XVIII

262 24 4
                                    

*POV Darcy*
Kiedy się obudziłam, dochodziła czternasta. Spojrzałam na sąsiednie łóżko. Maddy jeszcze spała.
Najciszej, jak tylko potrafiłam, wstałam z łóżka, wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Po drodze wpadłam na Mike'a.
- Hej - przywitał się - Jak się spało?
- Dobrze. Nie licząc chrapania Maddy, wyspałam się.
Mój brat uśmiechnął się do mnie. Zobaczyłam, że miał dużą torbę na ramieniu. Zmarszczyłam brwi.
- Wybierasz się gdzieś? - spytałam.
Mike popatrzył na torbę.
- Co? Nie, skąd. Ja i Cole jedziemy tylko do domu, by zabrać więcej rzeczy.
- Jeszcze wczoraj nie chciałeś słyszeć o opuszczeniu naszego domu - powiedziałam.
- Ale gdy się nad tym zastanowiłem, doszedłem do wniosku, że i tak nie mielibyśmy wyjścia. Ci ludzie prędzej czy później by nas znaleźli.
Kiwnęłam głową. Trochę brakowało mi naszego domu. W końcu spędziliśmy tam najpiękniejsze chwile z rodzicami.
Ale życie się zmienia.

*POV Chloe*
Wiedziałam jedno. Jeśli powiem komukolwiek o tym, co zaszło, moja mama i, prawdopodobnie, rodzeństwo zginą.
Musiałam działać na własną rękę.
O podstępie nie było mowy. Kobieta od razu zorientowałaby się, że mogłam podmienić Energon i co wtedy?
Poprosiłam mamę, by zawiozła mnie do bazy. Nie była zadowolona, bo uważała, że za mało czasu poświęcam nauce. Ale i tak się tam wybierała, bo Ratchet miał do niej jakąś pilną sprawę.
Przez prawie całą drogę milczałam. Starałam się być w miarę naturalna, ale świadomość, że moja matka mogła zginąć, nie pomagała mi w tym.
W końcu mama zapytała:
- Wszystko w porządku?
Wzruszyłam ramionami.
- Pewnie. Słyszałaś o rodzeństwie MacKanzie? - starałam się zmienić temat.
I udało się. Mama zapomniała o moim przygnębieniu i kiedy zatrzymałyśmy się na światłach, spojrzała na mnie i powiedziała:
- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że mają te zdolności. Pierwszy raz słyszę o czymś takim. Takie rzeczy dzieją się w filmach science-fiction albo w komiksach, ale w realnym świecie? - pokręciła głową.
- Jeszcze kilka miesięcy temu nie wierzyłyśmy w obcych, a teraz walczymy u ich boku - zamyśliłam się- A nie, ty wiedziałaś o tym od kilku lat.
Kiedy zapaliło się zielone światło, mama wrzuciła pierwszy bieg i ruszyła.
- Tak, to prawda. Ale powiem ci coś. Zawsze interesowała mnie astronomia. To znaczy na pierwszym miejscu była medycyna, ale kiedy byłam mała, uwielbiałam czytać książki o kosmosie, patrzeć w gwiazdy i wyobrażać sobie, że gdzieś tam, miliony lat świetlnych dalej żyją sobie tacy sami ludzie jak my. Oczywiście kiedy dorosłam i poszłam na studia, śmiałam się sama z siebie. Kosmici? Dobry żart. Potem poślubiłam twojego ojca. I resztę już znasz.
Oparłam się wygodniej na fotelu.
- Więc, kiedy spotkałaś Optimusa po raz pierwszy, zdałaś sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie miałaś rację.
- Tak. Co prawda, inaczej wyobrażałam sobie obcych, więc wiesz jak zareagowałam, kiedy zaproponował mi współpracę. Odmówiłam.
- Kierował tobą strach, wiem. Ale miałaś do tego pełne prawo.
Gdy dojeżdżałyśmy do bazy, mama odparła:
- Owszem, miałam prawo. Ale pamiętaj jedno - zmieniła ton na bardziej surowy - Nigdy nie daj się kierować strachem, bo to prowadzi do zguby.

Obcy są wśród nas: PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz