając na tablicy ogłoszeń jakiejś oferty pracy, moją uwagę przykuła informacja, że pewna organizacja poszukuje chętnych do wzięcia udziału w eksperymencie medycznym. Obiecali zapłatę.
Wtedy nasze życie odmieniło się na zawsze.

Hej! Witam Was po dłuższej przerwie :)
Cieszę się, że mogę w końcu udostępnić moje opowiadanie, chociaż przyznam, że trochę się boję, jak przyjmiecie moją książkę. Tak, wiem, druga część miała być crosorverem z Avengersami, ale niestety nie wyszło.
Jak zauważyliście, opowiadanie jest pisane w wielu perspektyw. I tak raczej zostanie.
Mam do Was prośbę. Napiszcie w komentarzach, czy taka książka może być, czy raczej nie bardzo. Zależy mi na tym.
A! I jeszcze jedno. Rozdziały nie będą publikowane każdego dnia, tak jak w pierwszej części. Ze względu na szkołę, nie mam tak dużo czasu jak na wakacjach. Także postaram się udostępniać je raz na tydzień albo na dwa tygodnie.
Pozdrawiam! :)
Ola00417

Obcy są wśród nas: PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz