XLI

185 19 11
                                    

*POV Darcy*

Minął jeden dzień, ale ja czułam jakby minęła cała wieczność. Chciałam umrzeć. Po prostu.

Leżałam cały dzień w łóżku. Nie odniosłam bardzo poważnych obrażeń, tylko wstrząśnienie mózgu, złamana noga i kilka pękniętych żeber.

Miałam to gdzieś. To ja chciałabym zginąć w wypadku zamiast Maddy i Cole'a. Tak byłoby najlepiej.

Kiedy koziołkowaliśmy w samochodzie, moje wspomnienia sprzed czterech lat znów powróciły. Tylko że my uderzyliśmy w drzewo. Śmierć rodziców była natychmiastowa.

Nie wiedziałam, czy Maddy i Cole cierpieli w ostatnich chwilach. To znaczy, z tego co mówił mi Ratchet, Cole miał złamany kark, a Maddy dostała krwotoku wewnętrznego.

Ale ja nie słuchałam zbytnio medyka Autobotów. Kiedy usłyszałam słowa: "przykro mi" oraz imiona zmarłych, od razu przewróciłam się na bok i udawałam, że nie słuchałam.

Doktor Jenkins zaglądała do mnie co jakiś czas, by sprawdzić jak się czuję:
W końcu ją zapytałam:

- Co z Mike'em? W jakim jest stanie?

Amy zaprzestała pracy przy komputerze i usiadła na krześle obok mojego łóżka.

- Wciąż walczy o życie. - powiedziała smutno - Nasi najlepsi lekarze robią co mogą. Lecz musieli zawieźć go do szpitala, gdzie mają lepszy sprzęt, ale nie martw się, on się nie podda.

- Wiem. - odparłam - Mike jest twardy i wierzę, że da radę. Gdyby nie on, wciąż żebralibyśmy na ulicy. Nie mogę go stracić... - zapłakałam - Straciłam już Maddy i Cole'a, ale jego nie mogę... - zaczęłam łkać głośno.

Doktor Jenkins pochyliła się nad moim łóżkiem i delikatnie mnie przytuliła. Zupełnie jak kiedyś moja mama.

Kiedy się uspokoiłam, matka Chloe znów usiadła na krześle i oznajmiła:

- Jeśli będziesz chciała ze mną porozmawiać o czymkolwiek, to mów śmiało. Ja cię zawsze wysłucham.

Kiwnęłam głową. Nie chciałam jej tego mówić, ale w końcu nie wytrzymałam:

- Doktor Jenkins, wiem, że to nie jest odpowiednia pora na taki temat, ale chciałam tylko zapytać, czy da się kiedyś odzyskać nasze zdolności?  To znaczy teraz tylko Mike'a i moje. Po prostu chcę się zemścić za to, że Alpha Industries odebrała mi prawie całą rodzinę i... - nie dokończyłam, bo Amy podniosła rękę, żebym zamilkła, a sama otworzyła szeroko oczy i powiedziała:

- To jest to!

- Ale... O co chodzi? - spytałam zdezorientowana.

Doktor Jenkins wstała z krzesła i podbiegła do drzwi.

- Niedługo ci wszystko wytłumaczę. A teraz muszę porozmawiać z Ratchetem i Optimusem.

*POV Amy*

Biegłam ile sił w nogach do głównej sali. Darcy nieświadomie podsunęła mi pewien pomysł.

Kiedy znalazłam się w centrum dowodzenia, widziałam jeszcze kilku żołnierzy, którzy rozmawiali z Optimusem. Nigdzie nie mogłam znaleźć Ratcheta.

Podeszłam do Prime'a i zaczęłam się pchać między żołnierzami.

- Odsunąć się! Nie widzicie kto idzie?

Jeden z żołnierzy popatrzył na mnie jak na idiotkę. Był to niski, przygruby szatyn.

- Uspokój się, histeryczko, my tu rozmawiamy! - powiedział ostro.

Prychnęłam.

- A ja chcę porozmawiać z Optimusem Prime'em. Na kogo ja ci wyglądam? Na histeryczkę? Popatrz na siebie, człowieku! I weź zrób coś z tymi tłustymi włosami i dużym nochalem, bo jak na razie przypominasz krasnala a nie żołnierza!

- Amy! - powiedział zaskoczony Optimus.

Mężczyzna zgromił mnie wzrokiem.

- Domyślam się, że to pani jest pomocniczką waszego medyka Ratcheta. - potem nachylił się lekko do mnie. - Wydaje mi się, że raczej nie przypominam ani krasnala, ani zwykłego żołnierza. Tak się składa, pani doktor, że rozmawia pani z generałem! - podniósł głos.

Ups.
Tak się śpieszyłam, że nawet nie popatrzyłam kto to jest.
Serio, byłam chyba ślepa na jedno oko, skoro nie zauważyłam tych wszystkich odznak na jego mundurze.

Zrobiłam się czerwona na twarzy i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Bo ja... ten, no... eee... - zaczęłam się jąkać.

- No słucham, słucham. - mówił generał. - Co ma pani na swoje usprawiedliwienie?

- Przepraszam. - powiedziałam. - Po prostu... muszę porozmawiać z Optimusem. Potem wyjaśnię panu moje niestosowne zachowanie.

- O nie. - generał pokręcił głową. - Zapraszam w tej chwili do innego pomieszczenia, tam sobie porozmawiamy.

- Nie. - usłyszeliśmy grzmiący głos Optimusa. - Ona idzie ze mną. Jestem tak samo przywódcą jak pan i mam pełne prawo nie zgodzić się z panem w tej kwestii. Skoro doktor Jenkins tak zależy, żeby ze mną porozmawiać, to znaczy, że jest to coś pilnego. Więc proszę ją odpuścić.

Generał zrobił się czerwony na twarzy. Zawsze podejrzewałam, że nie przepadał za Optimusem i teraz moje podejrzenia się sprawdziły.

- W porządku - wycedził. - Niech idzie. Ale potem ma porozmawiać ze mną. - wyszedł z sali, a razem z nim reszta żołnierzy.

Westchnęłam z ulgą. Zwróciłam się do Prime'a:

- Dzięki.

- W porządku. Generał jest dość specyficznym człowiekiem. Ale teraz przejdźmy do rzeczy. Co się stało?

- Zanim ci powiem, trzeba zawołać Ratcheta. On też powinien tu być.

Optimus kiwnął głową i skontaktował się z medykiem.

Hej :)
Dzisiaj wstawię tylko jeden rozdział, bo będę trochę zajęta.

Także do jutra! :)

Obcy są wśród nas: PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz